Biskup Mazur liczy na powrót do Rosji
Biskup Jerzy Mazur liczy, że w ciągu najbliższych dni zostanie podjęta decyzja dotycząca jego ewentualnego powrotu do Rosji. Rosyjskie władze nie wykluczają rewizji wydanego postanowienia o niewpuszczeniu w piątek do Rosji ordynariusza diecezji świętego Józefa w Irkucku.
Gość radiowych Sygnałów Dnia ocenił niedzielną demonstrację w Irkucku jako przejaw tendencji nacjonalistycznych. Podkreślił, że część jej uczestników nie wiedziała przeciwko czemu protestuje.
W niedzielę w proteście przed katedrą Niepokalanego Serca Matki Bożej wzięło udział kilkaset osób. Sprzeciwiali się oni "polsko-katolickiej ekspansji na Syberii".
Jednym z zarzutów, z jakim spotyka się Kościół katolicki na terytorium byłego Związku Radzieckiego jest prozelityzm, czyli przejmowanie wiernych od innych wyznań. Biskup Jerzy Mazur podkreśla jednak, że na Syberii pośród 16 milionów mieszkańców, jest milion, którzy mają korzenie katolickie. Są to Polacy, Niemcy, Łotysze, a także Białorusini. Z tej grupy zaledwie 50 tysięcy osób jest ochrzczonych. To właśnie do nich skierowane są działania kościoła katolickiego.
Jak podaje biskup, na jego terytorium pracuje 48 kapłanów i 47 sióstr. Są to głównie obcokrajowcy, gdyż w Związku Radzieckim niemożliwe było kształcenie kadr dla Kościoła katolickiego.
Zdaniem autora artykułu Olega Niedumowa, władze liczą, że Rosyjska Cerkiew Prawosławna chcąc załagodzić sytuację będzie zmuszona pójść na znaczne ustępstwa. Aby załagodzić skandal, patriarcha moskiewski będzie musiał wykonać szeroki gest dobrej woli w stosunkach z Watykanem. Innymi słowy - zgodzić się na przyjazd papieża - pisze Niedumow. (mk)