Biden: Izrael traci międzynarodowe poparcie
Od początku wojny w Strefie Gazy zginęło ponad 18 tys. osób, a około 50 tys. zostało rannych - poinformowało we wtorek kontrolowane przez Hamas ministerstwo zdrowia palestyńskiej półenklawy. Zdaniem prezydenta USA Joe Bidena, jest to powód, dla którego Izrael traci międzynarodowe poparcie.
12.12.2023 | aktual.: 12.12.2023 20:55
Izraelski premier Benjamin Netanjahu powinien zmienić swój "ekstremalny rząd" ponieważ sprawia on, że państwo żydowskie traci poparcie wspólnoty międzynarodowej ze względu na śmierć tysięcy palestyńskich cywilów, którzy zginęli w atakach na Strefę Gazy - oświadczył we wtorek prezydent USA Joe Biden.
Prezydent, który wystąpił na spotkaniu poświęconym zbieraniu funduszy na kampanię wyborczą przed wyborami prezydenckimi w 2024 roku, przypomniał, że obecny izraelski gabinet to najbardziej prawicowy rząd Izraela od początku istnienia tego państwa. Gabinet Netanjahu nie popiera też planu utworzenia państwa palestyńskiego, na co nalega Waszyngton.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Jak pisze agencja Reutera, Biden poparł wprawdzie Izrael po ataku Hamasu 7 października, ale zarówno on, jak i przedstawiciele jego administracji, wyrażają ostatnio coraz większe zaniepokojenie skalą strat wśród palestyńskiej ludności cywilnej w Strefie Gazy.
Portal Times of Israel podkreśla, że Biden już wcześniej zwracał uwagę, że w gabinecie Netanjahu są "najbardziej ekstremalni" politycy z jakimi się spotkał, ale nie sugerował, że premier Izraela powinien zmienić skład swego gabinetu.
- Netanjahu jest dobrym przyjacielem, ale uważam, że musi podjąć trudne decyzje - dodał Biden. W poniedziałek również nazwał premiera "drogim przyjacielem", ale podkreślił, że nie zgadza się z jego polityką - przekazuje portal.
Netanjahu: Izrael i USA dzieli różnica zdań
Wcześniej we wtorek premier Izraela Benjamin Netanjahu przyznał, że Izrael i USA dzieli różnica zdań w sprawie statusu Strefy Gazy po wojnie. W poniedziałek w izraelskich mediach pojawiły się informację o rosnących napięciach między jego rządem a Białym Domem.
Netanjahu ocenił, że Stany Zjednoczone w pełni popierają głoszone przez izraelski rząd cele ofensywy w Strefie Gazy - czyli zniszczenie Hamasu i doprowadzenie do uwolnienia zakładników - i opierają się naciskom innych państw, które apelują o zakończenie wojny. Netanjahu dodał, że bardzo docenia stanowisko Waszyngtonu.
Oznajmił, że Autonomia Palestyńska nie nadaje się do rządzenia Stefą Gazy i to terytorium nie może być kontrolowana przez tych, którzy "uczą terroryzmu, wspierają go lub finansują". Premier Izraela oświadczył też, że nie pozwoli, by po wojnie Strefa stała się "Fatah-stanem" - było to odniesienie do ugrupowania Fatah rządzącego Autonomią Palestyńską, czyli partii tamtejszego prezydenta Mahmuda Abbasa.
Administracja prezydenta USA Joe Bidena proponuje, by kontrolę nad Strefą Gazy przejęła po wojnie właśnie Autonomia Palestyńska, Netanjahu powtarza jednak, że "nie ma ona kompetencji", by rządzić tym terytorium, a ponadto Abbas wciąż nie potępił ataku Hamasu z 7 października.
Premier powtarza też, że po zakończeniu wojny kontrolę nad Gazą sprawować będzie Izrael.
Sullivan jedzie do Izraela
Doradca Białego Domu do spraw bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan pod koniec tygodnia uda się do Izraela, by przeprowadzić rozmowy z Netanjahu na temat konieczności zakończenia intensywnej fazy walk w Strefie Gazy oraz w sprawie stanowiska Waszyngtonu wobec niektórych planów przedstawionych przez izraelskiego premiera.
Sullivan oznajmił, że chce również porozmawiać z Netanjahu o tym, co znaczą jego zapowiedzi dotyczące przejęcia przez Izrael bezterminowej kontroli nad Strefą Gazy po wojnie. Przypomniał, że administracja Bidena nie chce, by Izrael rozpoczął ponowną okupację Strefy Gazy lub dążył do pomniejszenia obszaru tego i tak niewielkiego terytorium, a także wielokrotnie już wzywała do powrotu do rozmów pokojowych i planu ustanowienia państwa palestyńskiego. - Stanowisko USA w tej sprawie jest jasne - podkreślił Sullivan.