Błąd w programowaniu? Gen. Skrzypczak mówi o pomyłce Rosjan
Dniepr jest pogrążony w żałobie po tym, jak Rosja uderzyła w miasto pociskiem "zabójcą". W rozmowie z Wirtualną Polską gen. Waldemar Skrzypczak podkreśla, że Ukraina ma możliwość obrony przed taką bronią. Były dowódca Wojsk Lądowych nie wierzy także w to, że Rosja pociskiem Ch-22 z premedytacją uderzyła w obiekt cywilny. - Coś nie zadziałało. To wynika bardziej z błędu w programowaniu rakiety niż ze świadomego niszczenia budynku - zaznacza.
Armia Władimira Putina uderzyła w Dniepr pociskiem "zabójcą". Uderzył on w blok mieszkalny, doszczętnie niszcząc jeden z pionów budynku. Według najnowszych danych, zginęły 23 osoby, ale ofiar może być znacznie więcej. Ratownicy wciąż przeszukują gruzy.
W rozmowie z Wirtualną Polską gen. Waldemar Skrzypczak wyjaśnia, że Ch-22 to pociski dalekiego zasięgu odpalane z samolotu bombowca strategicznego. - To pocisk, który może przenosić głowice konwencjonalne, a także głowice jądrowe - wskazuje były dowódca Wojsk Lądowych w Polsce. Ekspert zaznacza, że podczas zimnej wojny bombowce strategiczne były używane do przenoszenia rakiet z ładunkiem jądrowym.
Rozmówca Wirtualnej Polski podkreśla także, że głowica może pomieścić kilkaset kilogramów ładunków wybuchowych. Co więcej, jest ona trudna do wykrycia. - Dlatego jest tyle ofiar i są tak ogromne zniszczenia. Siła ładunku jest ogromne niszcząca - dodaje gen. Skrzypczak.
Zobacz też: Zmiany na szczycie w rosyjskiej armii. "Upadło morale"
Ukraina mogła się obronić przed "zabójcą"?
Zdaniem byłego dowódcy Wojsk Lądowych w Polsce, Ukraina powinna umieć się bronić przed pociskiem Ch-22, bo dostała odpowiednie systemy radarowe i ma rozpoznanie amerykańskie.
- Zastanawiam się, co zawiodło, bo do tej pory w zasadzie nic nie zawodziło. Tłumaczenie, że są to rakiety balistyczne, niczego nie wyjaśnia, bo odpalenie rakiet balistycznych satelity potrafią wykryć - mówi WP gen. Skrzypczak i podkreśla, że gdyby zawczasu wyśledzono rakiety, można było je zwalczyć.
"Rosjanie popełnili błąd"
Wojskowy podkreśla również, że nie zgadza się z opinią byłego wiceszefa Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Wiktora Jaguna, który przekazał, że "było to trafienie rakietą o bardzo dużej sile bojowej z wyraźnie wprowadzonymi współrzędnymi". Oznaczałoby to, że Rosjanie wiedzieli, że uderzą w obiekt cywilny w mieście.
- Uderzenie taką rakietą z ładunkiem bojowym w blok cywilny z wojskowego punktu widzenia jest nieracjonalne - podkreśla gen. Skrzypczak. - Cywile, którzy mieszkają w bloku, nie zagrażają armii rosyjskiej w żaden sposób - dodaje.
- Wydaje się, że coś nie zadziałało. Uważam, że to wynika bardziej z błędu w programowaniu rakiety niż ze świadomego niszczenia budynku. Nie wystrzeliwuje się z takiego ładunku do budynku. One służą do celów wojskowych - podkreśla rozmówca WP.
Gen. Skrzypczak zaznacza przy tym: - Wszystkie ataki armii rosyjskiej trzeba podciągać pod zbrodnię wojenne, a nie tylko ten w Dnieprze.
Rosja zaatakowała z bombowca Tu-22M3
- Rosjanie wykorzystali do ataku na miasto pełne ludzi rakietę przeznaczoną do atakowania wielkich okrętów, która może być wyposażona w głowice nuklearne - przekazał rzecznik Sił Powietrznych Ukrainy Jurij Ignat. To właśnie dlatego Ch-22 nazywany jest "zabójcą".
Rzecznik Sił Powietrznych Ukrainy, cytowany przez UNIAN, dodał, że maszyna, z której wystrzelono pocisk, startowała z rejonów Kurska i Morza Azowskiego. Wystrzelono łącznie pięć rakiet.
- W mieście Dniepr w wyniku tego rosyjskiego ataku zniszczony został budynek mieszkalny. Zwykły dziewięciopiętrowy budynek z płyty, których jest całkiem sporo w różnych miastach Europy Wschodniej i Środkowej. Wszystkie piętra tego budynku - od drugiego do dziewiątego - zawaliły się od wybuchu - przekazał prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Władze miasta Dniepr ogłosiły trzydniową żałobę.
Sylwia Bagińska, dziennikarka Wirtualnej Polski
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski