Bigos w Trybunale. To PiS nam to zgotował [OPINIA]
Ile by się tam nie gotowało i jak bardzo nie wrzało, jak wiele pism by sędziowie nie wysmażyli - pewne jest to, że nie ma sensu patrzeć na tę sytuację przez pryzmat prawa. Większe przywiązanie do praworządności jest bowiem na bazarze przy sprzedaży kartofli, niż w Trybunale Konstytucyjnym.
Gdy wydawało się, że nie da się już bardziej skompromitować, orzekający w Trybunale Konstytucyjnym postanowili udowodnić, że jest inaczej. I spierają się teraz o to, czy Julia Przyłębska jest prezesem Trybunału, czy już nie jest. Tak jakby to miało jakiekolwiek znaczenie...
Co oni zgotowali?
Przypomnijmy: Wojciech Tumidalski z "Rzeczpospolitej" poinformował, że sześciu członków Trybunału Konstytucyjnego żąda od Julii Przyłębskiej zwołania Zgromadzenia Ogólnego sędziów TK i wyłonienia kandydatur, spośród których prezydent Andrzej Duda wskaże nowego prezesa.
Zarazem zawiadomili o swoim wniosku prezydenta. Ten już zdążył zareagować i uznał, że to wewnętrzny problem sędziów TK.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Bunt w Trybunale. Wiceminister sprawiedliwości o roli prezydenta
"Rokosz" przeprowadzają: Wojciech Sych, Jakub Stelina, Mariusz Muszyński, Andrzej Zielonacki, Zbigniew Jędrzejewski i Godzil... Bogdan Święczkowski. Czyli sędziowie, których na trybunalskich fotelach umieściło Prawo i Sprawiedliwość.
O co chodzi? Tłumacząc najprościej: o to, że dyskusyjne jest to, czy Julii Przyłębskiej skończyła się kadencja prezesa Trybunału, czy się nie skończyła.
Było bowiem tak, że PiS jednocześnie powoływał Przyłębską i majstrował przy ustroju państwa, w tym Trybunału. I gdy wybrano Przyłębską, to jeszcze - jak się zdaje - wybrany prezes sprawował swoją funkcję do końca dziewięcioletniej kadencji sędziowskiej, a dosłownie chwilę później ustanowiono, że kadencja prezesa trwa sześć lat.
I teraz jedni twierdzą, że kadencja Przyłębskiej jako prezesa TK skończyła się w grudniu 2022 r., zaś inni, że skończy się za trzy lata. Oczywiście sama zainteresowana jest w tej drugiej grupie.
Dla jasności: da się rozsądnie argumentować i za jednym stanowiskiem, i za drugim.
Po prostu PiS zgotował (co ja mam dziś z tymi porównaniami kulinarnymi - zupełnie nie wiem) taki burdel, że prawnikom się nie śniły takie spory.
Prawni nieudacznicy
Są też głosy, że PiS w 2016 r. świadomie uchwalał takie przepisy, by mieć haka na Julię Przyłębską, i by w 2022 r. zdecydować o tym, czy dalej będzie ona prezesem TK, czy się ją wymieni na nowszy model.
To by jednak wymagało sprawnie uknutej intrygi i dużej świadomości legislacyjnej.
Pamiętajmy zaś, że mówimy o władzy, która po wybuchu pandemii przypadkowo zamknęła cmentarze i zakazała pogrzebów, bo pomyliła nekropolie z parkami. I pogrzeby umożliwili po tym, gdy wiceminister zdrowia przeczytał o błędzie rządu na Twitterze u jednego ze złośliwych dziennikarzy.
Ja w taki zmysł władzy nie wierzę. Działa tu brzytwa Ockhama - legislacyjni nieudacznicy pokazali swą nieudolność. I teraz mają z tego więcej problemów niż korzyści - bo bunt w Trybunale bez wątpienia nie jest tym, czego dziś potrzebuje obóz władzy.
Uczciwiej na bazarze
I teraz dochodzimy do miejsca, w którym przyzwoity publicysta powinien zastanawiać się, co będzie dalej: czy Julia Przyłębska pozostanie na stanowisku prezesa Trybunału Konstytucyjnego? I co z tego wszystkiego wynika dla obozu władzy?
Tyle że - bądźmy ze sobą szczerzy - nie ma to istotnego znaczenia.
Co najwyżej kwestia ta może być ważna dla redakcji TVP, bo Przyłębską filmowali, gdy grała w tenisa, a np. Święczkowskiego musieliby nagrywać i ocieplać jego wizerunek - jak gra w szachy, warcaby, czy w co tam Bogdan Święczkowski potrafi grać.
Z punktu widzenia prawa - szkoda nawet poświęcać tej sprawie czas. Nikt nie zakłada przecież, że Prawo i Sprawiedliwość teraz przeanalizuje, jak zgodnie z przepisami należałoby postąpić. Postąpi tak, jak to mu się będzie opłacało politycznie.
W samym Trybunale też przecież dominuje nie troska o dobro wspólne, lecz troska o dobro własne. Sędziowie nie cierpią Przyłębskiej. Uważają, że kompromituje ona wszystkich zasiadających w konstytucyjnym organie, i dlatego podjęli rękawice.
Toczy się gra nie o prestiż Trybunału, a co dalej za tym by mogło iść - państwa - lecz o zaspokojenie prywatnych żądz. Wszyscy uczestnicy tej gry nas oszukują, gdy twierdzą, że chodzi o praworządność i postępowanie zgodnie z obowiązującymi przepisami, a nade wszystko obowiązującą konstytucją.
Dlatego nie będę udawał, i nie będę już dalej analizował. Idę na bazar kupić warzywa na obiad. Przynajmniej mam pewność, że tam nikt nie będzie robił ze mnie głupka, i nie będzie chciał mnie orżnąć.
Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl