PolskaBłasik poza kabiną; "fundament kłamstwa się rozsypał"

Błasik poza kabiną; "fundament kłamstwa się rozsypał"

Goście Moniki Olejnik komentowali w audycji "7 Dzień Tygodnia" informacje na temat nowego stenogramu z kabiny Tu-154, przygotowanego przez Instytut Ekspertyz Sądowych, wedle którego gen. Błasika miało nie być w kabinie Tu-154. - Fundament kłamstwa się rozsypał - dowodził Zbigniew Girzyński z PiS. Andrzej Rozenek z Ruchu Palikota zastanawiał się, dlaczego wierzyć polskiemu, a nie rosyjskiemu raportowi.

Błasik poza kabiną; "fundament kłamstwa się rozsypał"
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | Sergei Chirikov

- Informacja, że na podstawie miejsca znalezienia ciała określono, że generał Błasik był obecny w kabinie, jest informacją podaną przez Rosjan. My nie mamy żadnej wiedzy. Skromne dokumenty i dowody, które mamy, dowodzą że go w kabinie nie było - uważa polityk PiS Zbigniew Girzyński.

- Jeśli to się potwierdzi, to fundamentalne założenie, zaprezentowane zarówno w rosyjskim raporcie jak i w raporcie komisji Millera, jest nieprawdziwe. To by oznaczało, że fundament się rozsypał, ta główna teza Rosjan brzmiała, że na skutek nacisków dowódcy Sił Powietrznych, i to w stanie spożycia alkoholowego, doszło do lądowania w warunkach, w których samolot nie powinien lądować - mówił. - Dobrze się stało, że to kłamstwo zostało przekreślone i oddaje się honor polskim żołnierzom, których w ten sposób Rosjanie oczernili, a polskie służby i komisja Millera to oczernienie podtrzymały - dodał Zbigniew Girzyński z PiS.

Z kolei Tomasz Nałęcz rozpoczął swoją wypowiedź od pytania do obecnego w studio b. ministra sprawiedliwości, Krzysztofa Kwiatkowskiego, o podanie na jakich materiałach opierały się wnioski komisji Millera. Minister przypomniał, że komisja Jerzego Millera opierała się na ekspertyzach Laboratorium Komendy Głównej Policji. - W takim razie to było oparte na polskiej ekspertyzie. To nie jest nic nowego, że jak się pracuje nad trudnym źródle, to opiera się na aktualnym odcyfrowaniu tego źródła. Jeżeli polskie ekspertyzy mówiły, że to jest głos gen. Błasika w kokpicie, to polski raport nie mógł tego nie uwzględnić - mówił Nałęcz. - Ale ze wznawianiem prac komisji powinniśmy zaczekać na zakończenie procesu dowodowego.

Były Jacek Kurski, polityk PiS, obecnie w Solidarnej Polsce, mówił: - Teza raportu Anodiny była taka, że pijany generał w pijackim widzie sterroryzował załogę i zmusił ją do lądowania w miejscu, gdzie nie było do tego warunków, roztrzaskał samolot i zabił dużą część polskiej elity państwowej. Jeżeli to, co mówi "Rzeczpospolita" i "Gazeta Polska" jest prawdą, to ta teza wylatuje w powietrze - uważa Kurski. - W związku z tym potrzebne jest nowe otwarcie. Jeżeli polscy eksperci byli w stanie na podstawie kopii dojść do tych nowych rozstrzygnięć, to jakie mieliby szanse, gdyby dysponowali oryginałem! Jeżeli prokuratura wojskowa potwierdzi tę wersję wydarzeń, do Solidarna Polska przedstawi nową inicjatywę - mówił Jacek Kurski z Solidarnej Polski.

Innego zdania był Andrzej Rozenek z Ruchu Palikota. - Mamy do czynienia z dwiema wykluczającymi się ekspertyzami, rosyjską i polską. Nie wiem dlaczego to polska ekspertyza musi być prawdziwa, bo równie dobrze to polscy eksperci mogli się pomylić w sprawie identyfikacji głosu - zauważył. - W raporcie MAK jest napisane, że to jest głos gen. Błasika, natomiast w ekspertyzie krakowskiego Instytutu zakłada się, że to nie jest głos gen. Błasika. Nie wiem dlaczego od razu zakłada się, że raport rosyjski jest nieprawdziwy - mówił Andrzej Rozenek z Ruchu Palikota.

- Ruch Palikota jak widać bardziej wierzy Rosjanom niż polskim ekspertom - skomentował jego słowa Zbigniew Girzyński z PiS.

- Rzeczywiście, jeśli w tym momencie mi się przerwie, wyjdzie na to że jestem jakimś rusofilem. Ja po prostu staram się bronić logiki. Zauważam, że nie wiadomo które twierdzenia są prawdziwe, a które nie - i tu i tam badali to eksperci. Jeżeli założymy, że gen. Błasika nie było w kokpicie, to wina pilotów jest tym większa, bo bez nacisków zrobili rzecz niewyobrażalną i niezrozumiałą - dowodził Rozenek. - Po drugie, to że nie było gen. Błasika nie oznacza, że nie było nacisków, naciski można wywierać inaczej, sama atmosfera mogła być formą nacisku, podobnie jak poddenerwowanie głównego pasażera. Takie przesądzanie, że wydarzyło się coś niezwykłego, że należy prowadzić całe śledztwo od nowa, bo jeden zakład odczytał zapis nieco inaczej, jest za daleko idące. Choć te wątpliwości rzeczywiście są dziwne i należy je wyjaśnić - mówił polityk Ruchu Palikota.

- Nikt nie kwestionuje tego, że do kabiny wchodził szef protokołu dyplomatycznego Mariusz Kazana, oraz że jakaś presja była wywierana jest dla mnie dość oczywista. O ile ja pamiętam, najbardziej bulwersujący był ten wizerunek pijanego generała, a tego stanu po spożyciu nikt nie zakwestionował. Być może generał siedział gdzieś indziej - powiedział eurodeputowany Marek Siwiec z SLD. - Natomiast nie chciałbym, żeby na podstawie jednego nowego elementu, który nie jest moim zdaniem przełomowy, bo nawet jeśli generała nie było w kabinie, to świadczy tylko dobrze o nim. Wszystko to razem nie zmienia faktu, że ktoś podjął decyzję o lądowaniu i że samolot się rozbił. Fakt jest taki, że nie ma żadnej perspektywy zakończenia tego śledztwa, znów był przeciek, znowu wracamy do mgły informacyjnej, w której się tworzy to zamieszanie. Czas, żebyśmy doszli do prawdy niekwestionowanej.

- Nigdy jako okoliczność, która miała zasadniczy wpływ na katastrofę, nie było podane złamanie zasady czystego kokpitu, czyli wejście dowódcy Sił Powietrznych do kabiny pilotów - przypomniał b. minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski. - Trzy zasadnicze elementy to po pierwsze złe warunki pogodowe, złamanie procedury podejścia przez polskich pilotów, i złe prowadzenie podejścia przez rosyjskich nawigatorów - mówił Kwiatkowski.

Jak dodał, "dziś mamy o tyle trudną sytuację, że komentujemy zdarzenie, które jeszcze nie miało miejsca". - Instytut Sehna jest uznawany za jeden z najlepszych na świecie. Wszyscy zadajemy sobie pytanie, dlaczego to tak długo trwał ten odczyt. Musimy sobie zdawać sprawę, że to co zostało nagrane, to szumy i trzaski, które się odczytuje bardzo żmudną procedurą. Poczekałbym do poniedziałku, aż prokuratura która zamówiła te badania przedstawi swoje ustalenia. Pytaniem jak najbardziej zasadnym jest to, dlaczego ta informacja jest podawana, bo nawet nie wiemy, czy jest prawdziwa - uważa Kwiatkowski.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (988)