Bodnar chce wszystkich protestów. Dostał z SN tylko część
Prokurator Generalny Adam Bodnar zwrócił się I prezes Sądu Najwyższego o przesłania wszystkich protestów wyborczych. Sąd Najwyższy przekazał dotychczas 304 protesty, ale odmówił przesłania wszystkich, argumentując, że mogłoby to zdestabilizować jego pracę.
W poniedziałkowym komunikacie prokurator Anna Adamiak wyjaśniła, że do tej pory Sąd Najwyższy skierował do Prokuratora Generalnego 304 protesty dotyczące ważności wyborów prezydenckich. Prokurator Generalny przedstawił już 147 stanowisk w sprawie oceny zasadności tych protestów.
Adam Bodnar, po zauważeniu, że Sąd Najwyższy przesyła jedynie część protestów, zwrócił się do Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego, Małgorzaty Manowskiej, o przesyłanie wszystkich zarejestrowanych protestów. Prokurator Generalny argumentował, że ujawniane nieprawidłowości, zwłaszcza te mogące wskazywać na przestępstwa, wymagają jego pełnego zaangażowania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wotum zaufania dla Tuska. Polacy podzieleni. "Kłamca i oszust", "Kocham go"
Sąd Najwyższy w odpowiedzi podkreślił, że decyzje o doręczeniu protestów uczestnikom postępowania należą do przewodniczących składu orzekającego lub sędziów sprawozdawców. Wskazano również, że przekazanie wszystkich protestów mogłoby zakłócić pracę Sądu Najwyższego, który zajmuje się ich rozpatrywaniem.
O tym, że w tej sprawie takie stanowisko ma Sąd Najwyższy, pisaliśmy w Wirtualnej Polsce w poniedziałek.
Już 50 tys. protestów
Do Sądu Najwyższego wpłynęło prawie 50 tys. protestów wyborczych. W poniedziałek po południu zespół prasowy SN przekazał PAP, że dotychczas zarejestrowano 10,5 tys. protestów, a rozpatrzono 98.
Ubiegły poniedziałek - 16 czerwca - był ostatnim dniem na składanie do SN protestów przeciwko wyborowi prezydenta. Te jednak napływały do SN przez kolejny tydzień, bowiem nadanie do 16 czerwca włącznie protestu za pośrednictwem Poczty Polskiej było równoznaczne z wniesieniem go do SN.
Protesty i co dalej?
Po rozpoznaniu wszystkich protestów, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW, Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta RP. Uchwała w tej sprawie zapada na jawnym posiedzeniu w ciągu 30 dni od podania wyników wyboru do publicznej wiadomości. Oznacza to, że ostatnim dniem, do którego powinno zapaść to rozstrzygnięcie, jest 2 lipca.
Prokurator Generalny Adam Bodnar oświadczył w zeszłym tygodniu, że orzeczenia wydawane przez sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN nie będą mogły zostać uznane za podjęte w sposób niezależny i bezstronny. Według niego w sprawie protestów wyborczych oraz ważności wyborów powinni orzekać sędziowie Izby Pracy SN.
Wcześniej rzecznik SN sędzia Aleksander Stępkowski, mówiąc o kwestii rozpoznawania spraw wyborczych w SN, podkreślał, że "jedyną izbą umocowaną prawnie do rozpoznawania protestów jest Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN".
I prezes SN Małgorzata Manowska wskazywała, że wszystkie publiczne wypowiedzi podważające konstytucyjne kompetencje Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN do orzekania o ważności wyboru prezydenta RP, wynikają z nieznajomości prawa lub motywowane są zamiarem politycznej destabilizacji.
W poprzednich miesiącach dwóch spośród 18 sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej - Leszek Bosek i Grzegorz Żmij - wskazywało, że postępowania w tej Izbie powinny być zawieszane. W połowie maja br., gdy SN stwierdził ważność marcowych wyborów uzupełniających do Senatu w Krakowie, ci dwaj sędziowie zgłosili zdania odrębne do tamtej uchwały. "SN nie może abstrahować od orzecznictwa TSUE i ETPC oraz własnego orzecznictwa i orzecznictwa TK, nawet wtedy, gdy orzeka w sprawach pozbawionych komponentu unijnego, bądź międzynarodowego" – uzasadniał wtedy sędzia Bosek.
W poniedziałek TVN24 podał, że sędziowie Leszek Bosek i Grzegorz Żmij, na mocy decyzji prezesa Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Krzysztofa Wiaka, zostali odsunięci od rozpoznawania protestów wyborczych przeciw wyborowi prezydenta.