Bardzo dziwne zaproszenie [OPINIA]
Zaproszenie do Białego Domu w rocznicę wejścia Polski do NATO jest polityczną bombą dużego kalibru. W sensie politycznym oznacza to, że Polska jest traktowana w Waszyngtonie jako kraj kluczowy dla całego regionu i rzeczywiście ważny sojusznik Ameryki – pisze dla Wirtualnej Polski Jerzy Marek Nowakowski.
18.02.2024 11:44
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Na taki duże znaczenie tej wizyty wskazuje agenda rozmów obejmująca przyszłość NATO oraz modele wspierania Ukrainy. Ale również rozwój energetyki atomowej i bezpieczeństwo energetyczne Europy Środkowej.
Zobacz także
Dodajmy od razu, że nie będzie to rozmowa kurtuazyjna. Amerykanie – szczególnie znajdujący się u progu trudnej kampanii wyborczej Joe Biden - oczekują większego zaangażowania się Europy w budowanie zdolności obronnych Sojuszu. Tu Polska może dumnie wskazywać, że jest liderem w całym NATO, gdy idzie o wydatki na obronność. Ale już rozmowa o rozszerzeniu obszaru odpowiedzialności NATO na obszary tak zwanego Indo-Pacyfiku może być dla nas trudna.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szczególna forma zaproszenia
Warto tez zauważyć, że bardzo szczególna jest forma amerykańskiego zaproszenia. Protokół Białego Domy zwykle dość rygorystycznie przestrzega rozróżnienia pomiędzy prezydentami i premierami. Zasadniczo osobą zapraszającą i pełniącą formalnie obowiązki gospodarza w razie wizyty premiera jest wiceprezydent USA.
Tym razem zaproszenie z Waszyngtonu otrzymali razem Andrzej Duda i Donald Tusk. To formuła ekstraordynaryjna. Niewątpliwie jest to sposób na docenienie roli premiera Tuska. Zarówno jako faktycznego szefa władzy wykonawczej, jak też jako lidera, który zdołał powstrzymać zagrożenie populizmem. W kontekście nadchodzących wyborów prezydenckich wynik z 15 października ubiegłego roku jest ważnym sygnałem, iż populizmowi można się skutecznie przeciwstawić.
Przy okazji wizyty nasz najważniejszy sojusznik postanowił zademonstrować zaniepokojenie konfliktem wewnątrz polskiej elity władzy. Joe Biden praktykuje skrajnie trudną kohabitację u siebie i wygląda na to, że zależy mu na tym, by wygasić przynajmniej część politycznych sporów u sojusznika.
Polska ważnym sojusznikiem?
Tu znowu można powtórzyć mile łechcące naszą dumę określenie – ważnego sojusznika. Równoczesne, a nie równoległe zaproszenie dla premiera i prezydenta Polski może być przez niektórych odczytywane jako ingerencja w nasze polskie spory. Ale trudno ukryć, że jest to ingerencja życzliwa i przyjazna. To, że Ameryce na nas zależy, nie było wcale oczywiste. To, że Waszyngton uwikłany w dziesiątki wojen i sporów na całym świecie angażuje się w załagodzenie polskich sporów, jest gestem szczególnym.
Oczywiście dla Joe Bidena jest to również okazja, by pokazać, co odróżnia jego prezydenturę od poprzednika. Dla Donalda Trumpa Polacy byli "OK", bo dawało się z nimi robić biznesy korzystne dla Ameryki.
Biden chce 12 marca zademonstrować, że polityka to nie tylko biznes. Spotkanie z polskimi liderami ma być demonstracją wspólnoty wartości łączących USA i Polskę. Oraz – także w opozycji do Trumpa – wspólnoty interesów. Amerykanie chcą zademonstrować, że tylko wzajemnie korzystna współpraca pozwoli nam na powstrzymanie agresywnych państw nowej osi zła. I wobec trwającego sporu o pieniądze i broń dla Ukrainy ma przypomnieć, że nie tylko amerykańscy podatnicy składają się na wzmocnienie ukraińskiego oporu.
Pozostaje mieć nadzieję, że doradcy Dudy i Tuska właściwie odczytają intencje naszego sojusznika i Polska wykorzysta zaproszenie do tego, by zająć zaproponowane jej miejsce przy głównym stole, przy którym zapadają decyzje o losach świata bez sporów o to, komu się ono bardziej należy i bez wybrzydzania na sąsiadów przy tym stole.
Dla Wirtualnej Polski Jerzy Marek Nowakowski*
*Jerzy Marek Nowakowski jest historykiem, był ambasadorem RP na Łotwie (2010-14) oraz w Armenii (2014-17), w latach 1997-2001 pracował jako podsekretarz stanu w KPRM. Od 2020 roku jest prezesem Stowarzyszenia Euro-Atlantyckiego.