PolskaBlogerzy kontrolują polityków i dziennikarzy

Blogerzy kontrolują polityków i dziennikarzy

W jednej z warszawskich restauracji dwóch znanych dziennikarzy rozmawiało ze znanym politykiem. Dyskutowali o tym, co w swoim blogu napisała Kataryna. Jeszcze kilka miesięcy wcześniej nikt z nich nie słyszał o królowej polskich blogerów, ale gwałtowny wzrost popularności internetowych dzienników zrobił swoje.

10.04.2007 | aktual.: 10.04.2007 11:13

Sieć rewolucjonizuje politykę - politycy ogłaszają w niej najważniejsze decyzje (Hillary Clinton właśnie na swojej stronie internetowej oficjalnie przyznała, że będzie kandydować na prezydenta), piszą internetowe dzienniki i szukają wyborców. Jeszcze ważniejsi od nich stają się blogerzy, z których opiniami muszą się liczyć zarówno dziennikarze, jak i politycy.

Historia blogów

Ponad 57 mln osób na świecie (stan z listopada 2006 r.) pisze blogi, a ich liczba gwałtownie wzrasta. Piszą o czym popadnie: o religii i programach telewizyjnych, złamanych sercach i podróżach, wychowaniu dzieci i dobrych winach. Coraz więcej z nich zajmuje się jednak polityką, a ich głos staje się ważny, choć blog to historia ostatniej dekady. Co prawda blogowi archeolodzy dokopali się znalezisk z 1983 r., kiedy niejaki Brian Redman wymyślił coś, co z grubsza przypominało bloga, ale była to zapewne wersja pisma supełkowego Inków. Pierwszy prawdziwy blog stworzył w 1994 r. wówczas dwudziestoletni student Justin Hall. Do Polski ten wynalazek dotarł trzy lata później, ale na dobre zadomowił się dopiero przy okazji afery Rywina. To po niej - w 2004 r. - zaczęła tworzyć wspomniana już Kataryna. - Najpierw byłam aktywna na forum dyskusyjnym "Gazety Wyborczej", potem zaproponowano mi prowadzenie bloga i tak to się potoczyło - opowiada w rozmowie z "Wprost".

Impulsem dla wielu blogerów politycznych stała się kampania wyborcza z 2005 r. Wtedy swój blog zaczął pisać Marcin Michta, znany jako galba, a wkrótce potem do blogosfery dołączył Adam Haribu (młody nauczyciel historii z warszawskiej podstawówki). - To wybory spowodowały, że zainteresowałem się polityką i zacząłem się dzielić z innymi swymi poglądami - przyznaje ten polityczny bloger 2006 r. portalu Onet.pl.

Internetowe dzienniki piszą już politycy wszystkich opcji. Pierwszy był bodaj eurodeputowany Samoobrony Ryszard Czarnecki, ale największą popularnością cieszy się blog Kazimierza Marcinkiewicza (podobnie jak sam autor). Do klawiatur rzucili się też dziennikarze - publicyści i komentatorzy - a kiedy niedawno TVN uruchamiała swój serwis internetowy, do pisania blogów zapędzono nawet reporterów. Blogerzy i forumowicze amatorzy (w odróżnieniu od polityków i dziennikarzy) są bardzo wyczuleni na "czystość" swego środowiska. Jeden z aktywniejszych dyskutantów z portalu gazeta.pl regularnie jest rozszyfrowywany jako Lesław Maleszka. Trudno jednak uwierzyć, by prawdziwy Maleszka był tak prymitywny i mało pomysłowy. Na kilku forach toczył się też spór, czy dyskutantka szczególnie gorliwie broniąca komunistów żydowskiego pochodzenia to publicystka "Gazety Wyborczej" Anna Bikont. - Nigdy w życiu nie wpisywałam się na forum, naprawdę to nie ja - zarzeka się dziennikarka.

Blog o polityce przestał być novum, to codzienność polskiego Internetu. Blogerzy stają się coraz bardziej wpływowi i coraz bardziej zasługują na miano piątej władzy, kontrolującej nie tylko polityków, ale i dziennikarzy. Dwa lata temu to właśnie oni odkryli kłamstwa jednej z legend amerykańskiego dziennikarstwa (Dana Rathera z CBS), co spowodowało koniec jej spektakularnej kariery. W tym roku polscy blogerzy ujawnili serię plagiatów popełnionych przez współpracującą z wieloma tytułami publicystkę Elizę Michalik. Z dziennikarką zerwały współpracę wszystkie poważne media, zamknięto jej blog, a ona sama niemal zapadła się pod ziemię. Blog prawoskrętny

- Polski Internet jest mocno prawicowy - konstatuje Azrael, jeden z niewielu znanych blogerów lewicowych. - Wzięło się to stąd, że w sieci zawsze mocna była UPR. Jej zwolennicy dorastają, przenoszą swe sympatie na PiS, ale nadal królują w Internecie. Wskazana przez Azraela ewolucja nie jest niczym nowym. Słynny amerykański BlogFather (gra słów: ojciec blogu, ale też nawiązanie do Godfather, czyli ojca chrzestnego), założyciel słynnego bloga Instapundit, czy też Andrew Sullivan (skądinąd niekonwencjonalna postać: tradycjonalista, katolik, gej, nosiciel wirusa HIV w jednym) są konserwatywnymi libertarianami, wspierającymi zwykle republikanów. Amerykańska blogosfera zaczynała jako prawicowa, dopiero niedawno dochrapała się niezłych blogerów liberalnych. W lewicowej blogowej Polsce prócz wspomnianego Azraela jest jeszcze Walpurg (Krzysztof Halama) - autor onetowego bloga roku 2005, który w zeszłym roku przegrał jednak z prawicowym Adamem Haribu. Prócz ich dzienników w Internecie istnieją tysiące "antykaczych"
stron, pełnych dowcipów o rządzących braciach. Są też kompletnie pozbawione ikry lewicowe blogi i fora internetowe, na których niewiele się dzieje. To nie przypadek, że Azrael, zdeklarowany ateista i wyborca SLD, udziela się na portalu Prawica.net. - Zaproszono mnie, a że to inteligentni ludzie i toczy się tam kulturalna dyskusja, to skorzystałem - tłumaczy.

- Polskie blogi prawicowe są inteligentniejsze, ciekawsze, bardziej kreatywne niż żarty z kaczek, urządzane po raz 157. Po prostu prawicowcy są bardziej pracowici - rzuca półżartem Michta (galba). Tłumacząc ten fenomen serio, mówi to samo co Kataryna: - Jeszcze niedawno wszystkie mainstreamowe media były opanowane przez salon i michnikowszczyznę, były mutacjami "Wyborczej". Jeśli więc ktoś popierał Kwaśniewskiego i Unię Wolności, to nie zakładał bloga, bo co miałby kontestować? Galba dorzuca, że zwolennicy prawicy traktowali blogi jak świat alternatywnych mediów, łatwiejszych do założenia, bo nie wymagających milionowych nakładów. Obserwacje te potwierdza Azrael. - Wielu z tych blogerów uchodzi za prawicowych tylko dlatego, że nie lubią Michnika - przekonuje. I rzeczywiście, nie wszyscy "prawicowi blogerzy" w równym stopniu poddają się identyfikacjom politycznym. Kataryna jest rozczarowaną Kaczyńskimi zwolenniczką PO-PiS, chwiejną - jak sama twierdzi - w sprawach ideowych. Galba przyznaje się do głosowania
na PiS, ale wzdraga się przed jakimkolwiek zaangażowaniem partyjnym. Mimo to zarówno on, jak i Adam Haribu uchodzą w blogowym światku za najzdolniejszych strażników pisowskiego świętego ognia. Starają się (i zwykle im się to udaje) nie krytykować rządu, za to bezlitośnie wytykają hipokryzję opozycji, równo dzieląc razy między postkomunistyczną lewicę i PO.

Inny charakter mają bodaj najlepsze dwa blogi polityczne - Kataryny (kataryna.blox.pl) oraz Perły przed wieprze (perlyprzedwieprze.blox.pl). Kataryna jest w formie bodaj najbardziej zbliżona do klasycznych blogów amerykańskich - opisując wydarzenia polityczne, szuka tego, co umknęło dziennikarzom lub zostało przez nich celowo pominięte. Nie stroni przy tym od konstruowania piętrowych teorii mających wyjaśniać ukryte motywacje polityków, czym naraża się na zarzut wiary w spiski. Zabójczą bronią Kataryny pozostają mordercza logika oraz zestaw cytatów gotowych zabić każdego polityka i dziennikarza, który koniunkturalnie zmienia zdanie.

Zupełnie innym, bo felietonowym blogiem są podziwiane przez czytelników z powodu lekkości pióra i trafności spostrzeżeń Perły przed wieprze. Ich autor, mieszkający w niedużym mieście na Podkarpaciu 37-letni historyk z wykształcenia, a urzędnik z zawodu, zapewnia, że poświęca im ledwie kilka chwil dziennie i nie ma w planach zmiany zawodu na felietonistę. Perły zamiast wściekłości czy oburzenia posługują się szyderstwem i ironią. W jednym z ostatnich wpisów autor wykpiwa antylustracyjną retorykę "Gazety Wyborczej", kreślącej apokaliptyczną wizję kraju pogrążonego w szaleństwie. "Nie ma takiej rzeczy, której nie dałoby się z Apokalipsy wyinterpretować, lustracja nie jest tu wyjątkiem. Weźmy coś takiego - o otwieraniu archiwów: »I ujrzałem: gdy Baranek otworzył pierwszą z siedmiu pieczęci«. Albo - o TW naznaczonych współpracą z bezpieką: »I usłyszałem liczbę opieczętowanych: sto czterdzieści tysięcy opieczętowanych ze wszystkich pokoleń synów Izraela«. Pasuje? Pasuje! Mirosławie Czechu - do dzieła!". Czym
skorupka za młodu

Blogi nie są jedynym miejscem aktywności politycznej w Internecie. Zaciekłe dyskusje polityczne prowadzone są w grupach społecznościowych i na forach dyskusyjnych. W większości jednak są to rozmowy we własnym gronie. - Blog nie przekonuje, to miejsce dla ludzi, którzy chcą się pokrzepić, że inni też myślą podobnie - uważa Adam Haribu. Z forami jest podobnie. Próżno szukać ciekawej dyskusji o polityce na forum gazeta.pl, z którego wyrosło wielu dzisiejszych blogerów, czy na którymkolwiek z pozostałych portali (Onet, Wirtualna Polska). Zamiast tego można być pewnym, że każda opinia spotka się z bluzgiem, chamskimi wyzwiskami, a w najlepszym razie szyderstwami ad personam zamiast choćby próby merytorycznej dyskusji. Inaczej jest na regularnie przeglądanym i czytanym także przez feministki i młodą lewicę forum "Frondy". To jednoznacznie konserwatywne miejsce jest bowiem wolne od szczególnie brutalnych napaści osobistych.

Dotychczas - to zła wiadomość dla naszych czytelników - nie można na blogach specjalnie zarobić. Nawet najwięksi amerykańscy blogerzy nie zbili na nich fortuny. Polscy blogerzy zwykle nie zarabiają nic. Jednym z niewielu, który do tego interesu nie dokłada, jest galba. - Zyski z reklam na mojej stronie wystarczają na utrzymanie bloga, no i na jakieś hobby. Nie sądzę, bym w dającej się przewidzieć przyszłości mógł się z tego utrzymywać - prognozuje Michta, skądinąd ekonomista z zawodu.

Polskich blogerów dzieli wiele, ale łączy - poza kilkoma wyjątkami - przywiązanie do anonimowości. Kataryna nie pozwala o sobie napisać ani słowa. O swojej obecności w blogosferze powiedziała tylko kilku najbliższym i bardzo strzeże prywatności. Autor Pereł przed wieprze, Krzysztof, nie przyznał się nawet rodzinie, ale - jak twierdzi - nie zrobił tego tylko dlatego, że nie uważa swojej pisaniny za coś ważnego. Zupełnie inaczej jest z Azraelem, 48-letnim informatykiem i ekonomistą ze stolicy, który swoim przykładem zachęcił do tworzenia bloga dziesięcioletnią córkę. Żona Adama Haribu też kibicuje mężowi i bardzo przeżywa ostrzejsze polemiki. Ich syn, roczny Wojtek, ma jeszcze trochę czasu na pisanie własnego bloga, ale nie można wykluczyć, że w tej rodzinie stanie się to zajęciem dynastycznym.

Źródło artykułu:Wprost
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)