Skandal w Białymstoku. Taksówkarz pobił kobietę i złamał jej szczękę
- Byłam w szoku. Najpierw w samochodzie szarpał moją torbę i bił mnie po twarzy, a gdy wybiegłam z auta kopnął w plecy i zaczął okładać pięściami – mówi Wirtualnej Polsce po operacji w szpitalu pani Kinga, która szuka teraz świadków zdarzenia. Wersja taksówkarza jest jednak zupełnie inna. Jaka?
Tragiczne zdarzenie rozegrało się na ulicach Białegostoku, gdy pani Kinga z koleżankami wyszły z restauracji. – Wsiadłyśmy do taksówki i ruszyłyśmy w drogę. Dziewczyny miały jechać dalej, a ja wysiąść po przejechaniu krótkiego odcinka, ale przy każdym skręcie kierowca próbował jechać w zupełnie inną stronę – opowiada kobieta.
"Zamknij mordę i siedź cicho"
Gdy zwracała mu na to uwagę i zauważyła, że bez powodu włączył tzw. 3. taryfę, stał się agresywny. Powiedział, żebym: "Zamknęła mordę i siedziała cicho". Ponieważ to pani Kinga siedziała z przodu, cała złość kierowcy skupiła się właśnie na niej.
Gdy wreszcie dojechali na miejsce, a mężczyzna krzyknął, że "mają wypier....ć", kobiety wybiegły z samochodu. Wszystkie poza panią Kingą, którą taksówkarz złapał za torbę i zaczął okładać pięściami.
- Gdy udało mi się wyrwać i wyskoczyłam na zewnątrz dobiegł do mnie, kopnął w plecy i przewrócił na ziemię. Potem kopnął mnie jeszcze kilka razy w twarz i plecy, wsiadł do samochodu i odjechał - relacjonuje kobieta.
Pomóżmy znaleźć świadków. "To była para z psem"
Po dramatycznym zdarzeniu, które miało miejsce w piątek 7 kwietnia, pani Kinga trafiła na tydzień do szpitala. – Przeszłam operację i noszę teraz w buzi specjalną blachę. Usuną ją prawdopodobnie za około 3 miesiące – mówi. Dodaje, że oprócz problemów z mówieniem, ma też poobijane całe ciało i ciężko jej się poruszać.
Sprawa trafiła na policję. - Mężczyzna usłyszał zarzut z kodeksu karnego, dotyczący naruszenia ciała, za który grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do nawet 5 lat - informuje WP st. asp. Aneta Łukowska z podlaskiej policji. Dodaje jednak, że kierowca odmówił składania wyjaśnień i nie przyznał się do winy.
Właśnie w związku z tym, pani Kinga prosi o pomoc w ustaleniu świadków. - Gdy leżałam zakrwawiona na ziemi podeszła do nas jakaś para z dużym psem i oferowali pomoc. Wtedy o tym nie pomyślałyśmy, ale teraz wiem, że ich zeznania mogłyby być kluczowe - ocenia.
W związku z tym, wszystkie osoby, które mogą pomoć, proszone są o kontakt z podlaską policją.
To kierowca padł ofiarą agresywnych kobiet?
Czy mężczyzna dalej pracuje jako taksówkarz? Jego korporację o całej sprawie poinformowali ostatnio dziennikarze lokalnego portalu poranny.pl i dyrekcja zdecydowała się go zawiesić. - Rozmawialiśmy z nim i twierdzi, że zdarzenie miało zupełnie inny przebieg - mówi poranny.pl prezes korporacji Daniel Rogalski.
Zdaniem kierowcy pasażerki były pod wpływem alkoholu. Były opryskliwe, miały pretensje i obrażały go, a jedna z nich jeszcze w aucie zaczęła go bić. – To śmieszne. Wszystkie jesteśmy matkami i wracałyśmy do domów i naszych dzieci. Jak mogłybyśmy robić coś takiego? Poza tym, to on odmówił składania zeznań, a nie my - podsumowuje pani Kinga, którą czeka jeszcze kilka trudnych miesięcy powrotu do zdrowia.