Bombami i karabinami nie pokonamy ekstremistów
Wojna z islamskim fundamentalizmem i ekstremizmem[1], podjęta przez międzynarodową koalicję powstałą wokół Stanów Zjednoczonych po zamachach terrorystycznych na Nowy Jork i Pentagon z 11 września 2001 roku, wkroczyła właśnie w ósmy rok. To dobry moment na próbę dokonania podsumowania i oceny dotychczasowego przebiegu tej wojny oraz jej ewentualnych osiągnięć i porażek.
21.10.2009 | aktual.: 02.09.2011 13:08
To także odpowiedni czas na próbę sprecyzowania dalszych priorytetów strategicznych oraz działań, mających na celu realizację zasadniczych celów całej kampanii. Wiele wskazuje na to, że pierwszoplanowym celem wojny staje się konieczność doprowadzenia do strategicznego przełomu w operacji afgańskiej, stanowiącej od ośmiu lat główny (w aspekcie militarnym) front walki z islamistami spod znaku Al-Kaidy. Równolegle, ważnym zadaniem będzie też ustabilizowanie sytuacji wewnętrznej w Pakistanie, który coraz wyraźniej urasta do rangi kluczowego czynnika warunkującego kierunek rozwoju sytuacji geopolitycznej w regionie Azji Południowej.
Wojna z islamskim fundamentalizmem w latach 2001-2008
Po ośmiu latach wysiłków politycznych, ekonomicznych, a przede wszystkim militarnych, ogólne położenie strategiczne Zachodu w wojnie z ekstremizmem islamskim nie przedstawia się korzystnie. Działania w ramach kampanii nie doprowadziły jak dotąd do zrealizowania jej głównych celów strategicznych. Przede wszystkim nie udało się zniszczyć struktur "starej" Al-Kaidy, z jej rozbudowanymi i wielopoziomowymi sieciami komunikacji, kontroli i dowodzenia, obejmującymi praktycznie cały glob. Nie wyeliminowano wszystkich członków ścisłego kierownictwa Al-Kaidy, a zwłaszcza ikon całego ruchu - Osamy bin Ladena czy Ajmana al-Zawahiriego.
Podobnie, nie zdołano doprowadzić do likwidacji wielu punktów na mapie świata, będących swoistymi "bezpiecznymi przystaniami" dla międzynarodowego terroryzmu islamskiego. Sztandarowym przykładem takiego miejsca jest Somalia, gdzie istnieje obecnie największa po Afganistanie i Pakistanie struktura szkoleniowo-logistyczna Al-Kaidy, ale islamiści czują się swobodnie także na znacznych obszarach m.in. Libanu, Jemenu, Kaszmiru, Filipin, Indonezji czy też Autonomii Palestyńskiej. Dziś, patrząc retrospektywnie, widać wyraźnie, że szczególne znaczenie dla przebiegu wojny i jej obecnego położenia strategicznego miała rezygnacja w latach 2002-2003 z zadania talibom w Afganistanie decydującego ciosu, który ostatecznie rozbiłby ich ruch i pozbawił go szans na odzyskanie utraconej pozycji.
Wojna nie doprowadziła też jak dotąd do realizacji fundamentalnego celu strategicznego państw-członków koalicji antyterrorystycznej z przełomu lat 2001/2002, jakim jest zapobieżenie rozprzestrzenianiu się idei fundamentalizmu islamskiego.
Wręcz przeciwnie, wydarzenia lat 2002-2009 dowodzą, że z każdym rokiem ekstremizm muzułmański, jako ideologia społeczno-polityczna i forma światopoglądu religijnego, przybiera na sile, zyskując coraz to nowe rzesze zwolenników w świecie islamu. Wraz z ekstremizmem i fundamentalizmem rozprzestrzenia się "terrorystyczne rzemiosło" spod znaku Al-Kaidy - specyficzne środki i metody walki terrorystycznej, opracowane i wdrożone przez organizację bin-Ladena nierzadko już po 2001 roku.
Doskonałym poligonem doświadczalnym dla terrorystów okazał się zwłaszcza Irak (szczególnie w okresie nasilonego terroru w latach 2003-2007). Działania terrorystyczne i partyzanckie przeciwko irackim siłom rządowym oraz koalicji międzynarodowej pozwoliły Al-Kaidzie i sprzymierzonym z nią grupom na opracowanie nowych oraz udoskonalenie starych taktyk prowadzenia walki i dokonywania zamachów. Aktywność w Iraku umożliwiła też przeszkolenie w boju setek ochotników, pochodzących niemal ze wszystkich państw muzułmańskich. Ludzie ci, po powrocie do swych krajów, posłużyli jako instruktorzy terrorystycznego know-how oraz inicjatorzy tworzenia kolejnych lokalnych komórek terrorystycznych.
Proces ten przyspieszył formowanie się "nowej Al-Kaidy", w postaci sieci luźno związanych ze sobą (ale też często wręcz nic nie wiedzących o sobie wzajemnie) grup i organizacji, działających według ideowych, politycznych i organizacyjnych "instrukcji" "starej Al-Kaidy". Coraz więcej dowodów wskazuje też, że ta "nowa Al-Kaida" ma organizacyjne i finansowe związki ze "starą", przynajmniej na szczeblu operacyjnym[2]. Istotnym elementem wpływającym na przebieg i obecny stan wojny z radykalizmem islamskim jest całkowite zaniechanie przez kraje Zachodu prób realnego rozwiązania (lub choćby załagodzenia) szeregu konfliktów regionalnych, które mają wpływ na sytuację w rdzennie islamskich częściach świata. Dotyczy to nie tylko sztandarowej "kwestii palestyńskiej", ale także sytuacji w Libanie, Czeczenii, Kaszmirze itd.
Istotnym elementem tego zagadnienia jest także zdecydowane i bezwarunkowe poparcie, udzielane przez USA Izraelowi w jego polityce regionalnej. Konflikty te - a raczej stosunek Zachodu do nich - mają tymczasem szczególne znaczenie psychologiczne i propagandowe dla społeczności muzułmańskich i są przez nie traktowane jako probierz rzeczywistej polityki Zachodu wobec islamu i państw islamskich.
W konsekwencji tych zaniechań nie udało się zmienić jednoznacznie negatywnego nastawienia świata muzułmańskiego do Zachodu jako takiego oraz poszczególnych krajów zachodnich (szczególnie USA). Sprawia to, że wojna z fundamentalizmem islamskim jest dziś coraz częściej postrzegana przez muzułmanów jako wojna judeochrześcijańskiego Zachodu z islamem jako takim. W optyce tej, starania demokratycznego i liberalnego Zachodu o wyeliminowanie (bądź ograniczenie) wszelkich ekstremizmów w łonie islamu, stanowiących podstawowe zaplecze i polityczne uzasadnienie dla terroryzmu, urastają do rangi walki z samym islamem jako religią.
Z przedstawionego powyżej zarysu sytuacji strategicznej, jaka ma miejsce po ośmiu latach kontynuowania kampanii, należy uznać, że największym strategicznym sukcesem wojny z islamizmem jest wyłącznie zapobieżenie ponownym zamachom na terytorium Stanów Zjednoczonych oraz zdezorganizowanie planów "starej Al-Kaidy". Europa nie miała już jednak takiego szczęścia - dwukrotnie (Madryt 2004 i Londyn 2005) doszło do dużych, spektakularnych zamachów zorganizowanych przez islamistów, a liczba wykrytych oraz udaremnionych spisków i zamachów idzie w dziesiątki.
Struktury islamskich radykałów i terrorystów prowadzą ponadto aktywne działania ofensywne także i w innych częściach świata - np. w Afryce Północnej, Azji Południowej czy w regionie Lewantu. W ujęciu strategicznym uzasadnia to tezę, że inicjatywa w wojnie należy do islamistów. To oni wybierają obecnie cele i moment swych operacji, Zachód natomiast działa reaktywnie. Wojna z terrorem jest więc w istocie wojną o charakterze defensywnym.
Afganistan - klucz do sukcesu w wojnie z Al-Kaidą?
Skoncentrowanie po 2003 roku gros sił i środków (militarnych, ekonomicznych, politycznych) Stanów Zjednoczonych na kwestii irackiej - kosztem operacji w Afganistanie - sprawiło, że odsunięci od władzy w Kabulu talibowie zyskali możliwość odtworzenia swych wpływów i zdolności operacyjnych. Podobną "szansę" dostały także niedobitki struktur Al-Kaidy w Afganistanie, skupione wokół ukrywającego się zapewne gdzieś na pograniczu afgańsko-pakistańskim Osamy bin Ladena.
Dla nich nagła zmiana amerykańskich priorytetów strategicznych oznaczała nie tylko możliwość "złapania oddechu", ale także propagandowe i militarne wykorzystanie operacji irackiej dla odbudowy własnej pozycji i możliwości operacyjnych na całym "szerszym" Bliskim Wschodzie. Ekstremiści islamscy w Afganistanie nie zmarnowali nadarzającej się sposobności na odzyskanie sił i podjęcie skutecznej wojny partyzanckiej przeciwko rządowi w Kabulu i wojskom koalicji międzynarodowej. Dodatkowym czynnikiem sprzyjającym była niestabilna sytuacja polityczna w Pakistanie, sprawiająca, że talibowie i Al-Kaida mogli swobodnie zorganizować na pograniczu pakistańskim zaplecze logistyczne i szkoleniowe dla potrzeb działań w Afganistanie[3].
W 2006 roku afgańscy talibowie umocnili się na tyle, że byli w stanie podjąć działania ofensywne na dużą skalę przeciwko siłom międzynarodowym. Ujawnione wówczas braki w wyszkoleniu i taktyce działań talibów, skutkujące m.in. horrendalną skalą strat poniesionych przez nich w starciach z siłami ISAF/OEF[4] , zostały jednak szybko naprawione.
Począwszy od 2007 roku obserwuje się w Afganistanie systematyczny wzrost natężenia aktywności islamistów, wraz ze zwiększaniem skuteczności ich działań. Ten ostatni element jest efektem ogólnej poprawy kondycji sił talibów, w tym zwłaszcza lepszego ich wyszkolenia, uzbrojenia oraz elastycznego dopasowywania stosowanej taktyki do warunków pola walki, a także szerokiego wykorzystywania elementów wywiadu i kontrwywiadu.
Jeszcze dwa, trzy lata temu słabo zorganizowani i działający na zasadach "pospolitego ruszenia" talibowie są obecnie sprawną strukturą polityczno-militarną, prowadzącą dobrze zaplanowane i zorganizowane działania zbrojne, jak też skuteczną walkę propagandową i psychologiczną z siłami koalicji [5]. Rok 2008 przyniósł umocnienie niekorzystnych dla koalicji trendów. Talibowie i ich sojusznicy znacząco zwiększyli zakres oraz tempo swych działań, osiągając kolejne postępy w rozszerzaniu kontroli nad Afganistanem. Sukcesy w walce z rządem w Kabulu i siłami międzynarodowymi, a także ogólna radykalizacja postaw w świecie muzułmańskim sprawiają, że liczba ochotników do zasilenia szeregów talibów wciąż rośnie. Pochodzą oni niemal ze wszystkich państw muzułmańskich; zdarzają się nawet konwertyci z Zachodu, przede wszystkim z Europy [6].
Obecne załamanie sytuacji bezpieczeństwa na większości terytorium Afganistanu sprawia, że rząd centralny traci coraz bardziej zaufanie i poparcie obywateli, co poprzez wytworzenie swoistej próżni władzy sprzyja ponownej talibanizacji kraju. Na zajętych i kontrolowanych przez siebie terenach talibowie wprowadzają własną administrację, sądownictwo (oparte na szariacie), system podatkowy i aparat przymusu [7].
Ubiegły rok to również kilka dużych spektakularnych ataków i zamachów terrorystycznych (m.in. atak na Hotel Serena w Kabulu, nieudany zamach na prezydenta Hamida Karzaja, zamach samobójczy na ambasadę Indii w Kabulu. Ogólnie, liczba ataków na siły ISAF/OEF była w 2008 roku dwukrotnie większa niż rok wcześniej, a straty koalicji - największe od początku wojny [8]. Aktywność militarna lub propagandowa talibów odnotowywana jest obecnie praktycznie w całym Afganistanie. Ponad połowa terytorium kraju znajduje się pod faktyczną kontrolą talibów; na pozostałym obszarze ich obecność jest "znacząca" lub "sporadyczna". Sytuacja bezpieczeństwa na większości terytorium kraju należy dziś uznać za złą lub wręcz bardzo złą [9].
Rola Pakistanu
W obecnej sytuacji w Afganistanie, Pakistan staje się istotnym ogniwem w wojnie z terroryzmem. Dzieje się tak nie tylko ze względu na fakt, iż jego terytorium stanowi główne zaplecze organizacyjno-szkoleniowe dla afgańskich talibów, Al-Kaidy i innych związanych z nimi ruchów, ale też z powodu roli, jaką kraj ten ma dla logistyki operacji sił międzynarodowych w Afganistanie [10].
Sytuacja polityczna w Pakistanie pogarsza się systematycznie od ponad dwóch lat, a w ostatnim czasie oprócz permanentnego kryzysu politycznego coraz mocniej dają o sobie znać również skutki kryzysu ekonomicznego, związanego z globalnym załamaniem na rynkach finansowych. Słaby cywilny rząd centralny w Islamabadzie, nie kontrolujący w pełni swej największej i wszechpotężnej służby specjalnej (Inter-Services Intelligence, ISI) podejrzewanej o skryte wspieranie pakistańskich i afgańskich ekstremistów islamskich, nie jest w stanie stłumić rebelii talibów.
Nie dziwi więc, że Islamabad utracił już w praktyce kontrolę nad plemiennymi obszarami pogranicza z Afganistanem (Północno-Zachodnią Prowincją Graniczną oraz Federalnie Administrowanymi Terytoriami Plemiennymi). Na terenach obu prowincji islamscy ekstremiści utworzyli ponad 150 obozów szkoleniowych oraz kilkaset innych instalacji i obiektów [11]. Proces umacniania się ekstremistów w Pakistanie osiąga już poziom zagrażający stabilności tego państwa [12].
Tymczasem o ile sukces operacji w Afganistanie jest kluczem do wygrania wojny z Al-Kaidą, to warunkiem wygrania przez Zachód wojny afgańskiej jest ustabilizowanie sytuacji politycznej i militarnej w Pakistanie. Dziś nie ulega już bowiem wątpliwości, że oba państwa to swego rodzaju "system naczyń połączonych", który musi być rozpatrywany kompleksowo. Kluczowa rola Pakistanu w kształtowaniu geopolitycznej rzeczywistości regionu Azji Południowej ujawniła się w grudniu ub. roku, gdy terroryści z pakistańskiej organizacji Laszkar e-Taiba (LeT) - bardzo blisko powiązanej ze "starą Al-Kaidą" - przeprowadzili spektakularną serię skoordynowanych zamachów terrorystycznych i ataków na szereg celów w Bombaju.
Miejsce i moment dokonania tej operacji świadczą o doskonałej orientacji terrorystów w sytuacji strategicznej całego regionu oraz ogólnym położeniu ruchu dżihadu w wojnie z Zachodem. Plan organizatorów zamachów w Bombaju zakładał doprowadzenie do zaostrzenia stosunków między Pakistanem a Indiami (z otwartym konfliktem zbrojnym włącznie), a tym samym do odwrócenia uwagi Islamabadu od rozwoju wydarzeń na pograniczu z Afganistanem i umacniającego się tam ruchu talibów. Ważnym elementem tego geopolitycznego planu było także skomplikowanie strategicznego położenia Zachodu względem operacji afgańskiej. Szczególnie dotyczy to polityki Stanów Zjednoczonych, które obecnie zmuszone są nie tylko działać na rzecz poprawy położenia operacyjnego sił międzynarodowych w Afganistanie, ale też podejmować intensywne zabiegi dyplomatyczne celem zażegnania konfliktu indyjsko-pakistańskiego [13]. Precyzja i strategiczna głębia kalkulacji planistów zamachów w Bombaju są bardzo wyraźnymi przesłankami, przemawiającymi za tezą o
bezpośrednim udziale strategów "starej Al-Kaidy" w procesie planowania i organizowania grudniowych ataków w Indiach.
To z kolei, jeśli faktycznie miało miejsce, świadczyłoby o odzyskiwaniu sił i zdolności przez dawny kadrowy rdzeń organizacji Osamy bin Ladena. Powrót "starej Al-Kaidy" do planowania działań i operacji w skali strategicznej (a więc wykraczającej poza obszar samego Afganistanu i pogranicza afgańsko-pakistańskiego) byłby dowodem na swego rodzaju "reaktywację" struktury odpowiedzialnej za zamachy na USA sprzed ośmiu lat. Byłaby to także wyraźna oznaka, że wojna z islamskim ekstremizmem i terroryzmem nie przebiega po myśli Zachodu.
Podsumowanie i perspektywy
Dotychczasowy przebieg wojny z islamskim ekstremizmem i terroryzmem pokazuje, że skoncentrowanie wysiłków koalicji antyterrorystycznej na militarnych metodach rozwiązania problemu islamskiego radykalizmu i terroru nie doprowadzi do sukcesu.
Wojna z islamskim dżihadem powinna być więc traktowana przez państwa koalicji przede wszystkim jako walka o "serca i umysły" muzułmanów. Wyraźnie widać, że jakiekolwiek działania pozbawione wymiaru walki psychologicznej i ideologicznej nie przynoszą w dłuższej perspektywie rezultatów i skutkują rosnącą niechęcią społeczeństw muzułmańskich do Zachodu, co stanowi największe zwycięstwo islamistów. Strategicznym, długookresowym celem kampanii przeciwko fundamentalizmowi islamskiemu musi być więc dążenie do przekonania rzesz muzułmanów na całym świecie, że Zachód nie prowadzi kolejnej krucjaty ani też nie walczy z islamem jako takim.
W krótkookresowej perspektywie konieczne jest jednak udowodnienie, że państwa zachodnie są zdolne do wysiłku politycznego i militarnego na rzecz aktywnej obrony swych wartości i ideałów. Taką sposobność daje właśnie operacja afgańska, a nieodległej przyszłości być może również działania na obszarze Pakistanu. Tym samym w roku 2009 Zachód ponownie staje przed zadaniem militarnego rozbicia talibów i Al-Kaidy w Afganistanie, jako warunku powodzenia całej wojny z islamskim ekstremizmem.
Obecnie zadanie to jest jednak o wiele trudniejsze niż siedem lat temu. Choć w Afganistanie stacjonuje ok. 70 tys. zachodnich żołnierzy (a wkrótce ich liczba osiągnie 100 tys.), wspieranych przez ok. 80 tys. żołnierzy armii afgańskiej - to w ciągu kilku ostatnich lat struktury talibów i Al-Kaidy okrzepły i rozszerzyły swe wpływy na cały region Azji Południowej.
Dużą trudność w uzyskaniu sukcesu w wojnie z talibami i Al-Kaidą w Afganistanie - a pośrednio z islamskim ekstremizmem i terroryzmem w ogóle - rodzi dziś także brak spójności i determinacji koalicji antyterrorystycznej. Brakuje woli politycznej rządów państw zachodnich i przyzwolenia ich społeczeństw dla zwiększania wysiłku militarnego w Afganistanie i aktywnego angażowania się na rzecz zwalczania muzułmańskiego fanatyzmu. Rośnie zniechęcenie i znużenie wojną postrzeganą powszechnie - zwłaszcza w Europie - jako "nie nasza".
Co gorsza, obecna sytuacja geopolityczna w regionie wskazuje, ze nie wystarczy już militarne i polityczne zwycięstwo w samym Afganistanie. Front wojny rozszerzył się również na Pakistan, gdzie możliwości działania Zachodu póki co ograniczają się w gruncie rzeczy jedynie do środków dyplomatycznych [14]. Kierunek rozwoju wydarzeń w Pakistanie będzie jednak kluczowy dla powodzenia misji w Afganistanie i przyszłości całej wojny z islamskim ekstremizmem.
Tomasz Otłowski
Artykuł ukazał się w biuletynie "Pulaski Policy Papers" wydawanym przez Fundację im. Kazimierza Pułaskiego
Autor jest analitykiem w zakresie stosunków międzynarodowych, bezpieczeństwa narodowego i polityki zagranicznej RP. Współpracownik Fundacji Aleksandra Kwaśniewskiego Amicus Europae, ekspert Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego, publicysta. W latach 1997-2006 analityk i szef Zespołu Analiz w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego przy Prezydencie RP.
Przypisy
- Wbrew potocznemu określeniu, wojna prowadzona od 2001 roku nie jest w rzeczywistości "wojną z islamskim terroryzmem", lecz "wojną z islamskim ekstremizmem", który w swych działaniach posługuje się głównie terroryzmem jako metodą osiągania celów militarnych i politycznych. W opracowaniu niniejszym używany będzie właśnie ten termin.
- Peter Zeihan, "The many faces of Al-Qaeda", "Stratfor", 10 lipca 2007 roku.
- Bill Roggio, "The state of Jihad: 2008", "The Long War Journal", 2 stycznia 2009 roku.
- Szacuje się, że w ciągu całego 2006 roku w walkach w Afganistanie zginęło ok. 2-3,5 tys. talibów i członków innych islamskich ugrupowań radykalnych. W samej tylko operacji sił ISAF w prowincji Kandahar pod kryptonimem "Meduza" (wrzesień 2006 roku) zginąć miało ok. 1,5 tysiąca talibów i bojowników Al-Kaidy (za: "Operation Medusa foiled Taliban plans", www.usinfo.state.gov, 20 września 2006 roku). Według tego samego źródła, całość sił militarnych talibów w Afganistanie wynosiła wówczas ok. 4-5 tys. kadrowych bojowników (więcej na ten temat w: "The state of Jihad: 2006", "The Long War Journal", 31 grudnia 2006).
- Tomasz Otłowski, "Operacja NATO w Afganistanie: na drodze do klęski?", "Biuletyn OPINIE" nr 2/2008, Fundacja Amicus Europae, styczeń 2008.
6.Bill Roggio, op. cit. Warto zwrócić uwagę, iż taki sam schemat istniał kilka lat temu w Iraku, w czasie gdy aktywność i skuteczność sunnickiej rebelii i operacji Al-Kaidy w tym kraju była największa. Wówczas to Irak przyciągał ekstremistów do walki z "niewiernymi", obecnie rolę tę - ponownie - przejmuje Afganistan.
- Eben Kaplan, Greg Bruno "The Taliban in Afghanistan", Council on Foreign Relations, 2 lipca 2008 roku.
- W 2008 roku poległo w Afganistanie 294 żołnierzy ISAF/OEF (rok wcześniej 232), z czego siły USA straciły 155 żołnierzy (przy 117 w 2007), a pozostali uczestnicy koalicji 139 ludzi (wcześniej 115) (za: "Operation Enduring Freedom", "Globalsecurity" oraz "iCasualties.org").
- Eben Kaplan, Greg Bruno, op. cit.
- Szlak transportowy przez Pakistan jest w praktyce jedyną lądową drogą zaopatrzenia dla ISAF/OEF, którą dostarcza się ok. 70 % zaopatrzenia dla wojsk koalicji w Afganistanie. W ciągu ostatnich trzech miesięcy Talibowie wielokrotnie atakowali na terenach Pakistanu graniczących z Afganistanem konwoje zaopatrzeniowe dla sił ISAF/OEF oraz infrastrukturę wykorzystywaną dla transportu. W dniu 2 lutego br. wysadzono most na Przełęczy Chajberskiej - głównej drodze łączącej Pakistan z Afganistanem ("Pakistan bridge blast cuts supply", serwis internetowy BBC z 3 lutego 2009 roku), co na dłuższy czas spowoduje przerwę w dostawach zaopatrzenia dla sił ISAF/OEF.
- Bill Roggio, op. cit.
- "The spread of Talibanization beyond the Pashtun regions", "Stratfor", 30 marca 2007 roku.
- Dominik Jankowski, "Geopolityczne konsekwencje zamachów terrorystycznych w Bombaju", "Policy Papers" Fundacji Amicus Europae nr 10/2008, grudzień 2008.
- Przypadki bezpośredniego użycia siły przez wojska USA na terytorium Pakistanu należy uznać na razie za wyjątki od reguły, a nie nową jakość strategiczną, choć być może rozwój wydarzeń zmieni wkrótce ten stan rzeczy. Należy jednak odnotować, że liczba tego typu operacji rośnie lawinowo: w latach 2006-2007 Amerykanie dokonali łącznie 10 ataków powietrzno-rakietowych na cele położone na terytorium Pakistanu; w roku 2008 przeprowadzono już 36 operacji tego typu (za: Bill Roggio, op. cit.)