"Błagamy o wodę i żywność" - rozpacz i ból na ulicach
Tysiące ludzi rannych w katastrofalnym trzęsieniu ziemi na Haiti spędziło trzecią noc pod gołym niebem na ulicach i chodnikach w oczekiwaniu na pomoc. Wielu z tych ludzi cierpi z powodu ogromnego bólu, a ich rozpacz zamienia się we wściekłość - relacjonuje agencja Reutera z haitańskiej stolicy Port-au-Prince. Około 300 tys. osób straciło dach nad głową Port-au-Prince na skutek wtorkowego trzęsienia ziemi.
Zobacz galerię: Polacy ruszają z pomocą
- Spędziliśmy tutaj trzy dni i trzy noce, ale nic dla nas nie zrobiono. Nie padło nawet słowo pokrzepienia od prezydenta - powiedział Pierre Jackson, zajmujący się swoją matką i siostrą, która ma połamane nogi.
Ponad 48 godzin od kataklizmu ludzie błagają o jedzenie i wodę, a także pomoc w poszukiwaniu pod gruzami zasypanych członków rodzin.
Ratownicy medyczni ostrzegają, że z powodu braku podstawowego sprzętu medycznego wielu rannych, w tym ludzie ze złamaniami i dużymi stratami krwi, umrze, jeśli nie uda się udzielić im pierwszej pomocy w najbliższych godzinach.
- Następne 24 godziny będą kluczowe - ocenia doświadczony ratownik Paul Cormier z amerykańskiej Straży Przybrzeżnej.
Jednocześnie napływają informacje o ludziach uratowanych spod gruzów. - Przeżyłem 50 godzin wewnątrz, 50 godzin! - wołał 47-letni Amerykanin Richard Santos, którego francuscy ratownicy wydostali z gruzów hotelu Montana w Port-au-Prince.
Na jego oczach inni ratownicy, tym razem amerykańscy, uratowali Francuzkę. - Jakby trzeba było dowodu, że ta pani naprawdę jest Francuzką, poprosiła nas o lampkę wina. Ale nie mogliśmy jej dać - opowiada Rebecca Gustafson z Amerykańskiej Agencji ds. Rozwoju Międzynarodowego (USAID).
Z ruin hotelu, gdzie pracują ekipy z USA, Francji, Chile i Wenezueli, a każdej przypada inny sektor, udało się wydostać dotychczas co najmniej 14 ocalonych. Spod gruzów ratownicy wydostali też pięć ofiar śmiertelnych.
Zdesperowani Haitańczycy w niektórych częściach miasta zablokowali ulice ciałami ofiar wtorkowego trzęsienia. Zwłoki są wywożone ciężarówkami do Szpitala Ogólnego w Port-au-Prince, a w jego kostnicy złożono dotąd 1500 ciał - szacuje dyrektor szpitala Guy LaRoche.
Prezydent Haiti Rene Preval powiedział, że w masowym grobie pochowano dotąd 7 tys. ofiar. Haitański Czerwony Krzyż alarmuje, że skończyły się zapasy worków do chowania zwłok. Według tej organizacji trzęsienie pochłonęło między 45 tys. a 50 tys. ofiar. Trzy miliony mogły ucierpieć w inny sposób: odnieść obrażenia lub zostać bez dachu nad głową. Haiti liczy ok. 10 milionów mieszkańców.
ONZ poinformowało, że całego świata nadeszły już deklaracje pomocy dla Haiti na sumę 268,5 mln dolarów.
Według Biura pierwsze obserwacje lotnicze przeprowadzone przez ONZ wskazują, że na niektórych obszarach zniszczonych zostało 50% budynków i szkody są bardzo poważne. W stolicy zniszczonych zostało ok. 10% domów. Na zniszczonych terenach mieszkało w sumie 3,5 mln osób.
ONZ otrzymała obietnicę pomocy dla Haiti wysokości 268,5 mln dolarów od rządów i organizacji. Najwięksi darczyńcy to USA (100 mln dolarów), Bank Światowy (100 mln), Wielka Brytania (10 mln), Australia (9,3 mln), Brazylia (5 mln), Kanada (4,8 mln), UE (4,37 mln), Hiszpania (4,37 mln), Holandia (2,91 mln) i Niemcy (2,17 mln).
Biuro podkreśla, że dostęp do poszkodowanych jest bardzo ograniczony z powodu zniszczonych dróg i sporządzenie pełnego bilansu strat zajmie sporo czasu. Lotnisko w Port-au-Prince jest otwarte tylko dla lotów wojskowych i humanitarnych, ale brak paliwa i personelu sprawia, że wyładowywanie przywiezionych towarów jest dużym problemem. Dlatego przylatujące samoloty powinny mieć zapas paliwa, by móc wrócić na własnej rezerwie - uprzedza oenzetowskie Biuro.