Bomba ekologiczna w Komornikach. Usunięcie jej potrwa kilka tygodni
Od kilku dni strażacy likwidują tzw. bombę ekologiczną, jaką odkryto w jednym z magazynów w podpoznańskich Komornikach. W środku znajdowało się kilkaset beczek z niebezpiecznymi substancjami.
Na początku sierpnia mieszkańcy Komornik zgłosili dym wydobywający się z jednego z miejscowych magazynów. Byli pewni, że to pożar, ale przybyli na miejsce strażacy stwierdzili, że dym to efekt interakcji z powietrzem substancji chemicznej znajdującej się w jednej z beczek. Odkryto, że cały magazyn był wypełniony substancjami chemicznymi, których wdychanie jest niebezpieczne dla zdrowia. Oszacowano, że łącznie w magazynie może znajdować się nawet ponad tysiąc ton niebezpiecznych substancji.
Jak się okazało, odpady chemiczne odbierała z różnych zakładów pewna firma, której właściciel nie zamierzał ich utylizować, za co w 2010 r. trafił do więzienia, gdzie przebywa do tej pory. W tej sytuacji nie można było ustalić jednoznacznie, kto ma usunąć beczki ze szkodliwymi substancjami. Koszt całej operacji oszacowano na kilka milionów złotych. Ostatecznie koszty usunięcia "bomby ekologicznej" wzięli na siebie starosta poznański i Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Poznaniu.
3 listopada przystąpiono do wywożenia niebezpiecznych chemikaliów. - Strażackie przyrządy pomiarowe nie stwierdziły zagrożenia, co umożliwiło podjęcie dalszych czynności przez zewnętrzną firmę utylizacyjną - wyjaśnia Sławomir Brandt, rzecznik prasowy wielkopolskiej straży pożarnej.
Teren został ogrodzony, a już w pierwszym dniu z feralnego magazynu wyjechało 15 ton beczek z niebezpiecznymi substancjami. Jak szacują specjaliści, jeśli nie będzie żadnych niespodziewanych sytuacji, magazyn zostanie opróżniony w ciągu czterech-pięciu tygodni.