Bartłomiej Sienkiewicz, Marek Belka i ośmiornica
Menu, jakie wybrali bohaterowie afery taśmowej
Minister, szef NBP i ośmiornica. Menu za 2 tys. złotych
Chociaż "taśm prawdy" w polskiej polityce było już kilka, a niektóre afery podsłuchowe kończyły się poważnymi konsekwencjami dla samych zainteresowanych, to ujawniona ostatnio przez tygodnik "Wprost" afera taśmowa wyróżnia się na tle poprzednich. I to nie tylko, ze względu na temat, czy wulgarny język rozmowy Bartłomieja Sienkiewicza z Markiem Belką. Także z uwagi na menu, jakie w trakcie towarzyskiej rozmowy w restauracji, serwowano ministrowi spraw wewnętrznych i szefowi NBP. Oto, co jedli i pili bohaterowie afery taśmowej.
(WP.PL, TVN24, dziennik.pl, mg)
Sienkiewicz, Belka i ośmiornica. Menu za 2 tys. złotych
Początkowo, jak opisuje "Wprost", rozmowa Sienkiewicza i Belki dotyczy koniaków. Minister dzieli się swoją fascynacją araratem i fachowo rozwodzi się nad smakiem i kolorami trunku. - On ma w sobie taką miękkość, którą miały wszystkie dobre koniaki w Sowietii. A ja miałem takiego wuja, który trochę zastępował mi ojca. Chodziłem z nim na polowania. Uważał, że to najlepszy napój stworzony przez człowieka - zachwala Sienkiewicz (tu na zdjęciu, po raz pierwszy od ujawnienia afery taśmowej oficjalnie "oko w oko" z premierem Donaldem Tuskiem).
Sienkiewicz, Belka i ośmiornica. Menu za 2 tys. złotych
Sienkiewicz i Belka zamawiają przystawki. Na pierwszy ogień idą rzodkiewki piklowane, grillowany kozi ser ze szparagami i carpaccio z mlecznej jagnięciny.
Sienkiewicz, Belka i ośmiornica. Menu za 2 tys. złotych
Jako przekąski, minister i szef NBP życzą sobie także kawior z łososia i kawior z anchois...
Sienkiewicz, Belka i ośmiornica. Menu za 2 tys. złotych
...a także tatar. To na początek. Potem zapada decyzja, co do głównego dania. Po krótkiej dyskusji i kilku pikantnych żartach, kelner przynosi policzki, ogony wołowe i ośmiornicę. A co panowie zamawiają do picia?
Sienkiewicz, Belka i ośmiornica. Menu za 2 tys. złotych
Po tym , jak Sienkiewicz i Belka uznają, że wino nie pasuje do śledzia i ośmiornicy, proszą o "sześć wódeczek". - To na początek. Po dwa kieliszki na głowę - mówi minister spraw wewnętrznych na taśmach ujawnionych przez tygodnik "Wprost". Potem jednak panowie proszą o wino. A na końcu o rachunek, który opiewa na dwa tysiące złotych.
Słuszną linię ma nasza władza. I niezły apetyt...