Białoruś. Służby wymusiły awaryjne lądowanie samolotu w Mińsku. Na pokładzie znany opozycjonista
Białoruskie służby wymusiły awaryjnie lądowanie samolotu linii Ryanair w Mińsku. Maszyna leciała z Aten do Wilna, a na jej pokładzie znajdował się znany białoruski opozycjonista, który został zatrzymany po lądowaniu. Liderka opozycji Swiatłana Cichanouska nie ma wątpliwości, że to operacja służb, a opozycjoniście grozi śmierć. Swoją wersję zdarzeń przedstawiły już władze Białorusi.
23.05.2021 14:45
Informację o awaryjnym lądowaniu samolotu w Mińsku podał serwis onliner.by. Maszyna miała przerwać lot z Aten do Wilna rzekomo z powodu informacji o bombie na pokładzie. Okazało się jednak, że żadnej bomby w samolocie nie było.
Co ciekawe, jak wynika z doniesień medialnych, maszyna w chwili, gdy otrzymała informację o rzekomej bombie na pokładzie, znajdowała się tuż przy granicy z Litwą. Miała więc bliżej do lotniska w Wilnie niż w Mińsku.
Media podejrzewają, że wpływ na decyzję pilota o zawróceniu do Mińska mógł mieć poderwany na rozkaz prezydenta Białorusi MiG-29.
Awaryjne lądowanie w Mińsku. Opozycjonista na pokładzie
Na pokładzie samolotu linii Ryanair znajdował się opozycyjny aktywista i bloger Raman Pratasiewicz. Po wylądowaniu w Mińsku został zatrzymany.
Raman Pratasiewicz był jednym z autorów prowadzonego w Telegramie opozycyjnego kanału Nexta, a następnie - Białoruś Mózg. Oba zostały przez władze uznane za ekstremistyczne. Ich autorzy są poszukiwani przez organy ścigania. Sam Pratasiewicz został oskarżony w sprawie karnej i umieszczony na liście osób "zaangażowanych w działalność terrorystyczną".
Z medialnych doniesień wynika, że Pratasiewicz miał przed odlotem z Aten poinformować jednego ze swych znajomych, że ktoś nienaturalnie interesował się nim na lotnisku. Człowiek ten miał próbować zrobić zdjęcie paszportu Pratasiewicza.
Awaryjne lądowanie w Mińsku. Cichanouska: to operacja służb specjalnych
Liderka białoruskiej opozycji, była kandydatka na prezydenta Swiatłana Cichanouska nie ma wątpliwości, że to "reżim wymusił lądowanie samolotu Ryanair w Mińsku". Wszystko po to, by zatrzymać Pratasiewicza. "Grozi mu kara śmierci na Białorusi" - napisała Cichanouska na swoim profilu na Twitterze.
"Jest absolutnie oczywiste, że to operacja służb specjalnych" - podkreśliła Cichanouska na swoim kanale w Telegramie.
Jej zdaniem "reżim naraził bezpieczeństwo pasażerów samolotu oraz całego lotnictwa cywilnego, by rozprawić się z człowiekiem, który był redaktorem największych niezależnych kanałów w Telegramie".
Awaryjne lądowanie w Mińsku. "Białoruś obroniła Europę"
Swoją wersję zdarzenia przedstawiły już służby prasowe prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki. Sprawę skomentował w Telegramie Puł Pierwogo, kanał zbliżony do służb prasowych prezydenta. Z zamieszczonego tam wpisu wynika, że "na polecenie głównodowodzącego" do samolotu poderwano myśliwiec Mig-29.
"Pojawiła się informacja o bombie w samolocie. I chociaż ze screenshotu trasy samolotu widać, że był on już prawie przy granicy, zwrócił się on do Mińska, żeby tam go przyjęto" – pisze Puł Pierwogo.
"Łukaszenka dał bezdyskusyjny rozkaz: samolot ma zawrócić i zostać przyjęty. W tej sytuacji najważniejsze to bezpieczeństwo i życie ludzi" - dodano. Zaznaczono przy tym z ironią, że "dyktator na coś się przydał". "Niezależnie od sytuacji, politycznie Białoruś nie należy do tych, którzy odmówią pomocy w trudnej sytuacji, czego nie można powiedzieć o sąsiadach z Zachodu. Zwłaszcza gdy chodzi o życie ludzi" – wskazano. Według kanału "Białoruś obroniła Europę".