ŚwiatBlix: marne dowody Amerykanów

Blix: marne dowody Amerykanów

Szef ONZ-owskich inspektorów rozbrojeniowych Hans Blix zakwestionował we wtorek informacje wywiadowcze na temat irackiej broni masowego rażenia użyte przez Waszyngton i Londyn jako uzasadnienie inwazji na Irak.

Blix: marne dowody Amerykanów
Źródło zdjęć: © AFP

22.04.2003 | aktual.: 22.04.2003 15:07

W wywiadzie wyemitowanym przez rozgłośnię BBC przed zaplanowanym na wtorek wystąpieniem w Radzie Bezpieczeństwa Blix zarzucił też amerykańskim władzom próbę zdyskredytowania działań w Iraku zespołu inspektorów rozbrojeniowych w celu zyskania poparcia dla akcji zbrojnej.

Blix zauważył, że podstawy, na jakich budowano dowody winy Iraku, wydawały się być wątpliwe. Blix i jego ekipa wycofali się z Iraku na krótko przed marcową inwazją. Pragną wrócić do Iraku, lecz Waszyngton mówi, że sam może prowadzić prace związane z inspekcjami rozbrojeniowymi.

Większość członków Rady Bezpieczeństwa uważa jednak, że wszelkie znaleziska w Iraku broni masowego rażenia muszą być zweryfikowane przez inspektorów ONZ, nim organizacja ta uchyli nałożone na Bagdad sankcje. Waszyngton pragnąłby natychmiastowego ich uchylenia i chce wysłać do Iraku byłych inspektorów ONZ z USA, Wielkiej Brytanii i Australii na miejsce zespołu Blixa.

Rosja, która ma w Radzie Bezpieczeństwa ONZ prawo weta, powtórzyła we wtorek, że sankcje mogą być zniesione dopiero wówczas, gdy ONZ-owscy inspektorzy orzekną, że Irak jest wolny od zakazanej broni. Tak jak Francja i inne kraje, które były przeciwne wojnie, Rosja obawia się, że w przypadku zniesienia 12- letnich sankcji ONZ będzie miała niewielki wpływ na przyszłość Iraku.

Blix zastrzegł się w wypowiedzi dla BBC, że nie oskarża amerykańskich i brytyjskich agentów wywiadu o fabrykowanie doniesień o nielegalnej irackiej broni, ale kwestionuje ich zdolność do weryfikowania informacji, które nazwał "fałszywymi".

O tym, że praca inspektorów rozbrojeniowych ONZ "irytowała" Waszyngton Hans Blix mówił już kilkakrotnie, w tym pod koniec marca w wywiadzie dla niemieckiej gazety "Welt am Sonntag".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)