Batalia o alimenty
– Należy popierać to, co dobre. Państwo musi zastąpić niefrasobliwych mężczyzn, którzy przeżyli chwilę przyjemności i uciekli od odpowiedzialności – Henryk Nowak z parafii katedralnej bez cienia wątpliwości wyciąga dowód osobisty i chwyta za długopis, by wyrazić poparcie dla obywatelskiego projektu funduszu alimentacyjnego. Setki dolnoślązaków zrobiły to samo w niedzielę, po wyjściu z mszy w kościołach
13.09.2004 | aktual.: 13.09.2004 08:09
Dla pana Henryka największe wartości to rodzina i Ojczyzna. – Jak mamy wychować dobrych obywateli, skoro nie potrafimy zauważyć, że dzieciom dzieje się krzywda – denerwuje się starszy pan. – Można mieć pretensję do parlamentarzystów. Dzielą się, kłócą, a o ludzi zadbać nie umieją. Energiczny pan Bogdan winnych znajduje nie na górze, lecz na dole. – Sznurek! Brakuje tylko sznurka do powieszenia ojców, którzy nie chcą płacić na swoje dzieci – denerwuje się głośno przy wejściu do katedry, budząc zainteresowanie niemieckich turystów.
Odmawiają nieliczni
Podpisy można było składać nie tylko w katedrze, ale również w wielu parafiach na Dolnym Śląsku. Jedynie w Jeleniej Górze księża nie wiedzieli nic o ogólnopolskiej akcji, zaangażowali się za to w zbiórkę pieniędzy na ofiary masakry w Biesłanie. Każdy, kto złożył podpis przy stolikach wystawionych przed kościołami, poparł nowy projekt funduszu alimentacyjnego. Przewiduje on reaktywację zlikwidowanego w maju tego roku systemu pomocy osobom wychowującym dziecko samotnie, bez wsparcia drugiego z rodziców. W maju część kobiet – bo to przeważnie one zostają same z dzieckiem – straciła zupełnie alimenty wypłacane przez państwo w zastępstwie nierzetelnych ojców, inne otrzymują je o połowę mniejsze. – To był dla nas szok. Kiedy usłyszałam o tym na początku roku, nie uwierzyłam – mówi Violetta Brzozowska, wrocławska koordynatorka akcji zbierania podpisów. – Szukałam informacji w Internecie, trafiłam na forum kobiet, które skrzywdziła likwidacja funduszu. Niektóre mają naprawdę krucho. Dziś, nawet ciężko pracując,
zarabia się grosze niewystarczające do utrzymania rodziny. Działająca razem z Violettą Krystyna Porębska z wrocławskiej grupy kobiet walczących o przywrócenie funduszu, przez całą niedzielę dzielnie dyżurowała w kościołach. Sama prosiła wszystkich wychodzących po mszy, by złożyli swój podpis i cierpliwie tłumaczyła, pod czym się podpisują. – Tylko nieliczni zdecydowanie odmawiali. Myślę, że albo nie dociera do nich, o co chodzi i dlaczego trzeba pomóc samotnym matkom, albo sami nie czują się w porządku wobec kogoś – uśmiecha się pani Krysia.
Dzielne w całej Polsce
Akcja zbierania podpisów, choć nie w każdej parafii udało się ją zorganizować, prowadzona jest w całej Polsce. – To dzięki naszym koleżankom z Tarnowa. Komitet Inicjatywy Ustawodawczej uprosił władze kościelne. Lokalnie i pojedynczo pewnie byłoby nam trudno. Księża podeszli do naszego problemu z taką życzliwością, że aż mi serce rośnie z radości – cieszy się sympatyczna Krystyna Porębska, mama dwójki studentów. – Bez wsparcia kościoła pewnie nie byłoby szans na zebranie 100 tysięcy podpisów do 21 września. Po dzisiejszych wynikach można mieć nadzieję, że zdążymy. Dzięki księżom udało się uczulić na problem nawet takie osoby, którym niezauważenie przeszła sama likwidacja funduszu. Ale i kościołowi pomocna ręka wyciągnięta do słabych i pokrzywdzonych przyniosła chlubę. – Nie ma słów, by wyrazić, jak jesteśmy wdzięczne za to zainteresowanie – dodaje Violetta Brzozowska. – To wielki gest. Poparcie inicjatywy dotyczącej funduszu to, jak zaznacza ksiądz biskup Stefan Regmunt z Diecezji Legnickiej, tylko jedno z
wielu działań kościoła, podejmowanych w trosce o los tych, którym trudno przetrwać. – Zawsze pomagamy samotnym matkom i niezamożnym rodzinom. Nie zawsze jest to pomoc, o której głośno, bo nie ma charakteru akcji. Mało się o tym mówi w mediach – mówi biskup.
Fundusz alimentacyjny Było: Tato Fundusz Fundusz alimentacyjny, utworzony w 1975 r., a zlikwidowany w maju 2004, w całej Polsce wspomagał materialnie ponad 530 tys. dzieci, dla których organy państwa nie potrafiły wyegzekwować alimentów od rodziców. Wypłatą świadczeń zajmował się ZUS, zaś niepłacący rodzic zaciągał wobec państwa dług, który jednak najczęściej uchodził mu na sucho.
Jest: 170 złotych Fundusz został zastąpiony ustawą o świadczeniach rodzinnych autorstwa posłanki Jolanty Banach. Dodatek alimentacyjny przysługuje teraz tylko rodzinom, których dochód (na osobę) nie przekracza 504 zł lub 583 zł w rodzinie z dzieckiem niepełnosprawnym. Wysokość dodatku do zasiłku rodzinnego jest zawsze taka sama – 170 złotych na dziecko.
Ma być: Komornik ściga i ściąga Obywatelski projekt (ten, który Dolnoślązacy popierali wczoraj podpisami) przewiduje, że fundusz będzie pozostawał w rękach gminy. Nadzorować go ma wójt, burmistrz lub prezydent miasta. Najważniejsza zmiana ma dotyczyć egzekucji pieniędzy od niesumiennych rodziców. To oni, a nie podatnicy, powinni utrzymywać dzieci. Do tej pory w kwestiach ściągania alimentów komornicy rzadko wykazywali właściwą sobie w innych sytuacjach natarczywość (niewielkie kwoty – niewielki zarobek). Ponadto w udokumentowanym przypadku marnotrawienia alimentów przez osobę dorosłą (alkoholizm, hazard itp.), świadczenie miałoby być zawieszane lub likwidowane.
Podpisz i ty! Termin składania obywatelskiego projektu, wraz z podpisami poparcia, upływa 21 września. W tym tygodniu listy podpisywać można także we wrocławskich siedzibach Solidarności (pl. Solidarności 2/4/6), PiS (pl. Solny 14), LPR (ul. Szajnochy 3).
Barbara Chabior