Bartosz Arłukowicz: 37 klinik zgłosiło się do programu refundacji in vitro
37 klinik zgłosiło się do konkursu, w którym zostaną wyłonione placówki wykonujące refundowane zapłodnienia in vitro w ramach rządowego programu - poinformował minister zdrowia Bartosz Arłukowicz.
Dodał, że komisja konkursowa będzie pracowała przez kilka tygodni, a każde ze zgłoszeń będzie szczegółowo analizowane. Minister zaznaczył, że głównym warunkiem udziału kliniki w programie jest zagwarantowanie jakości i bezpieczeństwa in vitro. - Musimy bardzo dokładnie zadbać o to, żeby ta procedura była przeprowadzana w sposób bardzo profesjonalny, w wysokim standardzie europejskim - powiedział Arłukowicz.
- Oferty wpłynęły z całego kraju. Mamy oczywiście ośrodki wiodące w kraju, są miasta, w których jest po kilka klinik. Są kliniki absolutnie wiodące w skali kraju, ale także i Europy. Mamy się też czym pochwalić pod względem jakości ekspertów i naszych lekarzy, w związku z czym ja jestem spokojny o bezpieczeństwo tej procedury, jakość tej procedury - dodał.
Arłukowicz podkreślał, że resort chce podpisać umowy z klinikami do 1 lipca, by tego dnia mogły one przyjąć pierwszych pacjentów. Zaznaczył jednak, że "ta procedura będzie nabierała rozpędu i trudno przyjąć założenie, że 1 lipca wszystkie drzwi klinik przyjmą wszystkich pacjentów, którzy tej procedury potrzebują".
Zwrócił uwagę, że dziś jest w Polsce kilkadziesiąt klinik przeprowadzających w Polsce in vitro, ale "tak naprawdę nikt nie wie do końca w ilu klinikach i w jakim zakresie przeprowadza się in vitro, dlatego, że nie ma rejestru". Jak ocenił, rządowy program umożliwi kontrolę tych placówek, gdyż ich dane będą zamieszczane w elektronicznym rejestrze.
Arłukowicz poinformował także, że MZ ma gotowy projekt ustawy dotyczącej in vitro. - Ja bardzo chciałbym, żeby ustawa, która powstanie - bo pewnie powstanie - gwarantowała europejskie standardy postępowania w sprawie in vitro - powiedział. Podkreślił, że projekt ten jest "modelem pragmatycznym", opisującym procedury in vitro w taki sposób, aby przy jak największej gwarancji dla par, przeprowadzić je jak najskuteczniej, jednocześnie dbając o to, by zagwarantowane było bezpieczeństwo zarodków.
W konkursie mają zostać wyłonione kliniki, które będą uczestniczyły w programie od 1 lipca do 30 czerwca przyszłego roku. Ich zadaniem będzie zapewnienie kompleksowego dostępu do świadczeń związanych z in vitro. Chodzi m.in. o wszystkie procedury dotyczące przygotowania do pobrania gamet męskich i żeńskich, tworzenie, przechowywanie i zapewnienie bezpieczeństwa zarodków oraz transfer utworzonych zarodków do macicy. Kliniki będą zobowiązane do przestrzegania zasad określonych w programie.
Dane klinik będą umieszczone w elektronicznym rejestrze. Będą w nim także dane kobiet poddawanych in vitro. Chodzi m.in. o datę zgłoszenia i zakwalifikowania do programu refundacyjnego, informację o niepłodności, liczbie i rodzaju wykonanych badań, liczbie i jakości pobranych gamet, liczbie utworzonych, przeniesionych i przechowywanych zarodków. W rejestrze będą też informacje o powikłaniach związanych z sztucznym zapłodnieniem oraz dane o liczbie uzyskanych ciąż, ich przebiegu, urodzeniu dziecka i jego stanie zdrowia.
Przedstawiciele klinik, które złożyły swoje oferty do konkursu nieoficjalnie przyznali, że wiele zapisów w programie jest niejasnych i budzi ich wątpliwości, jednak liczą, że zostanie to doprecyzowane w umowach, które będą podpisywać z resortem.
Chodzi m.in. o weryfikację par do programu. - Ministerstwo nie sprecyzowało, co oznacza udokumentowane roczne leczenie, czy np. badanie nasienia wykonane rok temu, czy liczy się częstotliwość odbytych w tym czasie wizyt i wykonanych badań? Cała odpowiedzialność za zakwalifikowanie pary spada na klinikę i możemy się obwiać, że potem resort powie, że jakaś para nie spełniała kryteriów i nie powinna być zakwalifikowana, a w związku z tym nie wypłaci pieniędzy za leczenie tej pary - powiedział przedstawiciel jednej z klinik.
Jednocześnie kliniki przyznają, że mimo wątpliwości, przystąpienie do programu ministerialnego jest bardzo dużym prestiżem, więc są gotowe ponieść ewentualne dodatkowe koszty.
Z rządowego programu refundacji in vitro ma skorzystać w ciągu trzech lat ok. 15 tys. par. By w nim uczestniczyć, nie trzeba być małżeństwem, nie określono bowiem statusu prawnego "pary", która może wziąć udział w programie. Będą mogły z niego skorzystać pary, u których stwierdzono bezwzględną przyczynę niepłodności lub udokumentowano nieskuteczne leczenie niepłodności w ciągu ostatniego roku przed zgłoszeniem się do programu.
Do programu kwalifikowane będą kobiety do 40. roku życia. Wykluczone będą kobiety, które miały problemy z donoszeniem wcześniejszych ciąż. Nie przewidziano także dawstwa komórek jajowych lub plemników od innych osób.