PolskaBenedykt XVI prywatnie

Benedykt XVI prywatnie

Pogodny, bardzo miły, serdeczny dla swych
rozmówców, nieco onieśmielony samotnik - tak o Benedykcie XVI
mówią wszyscy ci, którzy znają go z czasów, gdy był prefektem
Kongregacji Nauki Wiary.

24.05.2006 | aktual.: 24.05.2006 20:58

Jak się podkreśla w Watykanie, wykreowany przez niektóre media portret "pancernego kardynała" i surowego strażnika doktryny, nie odpowiada jego prywatnemu wizerunkowi.

Dziennikarze-watykaniści poznali go bardzo dobrze dzięki temu, że jako prefekt najważniejszej watykańskiej kongregacji nie unikał mediów, chętnie udzielał wywiadów i rozmawiał z dziennikarzami. Kardynał Joseph Ratzinger, zawsze przyjaźnie do nich nastawiony, cierpliwie tłumaczył doktrynalne zawiłości, używając przy tym obrazowego, zrozumiałego języka. W jego wypowiedziach nie brakowało aluzji do aktualnych wydarzeń oraz cytatów, nawet z Marksa.

Media poważnie zawiodły go tylko raz, gdy przed kilkoma laty jedna z niemieckich gazet opublikowała jego rzekomą wypowiedź na temat Jana Pawła II. Jej sens sprowadzał się do tego, że z papieżem jest bardzo źle i trzeba się za niego modlić. Najbliżsi współpracownicy Jana Pawła II mówili potem, że kardynał Ratzinger bardzo przeżył publikację tej jego nieautoryzowanej, podobno zasłyszanej wypowiedzi i zapewniał, że nie była prawdziwa.

Do pracy w Kongregacji chodził ze swego mieszkania, położonego niedaleko Placu św. Piotra, zawsze na piechotę. Szedł powoli, często z ciężką, wypełnioną książkami teczką. W berecie, skromnej sutannie i płaszczu, pochylony był rozpoznawany tylko przez niektórych. Zawsze chętnie przystawał, gdy spotykał znajomych dziennikarzy, czy zaprzyjaźnionych od lat właścicieli sklepów, zakładów usługowych i lokali z pobliskiej uliczki Borgo Pio. Kiedyś na ulicy wdał się w rozmowę na temat książki "Pippi pończoszanka" Astrid Lindgren z trzyletnią córką polskich dziennikarzy.

Pamiętał o kotach, mieszkających w okolicach jego kongregacji i zanosił im jedzenie. Gdy tuż po konklawe, na którym został wybrany na papieża, w Rzymie zaczęła krążyć plotka o tym, że trzyma kota w swoim dotychczasowym mieszkaniu, przedstawicielka biura do spraw ochrony zwierząt przy władzach Wiecznego Miasta oficjalnie zaapelowała do niego, by pozwolił zamieszkać czworonogowi w apartamencie papieskim w Pałacu Apostolskim. Wtedy okazało się, że kardynał Ratzinger ma w swym mieszkaniu kota, ale z porcelany.

Benedykt XVI jest wielkim melomanem i gra na fortepianie, tym samym od lat, przeniesionym z poprzedniego mieszkania. Kiedy przed rokiem pewna rodzina z Austrii zaproponowała, że podaruje mu nowy fortepian, odpisał w liście, że bardzo dziękuje, ale woli swój wysłużony instrument.

Włoscy watykaniści przyznają, że odkąd papież zamieszkał w Watykanie, nikt nie słyszał dźwięku fortepianu, dochodzącego z jego okna, ale to dlatego, że - jak tłumaczą - są w nich podwójne szyby. Wiadomo jednak, że wolne chwile Benedykt XVI spędza, grając utwory swych ulubionych niemieckich kompozytorów. Prawdziwy rarytas ma swych archiwach telewizja RAI: to dokonane przed laty nagranie filmowe, na którym ubrany w kardynalską sutannę prefekt Kongregacji Nauki Wiary siedzi przy fortepianie i gra jedną ze swych ulubionych melodii. Następnie kłania się i dziękuje z uśmiechem. Bardzo niewiele wiadomo o prywatnym życiu, jakie od ponad roku wiedzie papież. Skąpa wiedza na ten temat wynika z tego, że pozostał on samotnikiem i kontaktuje się z niewielką ilością osób. W przeciwieństwie do pontyfikatu Jana Pawła II obecnie papieska jadalnia nie jest pełna gości. Polski papież miał zwyczaj regularnie zapraszać na obiady i kolacje znajomych i przyjaciół z dawnych czasów. Benedykt XVI najczęściej jada sam lub w gronie
najbliższych współpracowników, między innymi osobistego sekretarza księdza Georga Gaensweina.

O tym, jak wygląda typowy dzień papieża, napisał w kwietniu dziennik "Corriere della Sera". Budzi się o godzinie 6 rano, a o siódmej spotyka się ze swymi najbliższymi współpracownikami na krótkiej medytacji w papieskiej kaplicy, po której odprawia mszę. Bardzo rzadko zaprasza gości do swej prywatnej kaplicy i na śniadanie. Na poranny posiłek składa się kawa z mlekiem, pieczywo, marmolada, miód i herbatniki.

Następnie Benedykt XVI przygotowuje się do przedpołudniowych audiencji. O godzinie 13.30 papież zasiada do typowo włoskiego obiadu, na który składa się zazwyczaj makaron, po nim mięso lub ryby oraz warzywa pochodzące z gospodarstwa rolnego w Castel Gandolfo. "Papież jest praktycznie całkowym abstynentem"- podkreśliła włoska gazeta.

Według niej, Benedykt XVI, wzorem Piusa XII, codziennie między godziną 15.a 16., odbywa godzinną, poobiednią przechadzkę po ogrodach watykańskich. Po południu pracuje sam w swym gabinecie i spotyka się ze współpracownikami z Kurii Rzymskiej.

O 19.30 papież zjada lekką kolację, następnie ogląda telewizję - niemiecką i włoską, a o 21.15 spotyka się ze swymi najbliższymi współpracownikami w prywatnej kaplicy na wieczornej modlitwie. Potem jeszcze trochę pracuje. Około godziny 23. kładzie się spać.

Jesienią zeszłego roku media informowały o remoncie kapitalnym, przeprowadzonym w papieskim apartamencie. Największe wrażenie na wszystkich zrobiła niezwykle nowocześnie wyposażona kuchnia, której zdjęcia opublikowała jedna z niemieckich gazet. W tym samym czasie brat papieża, ksiądz Georg Ratzinger w jednym z wywiadów ujawnił, że w dawnych czasach, jeszcze w Niemczech, obaj byli fatalnymi kucharzami i najczęściej jedli konserwy.

Włoskie media opisują Benedykta XVI jako cichego, nieśmiałego i sympatycznego papieża, marzącego wręcz o ciszy i spokoju. Ma o tym świadczyć - według dziennika "La Stampa" - to, że co najmniej kilkakrotnie po konklawe przemykał on prawie niezauważony do swego dawnego mieszkania przy Piazza Leonina, którego - co warto zauważyć - nie oddał watykańskiej administracji, zarządzającej nieruchomościami.

Tak naprawdę Benedykt XVI niczym nie różni się od uśmiechniętego, miłego kardynała Ratzingera, przechadzającego się samotnie po rzymskich uliczkach.

Sylwia Wysocka

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)