Babcia do matki Madzi: widzę, że kłamiesz
Babcia Madzi bardzo kochała swą wnuczkę. Do końca miała nadzieję, że dziewczynka się znajdzie i wierzyła też synowej. Ale gdy ta odmówiła badania na wykrywaczu kłamstw, zaczęła podejrzewać, że Katarzyna W. nie mówi całej prawdy.
Gdy odbyła z nią kategoryczną rozmowę, którą nagrała ukryta kamera, zyskała pewność, że synowa coś ukrywa!
Beata Cieślik (41 l.), babcia Madzi, była przekonana, że Madzię uprowadzono. Wierzyła w każde słowo swej synowej Katarzyny, choć obie panie od dawna były skonfliktowane. Jednak w chwili zagrożenia chciała ją wspierać i traktować jak córkę. Apelowała do porywacza, błagała, by oddał dziecko. Pozowała do zdjęć, robiła co mogła, by ratować dziewczynkę.
Katarzyna była cyniczna, wyrachowana i bezczelna. Tak od początku swej znajomości z Bartłomiejem traktowała przyszłych teściów. Gdy Katarzynie coś się nie podobało, zastraszała teściów. Mówiła, że popełni samobójstwo albo zrobi sobie krzywdę.
W kilka dni po zniknięciu Magdy pani Beata zaczęła mieć poczucie, że Katarzyna może mieć z tym związek. Stało się to tego dnia, gdy jej synowa odmówiła badania wariografem. Obserwowała jej zachowanie. Katarzyna W. przed badaniem wpadła w histerię, wyła z płaczu. Nie chciała się badać. Gdy swoje uzyskała i badań nie przeprowadzono, spokojnie wróciła do domu. Zaczęła pić herbatę. Wówczas właśnie ukryta kamera zarejestrowała rozmowę, którą odbyła teściowa z synową. Pani Beata błagała, żeby synowa wyznała jej prawdę, choćby ta była najgorsza. Gdy synowa odmówiła, teściowa miała już pewność.
Powiedz nam prawdę!
Teściowa: Kasiu, ci panowie są po to, żeby tobie pomóc, tylko powiedz, gdzie jest Magda!Bo potem nikt nie stanie w twojej obronie, wręcz przeciwnie. Ty zostaniesz sama, Kasiu... Powiedz, choćby to była najgorsza prawda. Kasiu, my wiemy, że ty kłamiesz, ja wiem, że ty wiesz
Katarzyna W.: Wyjdźcie stąd. Mam was wyprosić, czy jak mam mówić!
Teściowa: Ty nas możesz wypraszać. Nie zamkniesz się...
Katarzyna W.: Nie mam zamiaru się zamykać, nie mam zamiaru słuchać twojego trajkotania.
Teściowa: A do kiedy to jesteśmy "na ty"?! Od kiedy jesteśmy "na ty"?
Katarzyna W.: Od nigdy!
Teściowa: No właśnie!
Katarzyna W.: Córeczka czasem sobie tak pozwala. A pani?!
Teściowa: Pozwalam sobie, bo chodzi o moją wnuczkę, a ty wiesz, gdzie ona jest.
Katarzyna W.: To jest moje dziecko...
Teściowa: I mojego syna też, tak! Ale teraz to na pewno ona zrobiła, to jest na bank ona, to jest na sto procent.
Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Czy ojciec wiedział o śmierci Madzi?