Bójka Przemysława Wiplera z policją. Prokuratura skierowała wniosek o uchylenie immunitetu
Stołeczna prokuratura skierowała do Prokuratora Generalnego wniosek o uchylenie przez sejm immunitetu posła Przemysława Wiplera, któremu chce zarzucić naruszenie nietykalności i znieważenie policjantów. Poseł potwierdził, że zamierza sam zrzec się immunitetu.
Jak podał prok. Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, pociągnięcie posła do odpowiedzialności karnej ma związek ze zdarzeniami z 30 października 2013 r. w Warszawie.
Dochodzenie wszczęto z urzędu. Przesłuchano w nim w sumie kilkudziesięciu świadków, odtworzono też zapisy nagrań monitoringu z miejsca zdarzenia - dodał Nowak. Według niego zgromadzony materiał dowodowy dostatecznie uzasadnił podejrzenie, iż Wipler popełnił dwa czyny: zmuszał przemocą funkcjonariuszy policji do zaniechania prawnej czynności służbowej, naruszając jednocześnie ich nietykalność cielesną oraz znieważał dwóch funkcjonariuszy słowami powszechnie uznawanymi za obelżywe podczas i w związku z pełnieniem przez nich obowiązków służbowych. Przestępstwa te zagrożone są karą pozbawienia wolności do lat 3.
O skierowaniu wniosku do marszałka sejmu zdecyduje Prokurator Generalny, po jego formalnym i merytorycznym skontrolowaniu - podkreślił Nowak.
Wipler powtórzył wcześniejsze zapowiedzi, że jak tylko wniosek prokuratury trafi do sejmu, wówczas sam zrzeknie się immunitetu. Jak powiedział, chce dowieść swej niewinności i bezpodstawności zarzutów, które planują postawić mu stołeczni śledczy.
Wcześniej poseł mówił, że został brutalnie pobity, a lekarze stwierdzili u niego m.in. uszkodzenie rogówki i liczne stłuczenia oraz otarcia. Dodał, że badanie krwi, które zostało wykonane w szpitalu wykazało, że miał 1,4 promila alkoholu w organizmie.
Do zdarzenia doszło nad ranem, gdy Wipler opuszczał klub w centrum Warszawy przy ul. Mazowieckiej. Według policji mężczyzna zachowywał się agresywnie, wulgarnie, chciał im wydawać polecenia.
Wipler relacjonował, że dowiedział się, że jego żona jest po raz piąty w ciąży, z związku z tym wybrał się z przyjaciółmi świętować. - Poszliśmy na kolację z winem, później poszliśmy na drinka do lokalu, siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Gdy wychodziłem, zauważyłem, że się dzieją bardzo niepokojące rzeczy - była awantura przed tym lokalem - mówił poseł. Jak zapewniał, sam nie uczestniczył w zajściu, ale postanowił interweniować. - Próbowałem interweniować, włączyć się w taki sposób, żeby ta sprawa się zakończyła. Na wstępie dosyć szybko użyto przeciw mnie gazu, przewrócono mnie na podłogę, kopano mnie w głowę, klęczano na mnie, skuto mnie kajdankami, pobito mnie. Wielokrotnie polewano mnie - był to na pewno jakiś żrący środek - byłem kopany w krocze, w plecy i po nogach - mówił poseł.