Białoruś po cichu ujawniła listę katów NKWD
Na Białorusi wydano książkę zawierającą listę 89 nazwisk katów NKWD. Pozycja ukazała się we wrześniu 2019 roku w bardzo niewielkim nakładzie. Być może dlatego dowiadujemy się o niej dopiero teraz.
05.02.2020 | aktual.: 05.02.2020 10:12
Do książki zawierającej nazwiska katów NKWD dotarła "Rzeczpospolita". Z dziennika dowiadujemy się, że we wrześniu 2019 roku wydano książkę "NKWD na Zachodniej Białorusi. Wrzesień-grudzień 1939 roku". Wydawcami tej pozycji są: białoruskie ministerstwo sprawiedliwości, Narodowe Archiwum Białorusi (NAB), centralne archiwum Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego (KGB) oraz bliska Kremlowi rosyjska fundacja "Pamięć historyczna".
Co zawiera ta pozycja? Na 44 stronach ujawniono listę 89 funkcjonariuszy NKWD, którzy otrzymali odznaczenie "za działalność opozycyjno-czekistowską na terenie Zachodniej Białorusi".
Białoruś o funkcjonariuszach NKWD
Na liście odznaczonych znalazł się m.in. Georgij Aksiutin. Naczelnik "wydziału agenturalnego grupy operacyjnej" NKWD w Wilnie zgodnie z treścią książki "wytropił na terenie miast Wilno i Wilejka 3 tys. kontrrewolucyjnych elementów". Do jego zasług zaliczono również wytropienie i aresztowanie "zajadłych kontrrewolucyjnych braci Piłsudskich – Piłsudskiego Jana, byłego ministra finansów, i Piłsudskiego Kazimierza".
Na łamach białoruskiej pozycji o NKWD ukazało się również nazwisko funkcjonariusza NKWD Wiaczesława Gridniewa. Miał on otrzymać odznaczenie za "aresztowanie księcia Radziwiłła w Nieświeżu". Zdaniem "Rzeczpospolitej" może tu chodzić o księcia Janusza Radziwiłła.
Książka dotycząca odznaczonych funkcjonariuszy NKWD zawiera 89 nazwisk. Pozycja ukazała się jedynie w 150 egzemplarzach. Nie powstała jej wersja elektroniczna.
Pozycja o NKWD rzuca nowe światło na spór historyczny
Jak podaje "Rzeczpospolita", książka jest w wielu miejscach sprzeczna z promowaną obecnie przez Rosję wersją o Armii Czerwonej wyzwalającej Polskę. Z podanych przez dziennik fragmentów wynika, że Polacy na Białorusi stawiali opór wobec wkraczającej armii radzieckiej. Sami funkcjonariusze NKWD mieli pisać, że przejmują polskie ziemie siłą i że nie jest to wyzwolenie, tylko przywłaszczenie. Jeden z żołnierzy Armii Czerwonej miał przyznać, że "naród polski nie potrzebował wyzwolenia. My tu sami nachalnie przyszliśmy".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl