Blokada antyalkoholowa w autobusach
We Wrocławiu w połowie listopada wyjechały na trasę autobusy Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej, w których testowany jest system ilteQ. Pozwala uruchomić pojazd, tylko wtedy, gdy kierowca jest trzeźwy. Całość nazwana jest pierwszą blokadą antyalkoholową. Czy jest szansa na podobne rozwiązanie w Trójmieście?
23.11.2011 | aktual.: 24.11.2011 10:32
IlteQ to niewielka skrzyneczka składająca się z trzech modułów: testera z ustnikiem, procesora analizującego stężenie alkoholu i światełka LED na szybie. Gdy kierowca wsiada, dmucha w ustnik. Gdy stężenie jest mniejsze niż 0,2 promila, pojazd odpala. W innym wypadku pozostaje unieruchomione. Koszt urządzenia to ok. 1,5 tys zł.
W Trójmieście na razie radzą sobie za pomocą tradycyjnych metod. Zarówno w Gdyni jak i w Gdańsku odpowiedzialność za trzeźwość kierowców ponoszą firmy przewozowe.
- W Gdyni to te firmy powinny dbać przede wszystkim o tę sprawę. To ich wewnętrzna kwestia. Niezależnie od tego badamy kierowców w zakresie trzeźwości w naszej centrali ruchu. Kiedy ktoś odmówi, wzywamy policję. Poza tym odbywają się permanentne badania obsługi pasażerów na pętlach. Przeprowadzana jest czystość w autobusach oraz rozmowa z kierowcą. Gdy pasażer zgłasza jakieś wątpliwości co do stanu kierowcy, od razu wzywany jest na miejsce samochód nadzoru ruchu ZKM - informuje, rzecznik prasowy ZKM w Gdyni.
Na razie ze względów finansowych w firmie nie przewidują zainstalowania podobnego systemu. Centrala ruchu i kontrole przewoźników wystarczają i od dawna nie było żadnego przypadku złapania kierowcy chcącego kierować "na podwójnym gazie".
- Na początku, gdy badaliśmy kierowców w centrali ruchu, sporo kierowców łapaliśmy na tzw "kacu". Teraz to się nie zdarza i jesteśmy stawiani za wzór w innych miastach - wyjaśnia Marcin Gromadzki.
W Gdańsku nie ma centrali ruchu, dlatego każdy z przewoźników zobligowany jest do wewnętrznej kontroli.
- Kierowcy sprawdzani są wyrywkowo, są dni kiedy kontrolujemy rzeczywiście wszystkich. Obowiązek kontroli spoczywa na dyspozytorze i to on ponosi ewentualną odpowiedzialność za dopuszczenie na trasę danego autobusu - wyjaśnia , rzecznik prasowy ZKM Gdańsk, największego z przewoźników obsługujących gdańską komunikację.
Problem w tym, że kontrole trzeźwości nie są obowiązkowe. Kierowca może zażądać obecności policji, co jak przyznają przedstawiciele komunikacji miejskiej w Gdyni i Gdańsku zdarza się często.
- Nie mamy prawa bez badania przez policję nikogo ukarać - zaznacza Mongird, która dodaje, że w ostatnim czasie w firmie nie odnotowano żadnego przypadku nietrzeźwego kierowcy.
O wprowadzeniu w Gdańsku systemu testowanego we Wrocławiu, nikt na razie nie wspomina.