Berlin polem bitwy. Żydzi boją się o życie

Propalestyńskie demonstracje na ulicach, próby podpalenia synagog, "brutalne, antysemickie incydenty" i wielogodzinne starcia z policją. Berlin zamienia się w pole bitwy, a Żydzi boją się o własne zdrowie i życie.

Demonstracja pro-palestyńska przy Bramie Brandenburskiej
Demonstracja pro-palestyńska przy Bramie Brandenburskiej
Źródło zdjęć: © PAP | CLEMENS BILAN

19.10.2023 | aktual.: 17.01.2024 17:54

Eskalacja konfliktu na Bliskim Wschodzie coraz bardziej uwidacznia się na ulicach Berlina. We wtorek, mimo zakazu, doszło tam do kilku demonstracji propalestyńskich. Największe odbyły się koło Bramy Brandenburskiej oraz przy Pomniku Pomordowanych Żydów Europy. "Wolna Palestyna" - skandowali agresywni protestujący.

W stronę interweniujących policjantów leciały butelki z benzyną i kamienie. Doszło do starć, rannych zostało 20 funkcjonariuszy. Spłonęło kilka samochodów osobowych i ciężarówka, a wobec protestujących - oraz do gaszenia pożarów - mundurowi użyli armatek wodnych - informują niemieckie media.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Próby podpalenia synagog

W środę dwóch zamaskowanych sprawców rzuciło koktajle Mołotowa w kierunku synagogi przy Brunnenstrasse w dzielnicy Mitte. W budynku oprócz żydowskiego domu modlitwy mieści się również przedszkole. Na szczęście obyło się bez ofiar. Butelki rozbiły się o chodnik, a ogień szybko został stłumiony. Niemniej po tym incydencie ponad 50 osób zebrało się na miejscu, aby wziąć udział w czuwaniu i wyrazić swoją solidarność z żydowską społecznością. Mieli zapalone świece i transparenty z hasłami nawołującymi do zaprzestania wszelkich akcji antysemickich.

- Dość ataków! Trzeba stać przed synagogami, żeby nie było kolejnej Nocy Kryształowej - mówi przez łzy mężczyzna, którego dziadek był więźniem w obozie koncentracyjnym Bergen-Belsen.

Berlin nie może zamienić się w pole bitwy

Przewodniczący związku zawodowego policji (GdP), Jochen Kopelke wzywa do podjęcia konkretnych działań. Mówi o panującej w Niemczech "obrzydliwej atmosferze", konieczności wsparcia ze strony polityków i społeczeństwa oraz potrzebie "szybkich procesów i wyroków dla uczestników zamieszek".

Burmistrz Berlina Kai Wegner przyznaje, że lokalna "policja jest na wyczerpaniu" i apeluje do wszystkich krajów związkowych o pomoc w utworzeniu specjalnych sił policyjnych. Senator Joe Chialo grzmi, że "Berlin nie może zamienić się w pole bitwy", a kanclerz Niemiec Olaf Scholz obiecuje zwiększyć środki bezpieczeństwa. Aktualnie, jak pisze "Bild", 100 żydowskich instytucji ochrania 400 osób.

Żydzi w Berlinie znów się boją

W metrze nie powinni mówić po hebrajsku, bo mogą zostać opluci. Niektórzy Żydzi w Niemczech odkręcają swoje tabliczki z nazwiskami z drzwi wejściowych, bo antysemici malują po nich sprayem. Żaden Żyd nie odważy się już wyjść na ulicę z jarmułką na głowie - na łamach "Bildu" redaktor naczelny opisuje dzisiejszą atmosferę w Berlinie i strach, który maluje się w oczach niemieckich Żydów - niemal taki sam, jak w czasach II wojny światowej. "My, Niemcy, odwracaliśmy wzrok, kiedy nadeszli naziści. Co teraz? Żydzi muszą stać się naszymi siostrami i braćmi. Każdy, kto pluje Żydowi w twarz, pluje nam w twarz".

Źródło: Bild, Münchner Merkur

Zobacz także
Komentarze (400)