Amerykanie zaskoczyli Chińczyków? Jest komentarz Białego Domu
Amerykańska administracja wciąż nie ma pewności, czym były zestrzelone w ostatnim czasie trzy obiekty i do kogo należały. Wiadomo, że Amerykanie rozmawiali z przedstawicielami Chin na temat "balonów szpiegowskich". Biały Dom stanowczo odrzuca zaskakujące oskarżenia Pekinu o rzekomych 10 misjach "amerykańskich balonów" na niebie chińskim.
- To nie jest tak, że komunikacja między nami i ChRL została zerwana. Co prawda ChRL odmówiła kontaktu między wojskami obu krajów, co jest niefortunne, ale wciąż mamy możliwości bezpośredniej komunikacji z Chińczykami i to zrobiliśmy. W prywatnych okolicznościach poruszyliśmy kwestię balonu szpiegowskiego nad naszym terytorium - oświadczył Kirby w telewizji MSNBC.
Wcześniej Pentagon poinformował, że Pekin odrzucił prośbę szefa amerykańskiego resortu obrony Lloyda Austina o rozmowę z chińskim odpowiednikiem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kirby zaznaczył, że USA komunikują swoim rozmówcom - publicznie i prywatnie - że będą bronić swojej przestrzeni powietrznej, jeśli pojawi się w niej obiekt zagrażający ruchowi lotniczemu lub stwarzający ryzyko szpiegostwa.
Jednocześnie stanowczo zaprzeczył chińskim oskarżeniom, że amerykańskie balony przeleciały nad terytorium ChRL 10-krotnie od początku 2022 roku. - To absolutnie nieprawda. Nie wysyłamy balonów nad Chinami - powiedział rzecznik.
Co zestrzelili Amerykanie? Wersji jest wiele
Pytany o wydarzenia z ostatnich trzech dni, kiedy amerykańskie wojsko zestrzeliło trzy niezidentyfikowane obiekty nad Alaską, Kanadą i jeziorem Huron, Kirby stwierdził, że wciąż nie wiadomo, czym były te obiekty, do kogo należały i czemu służyły.
Stwierdził jednak, że ze względu na wysokość lotu stwarzały zagrożenie dla lotnictwa cywilnego. Ocenił jednocześnie, że mogły być to "całkowicie niewinne" przedmioty, należące np. do prywatnych firm i wykonujące cywilne misje.
Z dotychczasowych wyjaśnień Pentagonu i urzędników administracji USA i Kanady wynika, że jeden z obiektów - zestrzelony w sobotę nad Jukonem - miał kształt cylindra i mógł być mniejszym balonem. Dwa pozostałe, również znacznie mniejsze od chińskiego balonu, prawdopodobnie nie były balonami: pierwszy, zestrzelony nad Alaską, miał się rozpaść na kawałki po zestrzeleniu rakietą, zaś drugi, strącony nad jeziorem Huron, miał kształt ośmiokąta, z którego zwisały sznurki.
Według wiceszefowej Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego Melissy Dalton, wykrycie nowych obiektów mogło być m.in. efektem większego wyczulenia radarów po sprawie chińskiego balonu. Przedstawiciele Pentagonu ucinali też spekulacje, że obiekty mogą pochodzić spoza Ziemi, choć szef Dowództwa Północnego generał Glen VanHerck powiedział, że "w tej chwili nie można niczego wykluczyć".