PolitykaB. prezes KRUS: nie było nepotyzmu, oskarżam "Dziennik"

B. prezes KRUS: nie było nepotyzmu, oskarżam "Dziennik"

Roman Kwaśnicki, były prezes KRUS odpiera zarzuty o nepotyzm i niegospodarność w Kasie Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. Poinformował, że wniósł sprawę do sądu przeciwko "Dziennikowi" o pomówienia.

B. prezes KRUS: nie było nepotyzmu, oskarżam "Dziennik"
Źródło zdjęć: © PAP

Roman Kwaśnicki został odwołany przez szefa resortu rolnictwa Marka Sawickiego. Ta decyzja może mieć związek z raportem dotyczącym szeregu nieprawidłowości w Kasie. Dokument powstał na zlecenie kancelarii premiera.

O sprawie napisał "Dziennik". Z raportu wynika, że Roman Kwaśnicki zataił w oświadczeniu majątkowym, że zasiada w radzie nadzorczej prywatnej spółki. Tymczasem, minister rolnictwa Marek Sawicki w rozmowie z "Dziennikiem" zaprzeczył, powołując się na wyniki kontroli przeprowadzonej przez podległy mu resort w KRUS, by taka sytuacja miała miejsce.

Gazeta już wcześniej donosiła, że w Kasie dochodziło do nepotyzmu, nadużyć, tworzenie stanowisk pod konkretne osoby oraz zawieranie niegospodarnych umów. Według informacji gazety, kontrola potwierdziła, że za czasów PSL w KRUS zatrudniono dzieci pracowników centrali Kasy, zaś w Funduszu Składkowym KRUS w biurze zarządu, kandydatów zatrudniał sam prezes. Oprócz tego zawierano też "niecelowe i niegospodarne" umowy - wynika z raportu.

Były prezes odpiera te zarzuty. Twierdzi, że nie jeździł na koszt firmy do rodzinnej Jeleniej Góry. Uważa też, że nie naruszył ustawy antykorupcyjnej, bowiem udowodnił, że od wielu lat nie zasiada w zarządzie prywatnej spółki.

Roman Kwaśnicki jest przekonany, że odwołanie go ma głębszy kontekst niż tylko wyniki kontroli, których z resztą jeszcze nie zna ani on ani minister rolnictwa.

Kwaśnicki uważa, że w jego sprawie zadziałał pewien układ polityczno - kapitałowy. Twierdzi też, że mógł narazić się komuś w centrali Kasy tym, że chciał szybko i skutecznie zreformować i zreorganizować system pracy.

Kwaśnicki poinformował też, że od pewnego czasu otrzymywał anonimowe SMS-y. Część z nich ostrzegała go o planach odwołania jego osoby ze stanowiska prezesa, natomiast kilka, to były groźby pozbawienia życia.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)