Będzie zawiadomienie do prokuratury ws. poturbowania działaczy KOD na mszy pogrzebowej "Inki"
• Szef KOD na Pomorzu Radomir Szumełda złoży do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa - dowiedziała się Wirtualna Polska
• Sprawa dotyczy - jak mówi - poturbowania go na placu przed Bazyliką Mariacką w Gdańsku, podczas pogrzebu "Inki" i "Zagończyka"
• Młodzież Wszechpolska twierdzi, że KOD "przekroczył wszelkie granice, by prowokacjami udowodnić, że żyją w reżimie"
• Prawnicy, którzy współpracują z KOD-em, analizują możliwość złożenia zawiadomienia także przez Mateusza Kijowskiego
• Władze KOD-u rozważają także, czy nie zacząć zabiegać o delegalizację ONR-u i Młodzieży Wszechpolskiej
W niedzielę w Gdańsku odbyły się - z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy i premier Beaty Szydło - uroczystości pogrzebowe Danuty Siedzikówny, ps. "Inka" i Feliksa Selmanowicza, ps. "Zagończyk".
W czasie mszy na placu przed Bazyliką Mariacką zgromadził się tłum, który nie mieścił się w świątyni. Była tam m.in. grupa członków Komitetu Obrony Demokracji wraz z szefem KOD Mateuszem Kijowskim i Radomirem Szumełdą - przewodniczącym Komitetu na Pomorzu. Wśród zgromadzonych byli także narodowcy z ONR i Młodzieży Wszechpolskiej. Z nagrań z placu i według relacji działaczy Komitetu wynika, że KOD-owcy byli przez narodowców obrzucani wyzwiskami. Szefowie KOD zostali w asyście policjantów wyprowadzeni z tłumu. Radomir Szumełda opublikował w internecie zdjęcia, na których widać jego zranioną i zabandażowaną rękę.
- Nie było takich urazów, które wymagałyby lekarskiej obdukcji. Zderzyliśmy się jednak z tak wielką agresją, że doszło do poturbowania nas. Koleżanka dostała kilka ciosów w plecy. Powyrywano nam przypinki i flagi. Wyzywano nas. Kazano nam wypie.... Gdyby nie policja, to mogłoby dojść do dramatycznych wydarzeń. Wszystko to, co się działo, jest karygodne - opisuje działacz KOD.
Szumełda na pewno złoży zawiadomienie do prokuratury dot. incydentu. - Zrobię to dziś - mówi WP. Chce też - w piśmie do, które ma trafić do prezydenta miasta Pawła Adamowicza - zarchiwizowania nagrań z kamer miejskiego monitoringu, jeśli przed bazyliką takie kamery są.
Zawiadomienie do prokuratury dotyczyć ma znieważenie i naruszenia nietykalności cielesnej. Jak dodaje szef KOD na pomorzu, będzie też namawiał innych przedstawicieli Komitetu, którzy byli na placu przed kościołem, aby składali podobne zawiadomienia.
Bartosz Berk, prezes Młodzieży Wszechpolskiej w rozmowie z WP odpowiada: - Według informacji, które posiadam, to działacze MW i ONR nie zaatakowali działaczy KOD. Zawiadomienie jest bezzasadne i zapewne zakończy się umorzeniem.
MW broni się na swoim profilu na FB, twierdząc że przedstawiciele KOD "zostali wyrzuceni, żeby nie zakłócali kolejnego wydarzenia". - Jeden zabandażował sobie rękę i zrobił jej zdjęcie pisząc, jak bardzo jest poszkodowany, a Kijowski wybełkotał, że go zaatakowali faszyści. Zdesperowany KOD przekroczył wszelkie granice, by prowokacjami udowodnić, że żyją w reżimie - pisze MW.
Możliwość złożenia doniesienia do prokuratury rozważa też Mateusz Kijowski, który był obecny na placu przed Bazyliką Mariacką w Gdańsku i został z niej w asyście policji wyprowadzony, bo sympatycy ONR i Młodzieży Wszechpolskiej zachowywali się wobec nich agresywnie.
Szumełda w rozmowie z WP tak opisuje ten niedzielny incydent: - Podczas wchodzenia na plac zostałem rozpoznany i otoczony przez grupę 20-30 narodowców. Zaczęli mnie popychać, obrażali mnie, skaleczyli mi rękę. Szybko zainterweniowali policjanci, którzy zaraz potem poprosili mnie o opuszczenie placu. Nie zgodziłem się, więc poradzili, abym okrążył to miejsce i dotarł do grupy KOD z innej strony, na co się już zgodziłem. Gdy mi się udało i dotarłem do miejsca, gdzie stał też Mateusz Kijowski, znowu zaczęły się wulgaryzmy i przepychanki. Atmosfera bardzo gęstniała i robiło się groźnie. Policjanci poprosili, abyśmy wszyscy opuścili plac. Początkowo wywołało to nasze oburzenie, ale po krótkiej naradzie zdecydowaliśmy się wyjść z policjantami.
Po incydentach w Gdańsku KOD opublikował oświadczenie, w którym napisano, że "Polska przestaje być państwem prawa".
W rozmowie z WP szef KOD na Pomorzu podkreśla, że na mszę pogrzebową "Inki" i "Zagończyka" przyszli z poczucia patriotycznego obowiązku. - Na kolejne podobne wydarzenia też będziemy chodzić. Nawet jeśli reakcje na naszą obecność znów będą agresywne - podkreśla.
Na zawiadomieniu do prokuratury może się nie skończyć. - Nie wykluczam, że będziemy apelować o zdelegalizowanie ONR-u i Młodzieży Wszechpolskiej - mówi Szumełda, który zaznacza, że wymagać to będzie konsultacji z prawnikami, a te nastąpią w najbliższych dniach. - Moim zdaniem warto poważnie pomyśleć o ich delegalizacji. Działalność tych środowisk w którymś momencie może doprowadzić do jakiejś tragedii - dodaje.
- Jest to absurdalne. Mnóstwo środowisko starało się, aby zdelegalizować organizacje narodowe. Działamy zgodnie z prawem i w zgodzie z konstytucją. Nie ma więc podstaw do delegalizacji - o to jestem o to spokojny - ocenia Bartosz Berk.
Młodzież Wszechpolska przesłała swoje stanowisko, które publikujemy poniżej: "Wbrew twierdzeniom zawartym w artykule 'Będzie zawiadomienie do prokuratury ws. poturbowania działaczy KOD na mszy pogrzebowej Inki', który ukazał się w dniu 29 sierpnia 2016 r. na portalu wp.pl - działacze Młodzieży Wszechpolskiej nie brali udziału w opisywanych zajściach - które nie znajdują potwierdzenia w opublikowanych dotychczas nagraniach audiowizualnych. Działacze KOD nie zostali fizycznie zaatakowani, a żaden z członków Młodzieży Wszechpolskiej nie zachowywał się w sposób agresywny, bądź mogący stanowić podstawę pociągnięcia do odpowiedzialności karnej. Wszechpolacy w trakcie pogrzebu Danuty Siedzikówny i Feliksa Selmanowicza uczestniczyli w tej uroczystości w sposób godny, lekceważąc prowokacyjne zachowania działaczy KOD".