Będzie mur na granicy USA z Meksykiem
Zmieniając swoje poprzednie stanowisko,
prezydent George Bush oświadczył, że popiera teraz wzniesienie
wzmocnionego ogrodzenia na niektórych odcinkach południowej
granicy USA, aby uszczelnić ją przed napływem nielegalnych
imigrantów.
Bush mówił o tym w czasie czwartkowej wizyty w mieście Yuma w stanie Arizona, w pobliżu granicy z Meksykiem. Odwiedził tam sztab miejscowego oddziału Straży Granicznej. Ma sens zbudowanie ogrodzenia na kluczowych odcinkach granicy. Nasz kraj jest krajem prawa i musimy je egzekwować - podkreślił.
Poprzednio Bush wypowiadał się przeciwko wznoszeniu na granicy ogrodzenia, zwanego "murem". Zbudowanie takiego ogrodzenia przewidziano w ustawie imigracyjnej uchwalonej w grudniu przez Izbę Reprezentantów. Miałoby ono mieć około 1100 km długości, czyli chronić około 1/3 długości granicy z Meksykiem (ok. 3500 km.).
Prezydent poparł skromniejszą propozycję Senatu, gdzie uchwalono wzniesienie muru o długości ok. 650 km, a więc dwa razy krótszego. Na razie jednak przegłosowano tylko poprawkę w tej sprawie do ustawy imigracyjnej, która jest jeszcze przedmiotem sporów w Senacie.
Pomysł budowy muru zwalcza lobby latynoskie w USA, krytykuje go także prezydent Meksyku Vincente Fox.
Poparcie Busha dla muru uważa się za kolejne posunięcie w celu zjednania sobie republikańskich konserwatystów. Domagają się oni rozmaitych restrykcji mających ograniczyć nielegalną imigrację, stawiając to jako warunek poparcia prezydenckiego programu tymczasowej pracy cudzoziemców w USA i objęcia nim także nielegalnych imigrantów.
Według planu zawartego w projekcie ustawy imigracyjnej Senatu nielegalni imigranci przebywający dostatecznie długo w USA zyskaliby też możliwość ubiegania się o stały pobyt i obywatelstwo amerykańskie.
Tomasz Zalewski