Białoruskie MSZ: europosłowie wybierający się na wybory to prowokacja
Białoruskie MSZ oceniło, że przedstawiciele Parlamentu Europejskiego (PE), którzy zamierzają wziąć udział w obserwacji wyborów prezydenckich na Białorusi bez akredytacji dążą do konfliktu. Nie należy urządzać prowokacji, w tym także na granicach - ostrzegł rzecznik MSZ Andrej Papou.
09.03.2006 | aktual.: 09.03.2006 15:09
Rzecznik skomentował zapowiedź europosła Bogdana Klicha, że na wybory, organizowane 19 marca, wybiera się siedmioosobowa grupa eurodeputowanych. Podkreślił, że europosłowie "nawet nie zamierzają zwracać się o zaproszenie", ponieważ nie uznają białoruskiego parlamentu.
Tym samym deputowani PE świadomie dążą do konfliktu, choć strona białoruska przekazała przedstawicielom Europarlamentu swoje stanowisko w sprawie niecelowości organizowania takiej wizyty - zaznaczył rzecznik MSZ.
Papou podkreślił, że zgodnie z prawem brać udział w obserwacji wyborów na Białorusi mogą tylko obserwatorzy oficjalnie zaproszeni przez stronę białoruską, którzy otrzymają odpowiednią akredytację.
Oczekujemy tych, których zaprosiliśmy, a nie oczekujemy niezaproszonych. Dlatego nie należy urządzać prowokacji, w tym także na granicach - oświadczył Papou.
Według niego, pojawiające się w ostatnich dniach informacje o zamiarze wysłania niezaproszonych obserwatorów dotyczą "szeregu krajów, przede wszystkim graniczących z Białorusią".
Celem tych tzw. obserwatorów jest sprowokowanie konfliktowych sytuacji w okresie wyborów prezydenta Republiki Białoruś i destabilizacja sytuacji w kraju - oświadczył Papou.
Bożena Kuzawińska