Będzie nowy proces ws. katastrofy w Halembie
• Sąd Apelacyjny w Katowicach w części uchylił wyrok z 2015 r., w sprawie wybuchu w kopalni Halemba
• W listopadzie 2006 r., w wyniku wybuchu metanu i pyłu węglowego w kopalni Halemba zginęło 23 górników
• Gliwicki ponownie przeprowadzi proces w tej sprawie
• Prokurator: poza raportem WUG ws. Halemby są też inne dowody
10.02.2016 | aktual.: 10.02.2016 12:59
Mimo uchylenia wyroku wobec trzech oskarżonych w związku z katastrofą w kopalni Halemba, "problem zawinienia" w tej sprawie pozostaje otwarty; w ponownym procesie powinni wypowiedzieć się biegli - uznał Sąd Apelacyjny w Katowicach.
W środę sąd w części uchylił wyrok sądu pierwszej instancji, jaki zapadł rok temu w sądzie w Gliwicach w związku z katastrofą, w której w listopadzie 2006 r. zginęło 23 górników.
Uchylenie wyroków dotyczy m.in. dwóch głównych oskarżonych: b. szefa działu wentylacji kopalni Halemba Marka Z. oraz b. dyrektora kopalni Kazimierza D., a także innego oskarżonego, Jana J.
Sąd apelacyjny, który rozpoznawał odwołania od wyroku z I instancji podaje obecnie ustne motywy orzeczenia. W uzasadnieniu Sędzia Mirosław Ziaja zwrócił uwagę, że rachunek ekonomiczny w kopalniach nie może dominować nad bezpieczeństwem pracowników.
W ponownym procesie - wskazał sąd odwoławczy - powinni wypowiedzieć się biegli, m.in. po to, by ustalić przyczyny wybuchu metanu i pyłu węglowego. Chodzi o ustalenie, czy w przypadku Marka Z. można mówić o sprowadzeniu katastrofy, w efekcie której zginęło 23 górników.
Przed rokiem gliwicki sąd skazał Marka Z. na trzy lata więzienia. Jako jedyny z 17 oskarżonych został skazany na karę bezwzględnego pozbawienia wolności. Prokuratura domagała się skazania oskarżonego na osiem lat więzienia. Sąd apelacyjny podtrzymał w środę wyrok wobec Z. jedynie za poświadczenie nieprawdy w dokumentach, skazując go prawomocnie na cztery miesiące więzienia.
B. dyrektora Kazimierza D. sąd w Gliwicach skazał przed rokiem na dwa lata więzienia w zawieszeniu. Wyrok zaskarżył zarówno prokurator, który żądał siedmiu lat bezwzględnego więzienia, jak i obrona, domagająca się uniewinnienia.
Katastrofa w Halembie była największą tragedia w polskim górnictwie od blisko 30 lat. Doszło do niej podczas likwidowania ściany wydobywczej 1030 m pod ziemią. Górnicy, którzy zginęli, mieli za zadanie wydobycie wartego miliony zł sprzętu.
Na ławie oskarżonych zasiadło kilkanaście osób. Zdaniem prokuratury przełożeni lekceważyli alarmujące dane o przekroczonych dopuszczalnych stężeniach metanu i nakazywali górnikom kontynuowanie prac.
Prokurator: poza raportem WUG ws. Halemby są też inne dowody
W sprawie katastrofy w kopalni Halemba nie zasięgano opinii biegłych, bo poza raportem Wyższego Urzędu Górniczego (WUG) prokuratura dysponowała także innymi dowodami, jak zeznania świadków ii dokumenty - powiedział oskarżający w tej sprawie prokurator Wiesław Kużdżał.
W ten sposób odniósł się do wyroku Sądu Apelacyjnego w Katowicach, który częściowo uchylił wyrok w sprawie katastrofy, w której zginęło 23 górników. W ponownym procesie przed gliwickim sądem zasiądzie trzech najważniejszych oskarżonych, m.in. b. dyrektor kopalni. Wyrok wobec kilkunastu pozostałych uprawomocnił się. Zostali skazani na kary więzienia w zawieszeniu, dwóch jest uniewinnionych.
Sąd apelacyjny uznał, że w ponownym procesie, z udziałem trzech oskarżonych, sąd I instancji powinien zasięgnąć opinii biegłych. Mają oni wypowiedzieć się na temat dokładnej przyczyny wybuchu metanu i pyłu węglowego, co będzie miało wpływ na ostateczną kwalifikację przestępstw zarzucanych oskarżonym.
- Nie możemy podejść do tego inaczej, jak tylko respektować to orzeczenie. Sąd okręgowy rozpoznając tę sprawę ponownie też będzie musiał się do tych wskazań zastosować - powiedział po wyroku dziennikarzom prok. Kużdżał. Zaznaczył, że orzeczenie nie przesądza o winie, nakazuje jedynie rozszerzenie materiału dowodowego i ponowne rozważenie kwalifikacji prawnej.
Kużdżał podkreślił, że akt oskarżenia opierał się nie tylko na ustaleniach WUG, ale też zeznaniach świadków, czy analizie dokumentów i oraz badań i raportów o przekroczeniach dopuszczalnych stężeń metanu. - Dawało nam to podstawę do stwierdzenia, że dozór kopalni miał pewną świadomość istniejącego zagrożenia, a mimo to kierował tam do prac pracowników, przy których to zagrożenie nawet się potęgowało - powiedział.
Obrońca Marka Z. Antoni Boczek podkreślił, że choć specjaliści z WUG podawali kilka możliwych przyczyn wybuchu, to jednak nie byli w stanie wskazać tej jednej, pierwotnej. - Profesorowie, wybitni fachowcy, mówili, że dochodziło pomiędzy nimi do burzliwych dyskusji, czyli nie potrafili się porozumieć co do elementarnych zagadnień z tym związanych i jest tak, jak jest - powiedział po wyroku adwokat.
Prok. Kużdżał zwrócił uwagę, że w całej sprawie związanej z katastrofą w Halembie oskarżonych było 27 osób (część z nich od razu dobrowolnie poddała się karze) i tylko wobec trzech wyrok ciągle się nie uprawomocnił. Wyraził satysfakcję, że po katastrofie w kopalni profilaktyka przeciw zagrożeniom naturalnym istotnie się poprawiła.