Białoruś: deputowani rozpatrują budżet
Deputowani do białoruskiego parlamentu rozpoczęli we wtorek rozpatrywanie projektu przyszłorocznego budżetu. Dokument nie został im jednak przekazany przez prezydenta - jak tego wymaga ustawa - lecz przez ministra finansów. Zdaniem miejscowych obserwatorów, za kilka dni może się okazać, że prezydent przedstawi swój projekt, a rządowy dokument trafi do kosza.
Komentatorzy sądzą, że chodzi o swoiste "badanie gruntu" przez Aleksandra Łukaszenkę - sprawdzanie, jakie reakcje wywoła wśród parlamentarzystów pierwszy projekt wydatków i dochodów państwa.
Oficjalnie ani białoruskie Ministerstwo Finansów, ani deputowani nie przedstawili prasie projektu. Dziennikarzom odmówiono także informacji na temat choćby podstawowych założeń budżetu. Tezy dokumentu zostały ujawnione dopiero wtedy, kiedy trafił on do niezależnych mediów.
Przyszłoroczne wydatki państwa (łącznie z funduszami celowymi) zaplanowano na poziomie 7,9 biliona rubli czyli równowartości ok. 22,2 mld zł. Z samego budżetu planuje się wydać 4,2 biliona rubli - o ponad jedną szóstą więcej niż w roku bieżącym. Z tej sumy tylko na pensje, stypendia i świadczenia socjalne przeznaczono 3,2 bln rubli - o ponad jedną trzecią więcej niż w roku 2001.
Jak podejrzewają specjaliści z Biełaruskiej Dzieławej Gaziety liczba ta pojawiła się w projekcie budżetu w związku z prezydenckim poleceniem podwyższenia płac średnio do równowartości stu dolarów. W tekście projektu znalazło się sformułowanie, że budżet 2002 roku będzie ukierunkowany socjalnie - na dalsze podwyższenie dochodów w sferze budżetowej. Dlatego np. wydatki na oświatę mają zwiększyć się o ponad połowę - do 1,5 bln rubli. (mag)