Boliwia: nikt nie przeżył pod zwałami błota
Ekipy ratownicze utraciły nadzieję odnalezienia choć jednej osoby z kilkuset, które zostały zasypane zwałami ziemi w północnej części Boliwii - podały agencje.
W wyniku ulewnych deszczy zwały ziemi osunęły się w poniedziałek na górnicze miasteczko Chima w północnej Boliwii (190 kilometrów od La Paz). Służby ratownicze odnalazły do tej pory pod tonami błota 19 ciał.
"Zaczniemy widzieć kończyny oraz zmaltretowane ciała, gdy traktory usuną błoto i kamienie" - powiedziała przedstawicielka Ministerstwa Zdrowia, Beatriz Peinado. "Mamy coraz mniej nadziei, że jeszcze kogokolwiek uda nam się odnaleźć żywego" - dodała.
Przyczyną katastrofy w Chimie były ulewne deszcze. Nie wyklucza się, że zbocze góry "osłabione" było przez liczne odwierty, zrobione nielegalnie przez szukających złota górników.
"Rozważamy możliwość uznania zasypanego miasta za cmentarz" - oznajmiła Peinado.
Już wcześniej ekipy ratownicze zasugerowały, żeby ewakuować miasto. Dwa tysiące mieszkańców Chimo, którzy przeżyli tragedię, zostało przeniesionych w inne miejsce.
Wcześniej w tym tygodniu minister obrony narodowej Freddy Teodovic Ortiz przekazał, że w mieście pod zwałami ziemi zostało około 400 osób. Na razie jednak władze nie podają oficjalnej liczby zasypanych. Agencja Associated Press pisze, że ofiar jest co najmniej 117.
Do podobnych wypadków dochodzi często w Ameryce Południowej, gdzie górnicy korzystają z przestarzałych metod wydobycia. 60 osób zginęło, gdy zwały błota zasypały Mocotoro w Boliwii, miasteczko poszukiwaczy złota w 1998 roku. Cztery lata później w podobnej tragedii zginęły setki mieszkańców Llipi. Samo miasteczko zostało uznane za cmentarz.
Tysiące osób zginęło pod zwałami ziemi w tragedii w 1999 roku na wenezuelskim wybrzeżu w pobliżu Caracas. (mk)