Bardzo dużo zakażeń. Kraska ujawnił nowe dane
Niemal 25 tysięcy nowych zakażeń - takie dane przed oficjalnym raportem w czwartek ujawnił wiceminister zdrowia Waldemar Kraska. Mówił też o 370 zgonach z powodu koronawirusa.
Nowych zakażeń jest dokładnie 24 882. - 370 osób przegrało walkę z COVID - poinformował Kraska w "Salonie Politycznym Trójki".
To kolejny dzień z rekordowymi danymi. W środę, 17 listopada, Ministerstwo Zdrowia informowało o 24 239 nowych zakażeniach koronawirusem i 463 zgonach z powodu COVID.
"Mogliby żyć, gdyby się zaszczepili"
- Co prawda nie jest to duży wzrost w porównaniu do dnia wczorajszego, ale jest więcej nowych przypadków. To poziom 24 882 nowych przypadków. Niestety, 370 osób przegrało walkę z COVID. Ta liczba jest bardzo niepokojąca i zła, bo to osoby, które w wielu wypadkach mogłyby żyć, gdyby się zaszczepiły - mówił Kraska.
Wiceminister zdrowia był także pytany o powód tak dużej liczby zgonów. - Ten temat był poruszany na ostatniej Radzie Medycznej. Wszyscy eksperci - profesorowie, którzy także na co dzień pracują w polskich szpitalach - podkreślają, że pacjenci zgłaszają się zdecydowanie za późno, najczęściej w dziesiątej dobie zakażenia, gdy objawy są dramatyczne - tłumaczył Kraska w programie radiowym.
Koronawirus w Polsce. "Dwa scenariusze"
Wcześniej minister zdrowia Adam Niedzielski mówił, że "mamy dwa scenariusze" w związku z rozwojem epidemii. - Jeden zakłada szczyt czwartej fali pandemii w ciągu dwóch tygodni w granicach 25-30 tys. zakażeń dziennie, drugi odsuwa apogeum w czasie na pierwszą połowę grudnia z pułapem 35-40 tys. przypadków. Jest mało prawdopodobne, abyśmy mieli święta Bożego Narodzenia zakłócone COVID-em i dodatkowymi restrykcjami - powiedział Niedzielski w rozmowie z PAP.
Podkreślił jednak, że utrzymujący się przez dłuższy czas poziom 35-40 tys. zakażeń dziennie - krytyczny dla wydolności systemu opieki - byłby sygnałem mówiącym o konieczności wprowadzania dodatkowych instrumentów, np. nowych obostrzeń czy pewnych form przymusu szczepiennego dla wybranych, zagrożonych grup.
Na razie jednak - jak twierdzi - nie ma przesłanek, by tak robić.