Bolesna wywrotka na ostatniej prostej. Na co może jeszcze liczyć Nawrocki i jego sztab? [OPINIA]
O sprawie mieszkania Karola Nawrockiego i długiej liście związanych z nią wątpliwości powiedziano już chyba wszystko. Prawdziwe pytanie brzmi teraz, czy jego sztab jest jeszcze w stanie wyjść z głębokiego kryzysu wizerunkowego ich kampanii - pisze dla Wirtualnej Polski Sławomir Sowiński z Instytutu Nauk o Polityce i Administracji UKSW.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Mało kto chyba się spodziewał, że serię błędów sztabu Rafała Trzaskowskiego wokół debat w Końskich, tak widowiskowo sprawą słynnej, gdańskiej kawalerki przelicytuje sztab Karola Nawrockiego, który zresztą do tej pory radził sobie w kampanii zupełnie nieźle.
Zostawiając na boku meritum całego zamieszania, a także błędy sztabu Karola Nawrockiego, z punktu widzenia dynamiki całej prezydenckiej batalii odnotujmy tylko, że burza, jaka przetoczyła się w przez media wokół tej historii, jest dla kampanii kandydata PiS niczym bolesna wywrotka na przedostatniej prostej wyścigu.
Pieczołowicie bowiem budowany wizerunek patrioty, skutecznego reprezentanta polskich spraw, wrażliwego społecznie opiekuna słabszych i kierującego się wartościami polityka konserwatywnego, w ciągu kilku dni zmienił się zapewne w oczach wielu wyborców niezdecydowanych, w obraz sprawnego załatwiacza prywatnych spraw, opiekującego się nie tyle słabszymi, co ich własnością i niepotrafiącego przekonująco wytłumaczyć się z poważnych wątpliwości co do faktów, działań, czy oświadczeń.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ile mieszkań mają posłowie? Emocje w Sejmie o podatek katastralny
Nie zatrzymała też tego ostrego wizerunkowego poślizgu (bo zatrzymać nie mogła) deklaracja o przekazaniu kłopotliwej własności na cele charytatywne. Wygląda ona na próbę klasycznej ucieczki od problemu, a tym samym przyznanie, że taki problem istnieje.
Lista potencjalnych szans
Solidnych kampanijnych kosztów tej wywrotki dopełnia fakt, że sztab Karola Nawrockiego musiał przejść od amerykańskiej ofensywy do planu ratunkowego i defensywy, a całą historię dość emocjonalnie wypunktował Sławomir Mentzen, co może być istotne zwłaszcza w drugiej turze. Wreszcie, wszystko to stało się zaledwie na 10 dni przed ciszą wyborczą pierwszej tury wyborów, a więc w chwili gdy swe decyzje wyborcze krystalizują powoli wyborcy niezdecydowani.
Na co w tej sytuacji liczyć może sztab Karola Nawrockiego? Po pierwsze oczywiście na wierność swojego elektoratu, który w liczbie co najmniej 5-6 milionów wyborców stoi przy Prawie i Sprawiedliwości, od kilkunastu już lat.
Już teraz widać też, że sztab kandydata opozycji próbuje nieco zrelatywizować jego kryzys wizerunkowy, szukając analogicznych, lub wyglądających na analogiczne, kłopotów u rywali, budując tym samym podprogowy przekaz: choć media uwzięły się tylko na nas, to w tej walce nikt nie jest święty.
Po trzecie, liczy też zapewne sztab Karola Nawrockiego na dynamikę kolejnych wyborczych debat. Na to, że skoro sztab ich rywala popełnił już raz istotne błędy w Końskich, to może popełnić je jeszcze raz. A Karol Nawrocki, szlifując swą debatową formę, może jeszcze odrobić część strat. I choć druga - mniej barwna i interesująca od pierwszej - piątkowa debata w Republice takiej kontrofensywy Karola Nawrockiego nie objawiła, to wiele wydarzyć się może jeszcze debatach jeden na jeden w drugiej turze. O ile do nich rzecz jasna dojdzie.
Pewną szansą sztabu Karola Nawrockiego może być również psychologiczna logika gorącego spektaklu, jakim jest kampania wyborcza. Zgodnie z nią, nawet głębokie emocjonalne poruszenia czy uniesienia publiczności w sposób naturalny blakną, zacierają się, a czasem ustępują, pod wpływem kolejnych widowiskowych zwrotów akcji oraz wywrotek bohaterów, jakie przynoszą kolejne akty politycznego dramatu.
Last but not least, jakimś argumentem w rozmowie Karola Nawrockiego z wyborcami niezdecydowanymi pozostają ciągle, nie najlepsze oceny rządów Donalda Tuska, czy pewna zmienność poglądów Rafała Trzaskowskiego.
Nawet jednak jeśli wszystko to się wydarzy, wyborcy PiS pozostaną wierni, w kolejnych debatach Karol Nawrocki wypadnie bardzo dobrze, a nad kampanią Rafała Trzaskowskiego pojawią się rozmaite cienie, nie zmienia to faktu, że na finiszu prezydenckiego wyścigu, główny kandydat opozycji biec będzie z solidnym obciążeniem wizerunkowym, którego w ciągu kilku dni pozbyć się nie sposób. Tym samym, perspektywa sukcesu, po części choćby tak błyskotliwego, jak ten Andrzeja Dudy z roku 2015 wydaje się być dla sztabu Karola Nawrockiego odległą jak nigdy dotąd.
Wybory rozstrzygają wyborcy a nie kampanie
Czy zatem polityczny projekt pod nazwą prezydent Karol Nawrocki skazany jest już definitywnie na porażkę, a sztab Rafała Trzaskowskiego może otwierać politycznego szampana? Na takie wnioski jest oczywiście zdecydowanie za wcześnie.
Po pierwsze bowiem owa psychologiczna logika kampanii sprawi zapewne, że w drugiej turze tego wyścigu cały wyborczy spektakl, nie tyle przejdzie do kolejnego aktu, co w jakimś sensie zacznie się na nowo. W nowej obsadzie, innej zapewne politycznej scenografii, z inną akcją koncentrującą się na łowieniu przez Rafała Trzaskowskiego i Karola Nawrockiego wyborców spoza duopolu PiS-PO.
I sztab kandydata PiS zrobi zapewne wszystko, by wydobyć ten efekt resetu, przekonując Polaków, że sprawa gdańskiej kawalerki została już przez nich oceniona 18 maja i jako taka należy właściwie do kampanijnej przeszłości. Otoczenie zaś Rafała Trzaskowskiego włożyć będzie musiało naprawdę dużo wysiłku i finezji, by podtrzymać obecną emocję w tej sprawie, także w drugiej turze.
I sprawa druga, jeszcze ważniejsza. Punktując dziś błędy sztabu Karola Nawrockiego, trzeba pamiętać, że o wynikach wyborów decydują nie sztaby i ich kampanie, a wyborcy. Można więc przegrać wybory, prowadząc świetną kampanię, ale i odwrotnie.
Dobrym tego przykładem była batalia parlamentarna z roku 2007, w której sztab PiS zabłysną serią naprawdę barwnych i widowiskowych klipów z pamiętnym mottem "mordo ty moja", a sztabowcy PO zmagać się musieli z bardzo kłopotliwą wizerunkowo sprawą oskarżeń pod adresem jednej z ówczesnych posłanek.
W finale jednak - jak pamiętamy - wielkie, wręcz spektakularne zwycięstwo odniosła wtedy Platforma i to nie tylko ze względu na świetną formę Donalda Tuska w podsumowującej debacie z Jarosławem Kaczyńskim, ale z powodu rozczarowania Polaków ówczesnymi rządami PiS-u, który obiecywał moralną i polityczną odnowę, a zafundował w latach 2005-2007 serię politycznych kolapsów, w egzotycznej koalicji z Samoobroną i LPR.
Mówiąc krótko, choć wizerunkowe straty kampanii Karola Nawrockiego w związku z jego gdańskim mieszkaniem wydają się nie do odrobienia, to wszystko w tym prezydenckim wyścigu jest ciągle możliwe. I sztabowcy jednej i drugiej strony powinni o tym, do ostatniego dnia kampanii, pamiętać.
Sławomir Sowiński dla Wirtualnej Polski
Sławomir Sowiński jest politologiem z Instytutu Nauk o Polityce i Administracji UKSW, specjalizuje się w badaniach nad polityką i religią oraz współczesnymi procesami politycznymi. Autor książki "Boskie, cesarskie, publiczne. Debata o legitymizacji Kościoła katolickiego w Polsce w sferze publicznej w latach 1989-2010".