Biskup: "Kampania 2019 – złudzenie merytoryczności" (Opinia)
Czy kampania może być merytoryczna? Czy w ogóle kampanie mogą być o czymś? Czy może jest to jakaś idealistyczna wizja? Pojawiły się ostatnio opinie, że jest to jedna z najbardziej merytorycznych kampanii od lat. Politycy dyskutują o programach, projektach, pokazują różne rozwiązania. Może polska komunikacja polityczna wkracza na nowe tory i staje się coraz bardziej merytoryczna.
W dzisiejszej komunikacji politycznej obecnych jest wiele zjawisk, które wpływają na charakter przekazu i dobór komunikatów. Te zjawiska to przede wszystkim różnego rodzaju "izacje". Jedną z pierwszych, które wystąpiły, jest medializacja polityki. Jest to dostosowywanie się uczestników działań politycznych do logiki mediów masowych. Szczególnie widoczne jest to w komunikowaniu politycznym przede wszystkim poprzez dobór treści i formę ich przekazania.
Dzisiejsze media masowe przekazują nam wiadomości w formie krótkiej, szybkiej i uproszczonej. I tutaj należy umieścić drugie zjawisko, jakim jest tabloidyzacja przekazów, czyli właśnie ich uproszczenie, ale też nacechowanie emocjami. Informację dzisiaj przekazuje się tak, jak to robią tabloidy, czyli krótko i prosto, najlepiej emocjonalnie, jako skandal, czy opowieść o konkretnych ludziach, ich sukcesach lub porażkach. Widzimy zatem wraz z upływem lat odejście od różnych tradycyjnych narzędzi komunikowania politycznego, takich jak konferencje prasowe, czy wielostronicowe programy wyborcze, na rzecz krótkich spotkań z dziennikarzami oraz prezentacji tylko najbardziej wyrazistych punktów programu.
I w tym aspekcie obecna kampania nie różni się wiele od poprzednich. Rzeczywiście dyskutujemy o programach, ale w istocie tylko o ich najbardziej spektakularnych i widocznych elementach. Politycy mówią: podwyższymy to, obniżymy tamto, dodamy tyle, skrócimy o tyle. Natomiast niewiele jest dyskusji o tym, jak to zrobić. Raczej główne spolaryzowane partie polityczne przerzucają się nadal emocjonalnymi hasłami programowymi. Jedni mówią, że damy radę i pieniądze się znajdą, a drudzy, że wręcz przeciwnie i czeka nas gospodarcza zapaść. Różnica w stosunku do kampanii do Parlamentu Europejskiego jest jedynie taka, że wtedy tych propozycji było mniej, ponieważ wiele osób ma wrażenie – co widać po udziale w głosowaniu – że Parlament Europejski ma mniejszy bezpośredni wpływ na codzienną rzeczywistość niż organy krajowe.
Zobacz też: Niebanalna kampania PiS. Tinder w spocie partii rządzącej
Kolejnym zjawiskiem wartym odnotowania jest profesjonalizacja polityki, w tym również komunikowania politycznego. Oznacza ona, że partie polityczne są z roku na rok coraz lepiej przygotowane do prowadzenia kampanii wyborczej. A przynajmniej powinny być. Bo z roku na rok dysponujemy coraz lepszymi i dokładniejszymi narzędziami do uprawiania polityki. Poczynając od badań wyborców i ich segmentacji, poprzez planowanie kampanijnych strategii, a kończąc na narzędziach komunikowania w internecie i mediach społecznościowych.
Tematem na inną analizę jest, czy i w jakim stopniu politycy z tych narzędzi korzystają. Ale tutaj również widoczny jest stały postęp. Przejawia się on również w korzystaniu z profesjonalnych doradców zewnętrznych, w tym zagranicznych. Chociaż rodzimych też mamy bez liku, w tym kilkanaście osób znających się bardzo dobrze na prowadzeniu kampanii wyborczych. I tutaj też sytuacja jest podobna do lat wcześniejszych, a zjawiska profesjonalizacji prowadzenia tzw. "kampanii permanentnej" możemy w Polsce odnotowywać już od 2004 roku.
Tak więc na razie nie widać istotnych zmian – polscy politycy idą z duchem czasu, komunikują duże i nośne hasła programowe (czyli również liczby i fakty), wybrane z programów, niejednokrotnie w sposób emocjonalny oraz poruszając sprawy ideologiczne. Rzeczywiście publicyści i analitycy zaczęli prześwietlać programy (a szczególnie program PiS jako najbardziej szczegółowy) i dyskutować o nich merytorycznie, ale politycy swojego komunikowania nie zmienili. Robią to, co nakazuje im współczesna wiedza o komunikowaniu politycznym i mediach. Może zmiana tkwi gdzieś indziej. Może mniej jest w tych wyborach kampanii negatywnej. Chociaż i taka się zdarza. Zobaczymy jednak, czy tak będzie aż do 13 października, czy "psy gończe" partii politycznych dostaną hasło do pogoni za jakąś zwierzyną przy końcu kampanii.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl