ŚwiatBiałoruska milicja przerwała akcje solidarności z więźniami

Białoruska milicja przerwała akcje solidarności z więźniami

Na Placu Październikowym w Mińsku milicja
przerwała w piątek akcję solidarności z więźniami politycznymi i
rodzinami polityków, którzy zaginęli bez wieści.

07.07.2006 | aktual.: 07.07.2006 20:13

W akcji "Solidarność w imię wolności", zorganizowanej w szóstą rocznicę zaginięcia operatora rosyjskiej telewizji ORT Dmitrija Zawadzkiego, uczestniczyło ok. 50 zwolenników opozycji, głównie działaczy organizacji młodzieżowych.

Ustawili się oni na placu w szeregu, zakładając ręce na głowę. Gdy organizatorzy akcji zaczęli rozdawać uczestnikom portrety zaginionych i więźniów politycznych, grupę otoczyli milicjanci, w większości ubrani po cywilnemu i wypchnęli z placu.

Wcześniej milicja zatrzymywała młodych ludzi, kierujących się na plac z pobliskiej stacji metra.

Wśród uczestników akcji był lider Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Anatolij Lebiedźka, a także zwolennicy byłego kandydata na prezydenta Białorusi Alaksandra Kazulina, którego proces toczy się obecnie w Mińsku.

Obecna na placu żona Zawadzkiego, Swietłana przypomniała, że władze nie po raz pierwszy nie dopuszczają do akcji w rocznicę zaginięcia jej męża. Boją się nie tylko żywych, lecz także umarłych. Boją się pamięci, która żyje w ludziach - powiedziała. Przyznała, że ostatecznie przekonało ją to, iż nie będzie obiektywnego śledztwa w sprawie jej męża.

Dmitrij Zawadzki, dawny osobisty operator prezydenta Alaksandra Łukaszenki, pracujący później dla ORT, został porwany w Mińsku 7 lipca 2000 roku. Mimo starań rodziny sprawa jego zaginięcia została po raz kolejny zamknięta przez prokuraturę w kwietniu tego roku.

Wyjaśnienia prawdy o losie Zawadzkiego i innych zaginionych domaga się od Mińska wspólnota międzynarodowa, w tym ONZ, Rada Europy i OBWE.

Białoruska opozycja twierdzi, że to władze stoją za zaginięciem Zawadzkiego, podobnie byłego szefa MSW Jurija Zacharenki, wiceprzewodniczącego nieuznawanego przez władze parlamentu Wiktora Hanczara i jego przyjaciela, byłego przewodniczącego komisji wyborczej Anatolija Krasouskiego, porwanych w 1999 roku.

Wobec wysokich rangą urzędników białoruskich z otoczenia prezydenta Łukaszenki, podejrzanych o udział w ich zniknięciu bądź oskarżanych o blokowanie śledztwa w tych sprawach, Unia Europejska wprowadziła we wrześniu 2004 roku zakaz wjazdu na swoje terytorium.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)