Bat na ministrów. Zajmie się nimi prokuratura?
Poseł Koalicji Obywatelskiej Marek Biernacki uważa, że "brak terminowej odpowiedzi na interpelacje poselskie powinien być ścigany przez prokuraturę". Polityk postanowił walczyć z "niepokojącym" zjawiskiem.
Na interpelacje poselskie - zgodnie z regulaminem Sejmu (art. 193 ust 1) - członkowie rządu powinni udzielić odpowiedzi "w formie pisemnej, nie później niż w terminie 21 dni od dnia jej otrzymania". Okazuje się jednak, że w większości odnoszą się do nich dopiero po kilku miesiącach, a czasem wcale.
- Jest to naruszenie kodeksu karnego. To przestępstwo niedopełnienia obowiązków – wskazał w rozmowie z "Rzeczpospolitą" poseł Marek Biernacki. Przedstawiciel KO twierdzi, że obecnie zjawisko stało się bardzo niepokojące i utrudnia wykonywanie obowiązków.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Problem zauważają też inni parlamentarzyści. - Nasilił się w obecnej kadencji, a najtrudniej uzyskać odpowiedzi od ministra sprawiedliwości oraz szefa MSWiA. Rzadko odpowiada minister kultury - podkreśla posłanka Hanna Gill-Piątek.
Poseł Lewicy Krzyszto Śmiszek od trzech lat czeka na odpowiedź z MSWiA. Parlamentarzysta poprosił resort o sprecyzowanie, czy "monitoruje na bieżąco aktywność samorządów w odniesieniu do uchwał, które w sposób bezpośredni lub pośredni godzą w prawa osób LGBT".
Interpelacje poselskie. Poseł KO interweniuje
Poseł Biernacki zaapelował do marszałek Sejmu Elżbiety Witek o interwencję w tej sprawie. Wystosował list, w którym zaznaczył, że lekceważenie interpelacji "wypełnia przesłanki naruszenia art. 231 kodeksu karnego i w pełni kwalifikuje się do złożenia stosowanego zawiadomienia o przestępstwie do prokuratury".
Artykuł mówi, że "funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3".
Jeśli sytuacja się nie poprawi Biernacki zamierza zaalarmować prokuraturę. Były minister sprawiedliwości prof. Zbigniew Ćwiąkalski uważa, że "warto złożyć zawiadomienie, żeby pozostał ślad, jednak sądzi, że przychylna rządowi prokuratura odmówi wszczęcia postępowania".
- Dziś prawo jest lekceważone. Tu marszałek Sejmu powinien interweniować u premiera. Kiedy byłem w rządzie, ówczesny premier Tusk bardzo pilnował, żeby odpowiedzi były udzielane w terminie - zaznaczył.
Źródło: "Rzeczpospolita"