Biały Dom: "pozytywny krok" na Bliskim Wschodzie
To pozytywny krok - tak brzmiała reakcja Białego Domu na wycofanie się wojsk izraelskich w czwartek rano z miejscowości Beit Rima na Zachodnim Brzegu Jordanu. Waszyngton ponowił jednocześnie wezwanie do wycofania wojsk izraelskich, które od sześciu dni przeprowadzają operacje militarne w sześciu okręgach Autonomii Palestyńskiej.
W czwartek wieczorem premier Izraela Ariel Szaron miał omówić z najbliższymi współpracownikami, w jaki sposób Izrael powinien zareagować na podejmowane przez Waszyngton, Paryż, Londyn i inne stolice próby nakłonienia go do wycofania wojsk z palestyńskich miast i osiedli. Wzrasta też presja moralna, wywierana na Izrael przez rządy i organizacje humanitarne z powodu coraz liczniejszych ofiar cywilnych i cierpień, na jakie narażona jest ludność palestyńska.
Premier Ariel Szaron i inni członkowie tzw. minigabinetu, tj. minister obrony Benjamin Ben Eliezer i szef dyplomacji Szimon Peres - obaj z Partii Pracy, wydają się zgodni co do tego, że wycofanie wojsk należy uzależnić od spełnienia przez przewodniczącego Autonomii Palestyńskiej Jasera Arafata warunków, dotyczących zagwarantowania bezpieczeństwa Izraela.
W ocenie ekspertów bliskowschodnich w USA, Unii Europejskiej i Rosji, zbyt brutalna presja militarna Izraela na Arafata może doprowadzić do wybuchu na terytoriach Autonomii kompletnej anarchii i bratobójczej wojny.(kar)