Zaledwie 600 funkcjonariuszy
Rządy m.in. Belgii i USA po zamachach w Paryżu otwarcie mówiły, że bardzo prawdopodobne są kolejne zamachy, jednak nie dysponowały danymi kiedy i gdzie mogą one nastąpić. Belgijski premier Charles Michel jeszcze w ostatnią niedzielę mówił o "realnym zagrożeniu" dla kraju, jakim mogą być terroryści.
Nadrobienie zaległości przez Belgię po latach zaniedbań może być dużym problemem, m.in. dlatego że belgijski wywiad zatrudnia zaledwie 600 funkcjonariuszy. Służby sąsiedniej Holandii są trzykrotnie większe, a z kraju wyjeżdża do Syrii i Iraku znacznie mniej bojowników.