Bezprecedensowa sprawa. Polak pozwał niemieckie władze i policję do sądu

Polak żyjący na pograniczu polsko-niemieckim miał dość nękania i utrudnień wywołanych kontrolami granicznymi wprowadzonymi przez niemiecką policję. Wynajął adwokata i podał do sądu Republikę Federalną Niemiec o naruszenie zapisów Kodeksu Schengen i swobody podróżowania. Sąd z Drezna potwierdził, że pozew zostanie rozpatrzony.

Niemieckie kontrole na granicy z Polską
Niemieckie kontrole na granicy z Polską
Źródło zdjęć: © East News | Wojciech Olkusnik
Tomasz Molga

- Przez ten pozew chciałbym pokazać, że nie ma zgody obywateli UE na zniszczenie dorobku niemal 40 lat istnienia Strefy Schengen. Mamy zagwarantowana swobodę poruszania się, tymczasem trwające kontrole mają fatalny wpływ na życie w rejonach przygranicznych. To uderza w prawa obywatelskie mieszkańców - mówi Wirtualnej Polsce Jakub Wolinski.

To Polak mieszkający w Görlitz, który część życiowych spraw załatwia w Zgorzelcu (oba miasta leżą nad polsko-niemiecką granicą). Codziennie doświadcza kontroli granicznych. Przypomnijmy: Niemcy od października 2023 roku sprawdzają, czy auta jadące do Niemiec nie wiozą migrantów podążających tzw. białoruskim szlakiem. Rozmówca WP uważa, że niemieckie służby, stosując kontrole, pozostają w szarej strefie i trzeba udowodnić im bezprawne działania.

- Dziwi mnie tylko brak reakcji rządów sąsiednich państw, bo spokojnie mogłyby postawić rząd Rząd Federalny Niemiec przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej i żądać kar, jak w przypadku polskiej elektrowni w Turowie. W Zgorzelcu, ale pewnie też w Słubicach i innych nadgranicznych miejscowościach nie zapomnimy tej bezczynności obecnemu rządowi - podkreśla z wyrzutem Wolinski.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Skandal na polsko-niemieckim pograniczu. Sąd przyjął pozew

Jakub Wolinski z pomocą Christopha Tomettena, adwokata z Berlina, na początku października skierował do sądu administracyjnego w Dreźnie pozew o stwierdzenie niezgodności z prawem kontroli granicznych. Wkrótce potem sędzia dr Hahn Richter potwierdził, że pozew zostanie rozpatrzony. Poprosił o dokładne uzasadnienie, a także wskazał, że stroną pozwaną jest "Republika Federalna Niemiec, reprezentowana przez Federalną Dyrekcję Policji w Pirnie i jej szefa" - wynika z odpowiedzi udzielonej Polakowi.

Policja w Pirnie to oddział prowadzący kontrole na granicy z Polską. Redakcja WP poprosiła niemieckich policjantów o stanowisko w sprawie pozwu Polaka. Do czasu publikacji nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Achtung, kontrolle! Tak się zachowują niemieckie służby

Jakub Wolinski opowiada, że 30 grudnia po godzinie 20 zatrzymano go do kontroli podczas przejazdu do domu w Görlitz. Policjanci sprawdzili tożsamość i chcieli przeszukać samochód. Kiedy się nie zgodził, funkcjonariusze ostrzegli: "będziemy tu siedzieli do rana", "możemy uszkodzić Pana auto". Po dwóch godzinach przeszukali auto na siłę, wyrzucając rzeczy na chodnik. Innym razem kazano wysiąść z auta jego córkom, choć padał deszcz.

Składał skargi do niemieckich instytucji zajmujących się ochroną praw obywateli w relacjach z policją, a nawet pisał do pełnomocnika Bundestagu ds. policji.

Ze względu na odmowny oraz ogólnie nieprzyjazny ton komunikacji z niemieckimi urzędami doszliśmy wraz z moim pełnomocnikiem do wniosku, że pozostaje nam już tylko droga sądowa - mówi dalej.

Wolinski i adwokat liczą, że Sąd Administracyjny w Dreźnie przyzna im rację, co dowiedzie tym samym bezprawności działań Niemiec. - Nawet pozytywny wyrok prawdopodobnie nie będzie oznaczać, że rząd niemiecki zostanie zmuszony do natychmiastowego przerwania kontroli. Będzie to z całą pewnością sygnałem świadczącym, że nie ma wśród mieszkańców obszarów przygranicznych przyzwolenia na nękanie nielegalnymi działaniami - podsumowuje rozmówca WP.

Skutek kontroli na granicy, zator w Zgorzelcu
Skutek kontroli na granicy, zator w Zgorzelcu© Facebook | Goerlitz-Zgorzelec. Życie na pograniczu

W WP opisywaliśmy, że działania niemieckich służb wywołują korki na autostradach. Wówczas serwisy nawigacyjne przekierowują kierowców na lokalne ulice miasteczek. Te zaś zostają całkowicie zablokowane samochodami. Burmistrz Zgorzelca Rafał Gronicz poruszał temat utrudnień komunikacyjnych, pisząc do premiera Saksonii Michaela Kretschmera. Bezskutecznie.

W Zgorzelcu wszyscy wiedzą, że najbliższy "armageddon" wydarzy się już wkrótce - 5 stycznia 2025, podczas powrotów ze świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku.

Niemcy chcą przedłużyć kontrole

Pozew Polaka rzeczywiście może okazać się daremny. Minister spraw wewnętrznych Niemiec Nancy Faeser właśnie ogłosiła, że chce przedłużyć kontrole graniczne, a więc nie tylko do marca 2025 roku, lecz i później. Ten termin był pierwotnie podawany jako koniec akcji.

Szefowa niemieckiego MSW tłumaczyła, że kontrole będą trwały, "dopóki ochrona zewnętrznych granic UE nie zostanie znacznie wzmocniona". W rozmowie z dziennikiem "Augsburger Allgemeine" minister podała, że dzięki kontrolom w sumie na wszystkich niemieckich granicach lądowych zawrócono około 40 tys. migrantów.

W czerwcu opisaliśmy, że migranci podążający z Białorusi z łatwością przechodzą do Niemiec kładką dla pieszych przy stacji kolejowej Krzewina Zgorzelecka. Kładka ta jest przejściem nad graniczną rzeką Nysą Łużycką.

Polska Straż Graniczna, wyjaśniając sprawę, powołała się na przepisy strefy Schengen. Tłumaczono, że na kładce nie może pojawić się stały patrol i sprawdzać dokumentów. - Kodeks Graniczny Schengen zezwala państwom członkowskim na prowadzenie działań, które nie mają skutku równoważnego z odprawą graniczną - powiedział wówczas ppłk SG Rafał Potocki z Nadodrzańskiego Oddział Straży Granicznej.

Tomasz Molga i Tomasz Waleński, dziennikarze Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
niemcygranicakontrole
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (351)