Białorusin przyznał się do zabójstwa byłego radnego
Zarzut zabójstwa byłego warszawskiego radnego
Bogdana Tyszkiewicza postawili stołeczni policjanci 45-letniemu Białorusinowi Andriejowi F. Mężczyzna przyznał się do
winy. Poinformował o tym rzecznik komendanta stołecznego
policji Mariusz Sokołowski.
Andriej F., który nadal znajduje się w szpitalu przy ul. Szaserów (podczas zatrzymania przez policję został postrzelony, musiano amputować mu nogę), został przesłuchany.
Motywem zabójstwa była kwestia pewnych nieporozumień, sprzeczki między Andriejem F. i Bogdanem T. - powiedział wieczorem Sokołowski. Nie chciał ujawnić szczegółów przesłuchania. Dodał, że kontakt z przesłuchiwanym był utrudniony, gdyż jest on osłabiony po operacji.
Sąsiedzi Tyszkiewicza twierdzą, że Białorusin od pewnego czasu mieszkał u niego, pomagając m.in. w domowych pracach. W mediach pojawiły się natomiast informacje, że Tyszkiewicz poznał Andrieja F. w celi w Białołęce (b. radny został aresztowany, bo nie stawiał się na rozprawach).
F. - jak poinformowała w poniedziałek stołeczna policja - jest poszukiwany przez białoruską milicję międzynarodowym listem gończym za przestępstwa gospodarcze.
B. warszawski radny został zamordowany w niedzielę w swoim domu na warszawskiej Pradze Północ. Tuż przed godz. 22.00 ochroniarze jednej z firm na warszawskim Żeraniu (Praga Północ) powiadomili policjantów o zakrwawionym mężczyźnie z nożem.
Funkcjonariusze, którzy pojechali we wskazane miejsce, dowiedzieli się od pracowników znajdującej się w pobliżu stacji benzynowej, że poszukiwany, mówiący ze wschodnim akcentem, twierdził, iż zamordował mężczyznę. Podał też adres domu, w którym miało dojść do zabójstwa.
Jeden patrol policyjny pojechał pod wskazany adres, drugi poszukiwał mężczyzny. We wskazanym domu funkcjonariusze odkryli zwłoki Tyszkiewicza, miał poderżnięte gardło. Funkcjonariusze drugiego patrolu odnaleźli mężczyznę z nożem. Gdy nie udało się go obezwładnić, postrzelili go w nogę. Przy Białorusinie policjanci znaleźli dwa noże, jeden z nich był prawdopodobnie narzędziem zbrodni.
Tyszkiewicz był szefem rady gminy Centrum (startował z listy UW). Był też w gronie negocjatorów układu SLD-UW. W 1998 r. przeszedł do AWS. Próbował wówczas walczyć o stanowisko prezydenta stolicy. W końcu 1998 r. został usunięty z klubu AWS, a następnie odwołany ze stanowiska przewodniczącego Rady.
Media informowały m.in. o tym, że wiosną 2000 r. pijany chodził z rewolwerem po Kępie Potockiej. Trafił do komisariatu, gdzie okazało się, że nie ma pozwolenia na broń. W tym samym czasie w prasie pojawiały się informacje o jego domniemanych związkach z mafią pruszkowską (jego nazwisko miało przewijać się w zeznaniach świadka koronnego Jarosława S., pseud. Masa), czemu sam Tyszkiewicz zaprzeczał. W 2003 r. jadąc jaguarem, potrącił na pasach 20-letnią kobietę.
W październiku 2004 roku Tyszkiewicz został zatrzymany przez Centralne Biuro Śledcze, gdy przyszedł na przesłuchanie w śledztwie dotyczącym interesów gangu pruszkowskiego. Okazało się wtedy, że jest poszukiwany listem gończym, gdyż nie stawia się na rozprawy w innej sprawie.