Bajki o Wowie, czyli kult i strach, jakie wzbudza Władimir Putin
Rozmowa z dr Moniką Milewską, antropolożką, historyczką, o kulcie i strachu, jaki wzbudza Władimir Putin - publikuje tygodnik "Polityka".
– A jeśli pani – badaczka najmroczniejszych postaci w historii, autorka książki „Bogowie u władzy. Od Aleksandra Wielkiego do Kim Dzong Ila” – patrzy na Putina, to kogo pani w nim widzi?
Monika Milewska: – Biorąc pod uwagę sam model autopromocji, to musiałabym go porównać z Mussolinim.
*Putina nazwała pani przed dwoma laty zaledwie popkulturowym herosem. * Mussolini też – na miarę swoich czasów – był popkulturowym herosem. On jeszcze, jak władcy od czasów antycznych, nawiązywał bezpośrednio do Herkulesa, teraz tę rolę przejął Superman. Skonfrontujmy oficjalne, zamieszczane w prasie, zdjęcia Mussoliniego i Putina. To uderzające – obaj bardzo często prezentują się z nagim torsem. Pełno jest zdjęć Putina na rybach, prężącego tors. Mussolini był sportowcem tej samej miary co Putin, pilotował samolot, jego hagiografowie pisali, że wylatał kilkanaście tysięcy godzin, jeździł na nartach, fechtował, pływał, był mistrzem we wszystkim. (…)
To dlaczego Rosja znów ma cara?
Praktycznie nie było tam przerwy poza krótkim oddechem na Gorbaczowa i Jelcyna, który był takim, powiedzmy, bogiem dionizyjskim. A kult takich postaci jak Breżniew był odgórnie narzucany. Putin i jego ludzie dokonali perfekcyjnego przejęcia władzy. Podręcznikowego. Zbudowanie wrogów zewnętrznego i wewnętrznego, stworzenie sytuacji zagrożenia, w której potrzebny był mąż opatrznościowy. Wyłonił się jako premier, a potem jako prezydent. Była to ewidentnie sytuacja sfabrykowana. Dyktatorów wynoszą wojny i momenty kryzysowe w historii…
Źródło: "Polityka"