PolitykaBalcerowicz dla WP: styl PiS był karygodny

Balcerowicz dla WP: styl PiS był karygodny

Przez dwa lata rządów PiS mieliśmy coraz gorszą sytuację w Unii Europejskiej - mówi prof. Leszek Balcerowicz. W specjalnym wywiadzie dla Wirtualnej Polski były prezes Narodowego Banku Polskiego opowiada m.in o tym, czy podałby rękę politykom z komisji bankowej i tłumaczy dlaczego jeden z ministrów rządu Jarosława Kaczyńskiego jest największym szkodnikiem po 1989 roku. Przez cały tydzień będziemy prezentować kolejne części rozmowy z prof. Balcerowiczem. Już jutro były prezes NBP będzie opowiadał o tym jak ocenia PO.

Balcerowicz dla WP: styl PiS był karygodny

31.03.2008 | aktual.: 17.06.2008 11:04

WP: Anieszka Niesłuchowska:Czy po wygranej PO poczuł się pan jakby obudził się w nowej Polsce?

Leszek Balcerowicz: Należałem do grupy, która była zaniepokojona biegiem spraw publicznych w ostatnich dwóch latach przed wyborami parlamentarnymi. Po pierwsze ze względu na styl. Uważam, że nie można ludzi dzielić, wzmagać fobii czy robić sobie wrogów na zewnątrz Polski. To jest niemoralne. Po drugie, nie tylko styl był karygodny, ale także treść polityki. Jeśli popatrzymy na najważniejsze reformy, których Polska potrzebuje to okazuje się, i nie mówię tylko o własnych poglądach, ale również o tym, co wynikało z raportów organizacji międzynarodowych takich jak OECD czy Bank Światowy, że albo nie robiliśmy postępu albo się cofaliśmy. Mieliśmy coraz gorszą sytuację w UE.

Deregulacja, która też jest potrzebna pozostała na etapie haseł a instytucje takie jak Trybunał Konstytucyjny czy NBP, które w nowoczesnej demokracji muszą mieć niezależność po to, by dobrze wykonywały swoje obowiązki stały się jak wiadomo przedmiotem ataków, które na szczęście udało się odeprzeć. Takich ataków nie powinno jednak być.

WP: Wracają wspomnienia związane z komisją bankową, którą określił pan mianem ordynarnego bezprawia?

- To rzeczywiście było ordynarne bezprawie polegające na tym, że bez żadnych uzasadnień próbowano użyć nadzwyczajnego trybu. Komisja śledcza to nie jest zwykła komisja. Ja nie miałem żadnych wahań, aby stawić się jako prezes Narodowego Banku Polskiego przed normalną komisję jak np. komisja finansów publicznych i odpowiadać na pytania. Jednak komisja śledcza to jest używanie prawa karnego wobec osób, które na dodatek w naszej praktyce politycznej traktowane są z góry jako osoby skazane. Zresztą praktyka komicji śledczych w Polsce, może za wyjątkiem tej pierwszej, jest naigrywaniem się z poczucia przyzwoitości i sprawiedliwości.

WP: Podałby pan dziś rękę politykom zasiadającym w komisji?

- Nie. Niektórym nie podałbym ręki nie dlatego, że jestem z natury mściwy, bo nie jestem, ale dlatego, że uważam, że pewne zachowania nie powinny być tolerowane.

WP: Którego z polityków komisji najbardziej krytycznie pan ocenia? Poseł Zawisza, poseł Hoffman?

- Chyba nie ma sensu, aby o nich wspominać. Niepokojące było dla mnie jedno – że w tak młodym wieku można być już tak zdeprawowanym.

WP: Bardzo krytycznie wypowiada się pan nie tylko o komisji, ale także o rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Ostro krytykował pan ministra skarbu Wojciecha Jasińskiego.

- Tak, bo uważam, że osoby, które blokują bardzo ważne przemiany w imię jakichś zwietrzałych doktryn, bo przecież socjalizm zbankrutował, są szkodnikami. Forum Obywatelskiego Rozwoju (fundacja założona przez Leszka Balcerowicza - przyp. red.) obliczyło ile kosztował Polskę minister Jasiński, a konkretniej blokady prywatyzacji. To są miliardy złotych. Polacy są częstowani rozmaitą demagogią antyprywatyzacyjną. Tymczasem można wskazać mnóstwo przedsiębiorstw, które upadły, bo były pod konrolą polityczną i nie wytrzymywały konkurencji. Ten kto blokuje prywatyzację przedsiębiorstw podlegających konkurencji ten działa na szkodę ludzi zatrudnionych w tych przedsiębiorstwach.

Wybór nie polega na tym czy będzie prywatyzacja czy nie, ale jaka będzie ta prywatyzacja. Jeśli nie ma normalnej prywatyzacji na czas to przedsiębiorstwo państwowe pada. Jednym z wielu przykładów przedsiębiorstw państwowych, które upadły dlatego, że broniono je przed prywatyzacją był PEWEX. On miał znakomitą pozycję rynkową, bo to była dobrze kojarząca się ludziom marka. I co się stało? Jego rynek został zajęty przez prywatne przedsiębiorstwa, bo nie wytrzymał konkurencji będąc pod kontrolą państwa czyli polityków.

WP: A czy był jakiś minister, którego by pan pochwalił? A może chociaż jakieś były pojedyncze pomysły lub działania członków rządu, które zyskały pana aprobatę?

- Nie chciałbym wystawiać cenzurek. Powiedziałbym tylko, że uważałem za sensowne hasło, aby znosić monopole również w zawodach prawniczych, więc sama idea, aby ułatwić młodym prawnikom łatwiejsze dojście do zawodu była słuszna, ale jak się okazało wykonanie było nie najlepsze.

Rozmawiała Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska

Zobacz takżemateriał filmowy.

Zobacz także
Komentarze (0)