ŚwiatB. wicepremier Aziz zeznawał jako świadek w procesie Saddama

B. wicepremier Aziz zeznawał jako świadek w procesie Saddama

Tarik Aziz, były wicepremier i szef MSZ Iraku za czasów saddamowskiego reżimu, zeznawał jako świadek obrony w kolejnym dniu procesu byłego prezydenta Saddama Husajna i jego siedmiu współpracowników.

B. wicepremier Aziz zeznawał jako świadek w procesie Saddama
Źródło zdjęć: © PAP/EPA

24.05.2006 | aktual.: 24.05.2006 14:14

Są oni oskarżeni o masakrę szyitów z Dudżailu, których reżim Saddama obarczył winą za nieudany zamach na dyktatora w 1982 roku. Grozi im kara śmierci.

Podczas przesłuchania Aziz powiedział, że to "szyicka partia Dawa, która przeprowadziła zamach na Saddama, powinna stanąć przed sądem". Wskazał przy tym na przywódców tej partii - obecnego premiera Nuriego al-Malikiego i jego poprzednika Ibrahima Dżafariego.

W zeszłym tygodniu Najwyższy Trybunał Iracki w Bagdadzie oficjalnie oskarżył Saddama i jego współpracowników o uwięzienie, deportacje i torturowanie ogółem 399 mieszkańców Dudżailu, w tym zamęczenie na śmierć lub stracenie 148 z nich.

Saddam i trzej inni najważniejsi oskarżeni, w tym były szef służby bezpieczeństwa Barzan Ibrahim at-Tikriti, argumentują, że represje były usprawiedliwioną i zgodną z prawem odpowiedzią na zamach na życie głowy państwa. Natomiast czterej pozostali, byli aktywiści partii Baas z Dudżailu, wypierają się udziału w represjach, w tym w sporządzeniu listy osób podejrzanych, która była podstawą prześladowań.

70-letni Aziz pojawił się na sali sądowej w stroju przypominającym piżamę; wyglądał blado. Z chrypką w głosie powiedział, że zamach w Dudżailu był "częścią serii ataków i prób zamachów tej grupy (Dawa), włączając w to (zamach) na mnie". Aziz dodał, że podczas wizyty w 1980 roku na uniwersytecie w Bagdadzie działacze partii Dawa rzucili w niego granatem, zabijając cywilów.

Jestem ofiarą przestępczej działalności partii, która teraz jest u władzy. Postawcie ich przed sądem! - mówił Aziz.

Odnosząc się do aresztowań po zamachu na Saddama, Aziz powiedział: Jeśli dochodzi do ataku na głowę państwa, państwo ma obowiązek podjęcia akcji. Jeśli podejrzani zostają złapani z bronią w ręku, normalne jest, że są aresztowani i postawieni przed sądem.

Aziz zeznał, że ani Barzan, ani służba bezpieczeństwa nie mieli nic wspólnego ze sprawą masakry szyitów. Saddam od lat jest moim kolegą, a Barzan jest moim bratem i przyjacielem i nie są oni odpowiedzialni za wydarzenia w Dudżailu - powiedział.

Przewodniczący składu sędziowskiego Rauf Rahman rozpoczął środowe przesłuchania od ostrzeżenia skierowanego do obrońców oraz do samych oskarżonych, że nie będzie tolerował znieważania sądu. W poniedziałek z sali wyrzucono obrończynię Bushrę Chalil, która wbrew zakazowi Rahmana chciała zabrać głos.

Wypowiedź sędziego Rahmana spotkała się od razu z reakcją Saddama i Barzana, którzy wstali z ławy oskarżonych i zaczęli komentować, że sędzia Rahman jest zbyt surowy.

Wysoki sądzie, wszyscy musimy nad sobą panować i podchodzić do siebie spokojnie. Ostatnio pan obraził kobietę - powiedział Barzan.

Proszę usiąść! Jeśli będzie pan kontynuował, karzę wyrzucić pana z sali - odpowiedział sędzia Rahman. Z początku Barzan usiłował się z nim spierać, ale kiedy strażnicy podeszli do niego, w końcu usiadł.

Tymczasem Saddam krzyknął do sędziego: Czy w ten sposób chce pan ludziom zamknąć usta?. Sędzia Rahman odpowiedział: Cisza. Jest pan oskarżonym. Saddam jak zwykle zareagował na to słowami, że jest prezydentem Iraku.

Kiedy już sytuacja uspokoiła się, Saddam wstał i powiedział, że nie nakazał ani Barzanowi, ani byłemu wiceprezydentowi i jednemu z oskarżonych Tasze Jasinowi Ramadanowi nadzorowanie sytuacji w Dudżailu po zamachu.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)