"Błędy brytyjskiego wywiadu"
Brytyjski wywiad MI5 sprawdzał w ubiegłym roku jednego ze sprawców londyńskich zamachów, Mohammeda Sidika Khana, ale uznał, że nie stanowi on żadnego zagrożenia - podaje brytyjska gazeta "The Sunday Times".
"The Observer" pisze natomiast, że - według wysokiej rangi funkcjonariuszy brytyjskiej policji - rozbicie siatek islamskich terrorystów w Wielkiej Brytanii zajmie kilkadziesiąt lat z powodu zaniechań w obserwacji i rozpoznaniu muzułmańskich społeczności w tym kraju.
Według "Sunday Timesa", w 2004 roku wywiad MI5 interesował się Mohammedem Sidikiem Khanem, zamachowcem, który 7 lipca zdetonował ładunek wybuchowy w metrze koło stacji Edgware Road.
Khan miał w ubiegłym roku odwiedzać dom jednego z podejrzanych o przygotowywanie zamachu bombowego na klub nocny w londyńskiej dzielnicy Soho.
Jednak uznano, że Khan był jedynie "pośrednio powiązany" ze sprawą i nie stanowi zagrożenia. Podobny wniosek wyciągnięto wobec kilkuset innych sprawdzanych osób - pisze gazeta, powołując się na anonimowe źródło.
Informator gazety zaznaczył, że wywiad ma ograniczone zasoby, dlatego musi się koncentrować tylko na osobach, które uzna za bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa.
Według "Observera", wysocy funkcjonariusze policji, których nazwisk gazeta nie podaje, twierdzą, że obecny stan wiedzy o islamskich terrorystach w Wielkiej Brytanii jest porównywalny z tym, ile policja wiedziała o Irlandzkiej Armii Republikańskiej (IRA) we wczesnych latach siedemdziesiątych, kiedy to IRA była niemal bezkarna. Organizację tę rozpracowano dopiero w latach 90.
Brytyjski rząd ponoć podziela opinię, że władze, wywiad i policja nie zdołały zapewnić obywatelom "podstawowego prawa do życia w bezpiecznym kraju".
Komisja ds. wywiadu i bezpieczeństwa w brytyjskim parlamencie przeprowadzi dochodzenie w sprawie możliwych zaniechań wywiadu przed zamachami w Londynie 7 lipca - pisze "The Observer".
Anna Widzyk