Świat"Błękitna" Polska, "Czarna" Rumunia i "Fioletowa" Litwa. Jak kraje Europy reagują na raport USA?

"Błękitna" Polska, "Czarna" Rumunia i "Fioletowa" Litwa. Jak kraje Europy reagują na raport USA?

"Błękitny", "Czarny", "Fioletowy" - tak nazwano w amerykańskim raporcie tajne więzienia CIA w Polsce, Rumunii i na Litwie. Wszystkie kraje, wymienione w dokumencie Senatu USA, już wcześniej były wskazywane przez więźniów jako miejsca tajnych ośrodków CIA. Jednak władze trójki europejskich państw konsekwentnie dystansują się od zarzutów. Co więcej, niektórzy wciąż twardo obstają przy tym, że na ich terytorium nigdy nie byli przetrzymywani żadni więźniowie podejrzani o terroryzm.

"Błękitna" Polska, "Czarna" Rumunia i "Fioletowa" Litwa. Jak kraje Europy reagują na raport USA?
Źródło zdjęć: © AFP | Reporter Files / Piotr Placzkowski
Adam Parfieniuk

(OFICER CIA 2) przybył do BŁĘKITNEGO OŚRODKA ARESZTOWAŃ (zamazany dzień) grudnia 2002 roku i wkrótce CIA ponownie zaczęła stosować wzmocnione techniki przesłuchań wobec al-Nashiriego, chociaż (OFICER CIA 2) nie miał szkoleń, certyfikatów, ani aprobaty na wykorzystywanie wzmocnionych technik przesłuchań CIA.(...) użyli przeciwko al-Nashiriemu serii nieautoryzowanych technik przesłuchań. (...) umieścili al-Nashiriego w "pozycji stałego stresu", z "rękoma spętanymi nad głową", na około dwóch i pół dnia. (...) (OFICER CIA 2) przystawił pistolet do głowy al-Nashiriego i włączył wiertarkę koło ciała al-Nashiriego. Al-Nashiri nie ujawnił żadnych dodatkowych informacji o zagrożeniach w czasie tych przesłuchań, ani po nich".

To wszystko miało wydarzyć się w Polsce. Tak przynajmniej wynika z ustaleń "The Washington Post" oraz organizacji Human Rights Watch, twierdzących, że "Błękitny" to kolor, który raport Senatu USA przyporządkowuje Polsce.

Obraz
© (fot. WP.PL)

Polscy politycy od prawa do lewa zachowują w tej sprawie powściągliwość. Oprócz Leszka Millera, który przekonywał o słuszności walki z terroryzmem i grzmiał o "islamskich mordercach, którzy chcą nas zabić", próżno szukać równie emocjonalnego podejścia. Dominuje raczej postawa w stylu Tomasza Siemoniaka. Lepiej dla wszystkich, jeśli unikniemy debaty politycznej na ten temat, bo - jak argumentuje wicepremier - w sprawie więzień CIA w Polsce wciąż toczy się śledztwo prokuratury.

A jak na swoje "kolorowe" więzienia reagują pozostałe państwa wymienione w amerykańskim raporcie?

"Czarna" Rumunia

W czwartek szef MSZ Rumunii Bogdan Aurescu ocenił, że brak jest ostatecznych dowodów na to, że w jego kraju istniało tajne więzienie CIA. Polityk nie podważał wniosków komisji zza oceanu, jednak przypomniał jednocześnie, że rumuńscy parlamentarzyści już niemal 10 lat temu zbadali sprawę więzień i nie znaleźli wówczas dowodów na istnienie tajnych ośrodków, w których CIA torturowała podejrzanych o terroryzm. Wydaje się, że władze w Bukareszcie chciałby jak najszybciej zapomnieć o sprawnie, ale poruszenie, jakie zapanowało na świecie po publikacji amerykańskiego dokumentu, może im to skutecznie uniemożliwić. W 2006 roku rumuńska komisja parlamentarna pod przewodnictwem senatora Norici Nicolae, stwierdziła, że choć amerykańskie samoloty faktycznie lądowały na rumuńskich lotniskach, to jednak dochodziło do tego wyłącznie ze względów technicznych. Zdaniem polityków, którzy przeprowadzili dochodzenie, lądowania nie miały żadnego związku z przetrzymywaniem podejrzanych o terroryzm na terenie Rumunii.

Jedną z osób łączącą "Czarną" Rumunię i "Błękitną" Polskę jest postać Al-Nashiriego, którego tortury w "błękitnej" Polsce opisał raport. CIA podejrzewa Saudyjczyka o zorganizowanie zamachu bombowego na okręt USS Cole, na którym zginęło 17 marynarzy. W jego sprawie od trzech lat trwa postępowanie przygotowawcze. Al-Nashiri, nim zdążył zostać osądzony, sam oskarżył Amerykanów o stosowanie tortur, a Polskę i Rumunię zaskarżył do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Mężczyzna jest jednym z zaledwie sześciu więźniów z Guantanamo, którzy usłyszeli formalne zarzuty. Reszta z prawie 150 obecnie osadzonych od lat jest przetrzymywana wyłącznie z powodu podejrzenia.

Al-Nashiri twierdzi, że najpierw był przesłuchiwany kilku ośrodkach CIA w różnych miejscach na świecie, w tym w Polsce. Utrzymuje on, że po transferze z Polski był przez ponad trzy lata przetrzymywany w więzieniu CIA w Bukareszcie. Twierdzi, że nie tylko był więziony w stolicy, ale co więcej, zamknięto go w podziemiach rządowego budynku.

W Rumunii kolejnym przedmiotem spekulacji jest także sprawa Abu Faradża al-Libiego. Człowiek, uznawany przez CIA za personę numer trzy w Al-Kaidzie, miał być przetrzymywany w tym kraju w maju 2005 roku.

Dwa lata temu Parlament Europejski próbował nakłonić Bukareszt do wznowienia śledztwa w sprawie więzień, jednak jak do tej pory do tego nie doszło. Wszystko może zmienić ostatni raport amerykańskiego Senatu, który być może zmusi władze do powtórnego rozpatrzenia kwestii ośrodków CIA.

"Fioletowa" Litwa

Litwa, podobnie jak Rumunia, w wyniku śledztwa parlamentarnego ustaliła, że na jej terytorium lądowały amerykańskie samoloty. Jednak litewscy politycy odżegnywali się od równie kategorycznego stwierdzenia i nie orzekli jednoznacznie, że ośrodki CIA nie istniały w ich kraju. W śledztwie z lat 2009-2010 ustalono, że amerykański wywiad zakładał i prowadził placówki, które mogły być wykorzystywane jako więzienia. Parlamentarzystom nie udało się jednak przedstawić ostatecznych dowodów, ponieważ strona amerykańska całkowicie odcięła się od litewskiego dochodzenia i nie udzielała żadnych informacji.

Teraz ci sami litewscy politycy, którzy prowadzili parlamentarne śledztwo, skłaniają się ku teorii, że oskarżeni o terroryzm faktycznie przebywali na obszarze ich kraju. - Amerykański raport przekonuje mnie, że więźniowie faktycznie byli u nas przetrzymywani - mówił Arvydas Anusauskas, który przewodził komisji śledczej. Po publikacji dokumentu komisji Senatu USA premier Algirdas Butkeviczius zwrócił się do Waszyngtonu w celu oficjalnego potwierdzenia, że kolor "fioletowy" to rzeczywiście tajne więzienie, które miało być prowadzone przez CIA nieopodal Wilna.

Litewska prokuratura generalna, która również badała kwestie tajnych więzień CIA, oczekuje, że strona amerykańska wkrótce przedłoży pełną wersję raportu, liczącą około sześć tysięcy stron. Prokuratorzy mają nadzieję, że dzięki nowemu dokumentowi uda im się dokończyć dochodzenie przerwane 2011 roku z powodu braku powodów. Na razie Litwini nie chcą wznawiać śledztwa i wysuwać ostatecznych wniosków w oparciu o ponad 500-stronnicowe streszczenie, które upublicznił Waszyngton. Podobnie jak w przypadku Polski, kwestią wymagająca dokładnego zbadania, są opłaty, które rzekomo Amerykanie przekazywali Litwinom za udostępnienie terenów pod ośrodki CIA. Według raportu Senatu, administracja USA zapłaciła przynajmniej milion dolarów, by "okazać wdzięczność". W styczniu "Washington Post" pisał o podobnej "wdzięczności" względem Polski. Zdaniem dziennika, za udostępnienie ośrodka w Kiejkutach amerykanie zapłacili 15 milionów dolarów ("Gazeta Wyborcza" pisała później o 30 milionach).

Tymczasem były prezydent Litwy Valdas Adamkus, który rządził krajem w latach 1998-2003 i 2004-2009 wciąż twierdzi, że w jego kraju nie było żadnych tajnych więzień CIA. - Zostałem zapewniony przez najwyższych przedstawicieli naszych służb bezpieczeństwa, że na Litwie nie było żadnego więzienia i nikt nie dostarczał do nas żadnych więźniów. Dopóki na własne oczy nie zobaczę dokumentów, które dowiodą, że ktoś sprowadzał do nas więźniów, będę trzymał się swojego zdania - mówił były prezydent w rozmowie z agencją BNS.

Adamkus przyznał jednak, że w przeszłości Amerykanie zwrócili się do niego, by Litwa przetrzymała 7-9 niegroźnych więźniów z Guantanamo. Były prezydent twierdzi, że odmówił wówczas tego rodzaju pomocy. Dodał również, że osobiście wizytował budynki nieopodal Wilna, które zostały wytypowane jako możliwe bazy CIA. Zdaniem Adamkusa były to zwykłe centra ćwiczeniowe.

W przypadku naszego sąsiada, osobą, która łączy Litwę z nami jest Abu Zubajda. CIA opisywała Palestyńczyka jako niebezpiecznego więźnia posiadającego kluczowe informacje. Mężczyzna twierdzi, że był przetrzymywany na Litwie w 2005 roku, a sześć lat później złożył w Europejskim Trybunale Praw Człowieka skargę na rząd Polski, gdzie też był przetrzymywany. Trybunał, podobnie jak w przypadku al-Nashiriego orzekł 100 tys. euro zadośćuczynienia, a dodatkowo nakazał 30 tys. euro zwrotu kosztów procesowych (Polska będzie się odwoływała od tych wyroków).

Abu Zubajda wciąż jest przetrzymywany w Guantanamo, a jego adwokaci bezskutecznie zabiegają o postawienie mu zarzutów. Jego obrońca twierdzi wręcz, że klient pozostaje za kratami, bo może ujawnić wiele niewygodnych szczegółów o brutalnych szczegółach przesłuchań CIA. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że wywiad już dawno przestał upierać się, jakoby Palestyńczyk był groźnym terrorystą, a wiadomo, że był on poddawany całym seriom tortur, m. in. podtapiano go 83 razy.

Według tego samego Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, na Litwie faktycznie istniał ośrodek wybudowany specjalnie na potrzeby więzienia CIA. O wszystkim mieli widzieć "przedstawiciele władz Litwy wysokiego szczebla". Dokumenty śledczych Trybunału jasno stwierdzały, że "najwyższe władze państwowe (Litwy) wiedziały o nielegalnych działaniach CIA na swoim terytorium".

Krótko po opublikowaniu komisji Senatu USA okazuje się więc, że zagraniczne dzienniki, organizacje broniące praw człowieka i międzynarodowe trybunały, mogą wiedzieć więcej o sytuacji w Polsce, Rumunii i na Litwie niż politycy poszczególnych krajów, którzy ten jeden raz wyjątkowo zgodnie będą chcieli przekonać wszystkich o swojej niewiedzy.

Adam Parfieniuk, Wirtualna Polska
Zobacz również - Aleksander Kwaśniewski: nie było tajnych więzień CIA:
Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (134)