ŚwiatB. Berdychowska dla WP.PL: rozpad koalicji na Ukrainie zamierzony, to realizacja obietnicy polityków

B. Berdychowska dla WP.PL: rozpad koalicji na Ukrainie zamierzony, to realizacja obietnicy polityków

Wyjście Udaru i Swobody z koalicji rządzącej to prawdopodobnie krok podjęty w pełni w porozumieniu z prezydentem Petro Poroszenką, który ma służyć rozpisaniu nowych wyborów jeszcze w tym roku - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską Bogumiła Berdychowska, publicystka i ekspert ds. Ukrainy.

B. Berdychowska dla WP.PL: rozpad koalicji na Ukrainie zamierzony, to realizacja obietnicy polityków
Źródło zdjęć: © AFP | Andrew Kravchenko/Ukrainian Prime Minister Press
Tomasz Bednarzak

24.07.2014 | aktual.: 25.07.2014 13:20

Partia Udar Witalija Kliczki i Swoboda Ołeha Tiahnyboka ogłosiły, że wychodzą z koalicji rządzącej w Radzie Najwyższej Ukrainy, co oznacza, że na Ukrainie odbędą się przedterminowe wybory parlamentarne. W rezultacie do dymisji podał się premier Arsenij Jaceniuk. Zdaniem Bogumiły Berdychowskiej przyspieszone wybory to realizacja jednej z naczelnych obietnic ukraińskich polityków, którą dali społeczeństwu.

- Jeszcze w trakcie trwania Majdanu dużo się mówiło o tym, że różne przestrzenie życia społecznego powinny zostać oczyszczone. Żeby stało się to możliwe, potrzebne są przedterminowe wybory, bo dotychczasowy parlament w dużej części składał się z członków Partii Regionów (dawna partia Wiktora Janukowycza - przyp. red.) czy Komunistycznej Partii Ukrainy. Przy tym składzie pewne kroki na rzecz reform były możliwe, ale nie były możliwe kroki zasadnicze - podkreśla.

Krok ku przyspieszonym wyborom

Publicystka wyjaśnia, że prezydent Ukrainy może skrócić kadencję parlamentu w trzech przypadkach: niemożności sformowania koalicji większościowej, niepowołania rządu lub nieuchwalenia w porę budżetu państwa. - Ze względu na to, że rząd istniał, a budżet będzie wkrótce uchwalany, właściwie jedynym sposobem doprowadzenia do przedterminowych wyborów było rozwiązanie koalicyjnej większości. I tak jak widzę zachowanie i Udaru, i Swobody, to najpewniej jest to krok podjęty w pełni w porozumieniu z prezydentem Petro Poroszenką, który ma służyć rozpisaniu nowych wyborów jeszcze w tym roku, być może pod koniec października - uważa Berdychowska.

Ekspertka prognozuje, że mimo iż premier Arsenij Jaceniuk podał się do dymisji, to najpewniej on będzie dalej kierował rządem, aż do wyłonienia nowego parlamentu. - Przypuszczam, że prezydent Poroszenko poprosi premiera Jaceniuka o dalsze pełnienie obowiązków, bo jest to polityk przewidywalny dla Zachodu i międzynarodowych kół finansowych - przewiduje.

Kto faworytem wyborczym?

W jej ocenie, jeżeli nie dojdzie do załamania sytuacji na Ukrainie w związku z konfliktem w Donbasie, to zwycięzcami przyspieszonych wyborów będą "siły związane z rewolucją". - Myślę tutaj o Udarze lub - być może - jakiejś sile związanej z Petrem Poroszenką. Trwają na ten temat rozmowy, ale prezydent jeszcze nie ma takiej wyraźnej siły. Na pewno wybory przetrwa Batkiwszczyna, bowiem uzupełniające wybory samorządowe, które zostały przeprowadzone wraz z niedawnymi wyborami prezydenckimi, pokazały, iż w wielu rejonach Ukrainy ta partia ma się bardzo dobrze - wskazuje.

- Z pewnością pewną część głosów wezmą pogrobowcy Partii Regionów. Myślę, że nawet mogą liczyć na znaczący wynik. Tu też mamy pewne precedensy, bo np. niedawne wybory na mera Odessy wygrał przedstawiciel Partii Regionów, a to nie był jedyny zwycięski kandydat tej partii. Dlatego sądzę, że kilkanaście procent mogą spokojnie zdobyć - przewiduje Berdychowska.

Zdaniem publicystki bez szans natomiast jest radykalna prawica spod znaku Prawego Sektora, choć inaczej może być z nacjonalistyczną Swobodą. - Prawy Sektor z punktu widzenia politycznego nie istnieje, jest to byt wirtualny. Potwierdziły to wybory prezydenckie, w których lider tej partii Dmytro Jarosz dostał 0,7 proc. głosów. Trochę inna sytuacja jest ze Swobodą, bo z jednej strony jej przywódca Ołeh Tiahnybok poniósł w wyborach prezydenckich spektakularną klęskę, zdobywając ledwie 1,11 proc. poparcia. Natomiast Swoboda jako partia polityczna ma struktury, które w kampanii wyborczej nie są bez znaczenia - ocenia.

Kłopot z ordynacją

Batkiwszczyna chce, by Ukraińcy wybierali nowy parlament w systemie proporcjonalnym. Berdychowska zaznacza jednak, że ciągłe zmienianie ordynacji wyborczej to stała choroba ukraińskiego systemu politycznego. Podkreśla jednak, że najbardziej zaskakujące rezultaty dałby system większościowy. W Polsce w wyborach większościowych do Senatu w zasadzie powtarza się poparcie partyjne z głosowania do Sejmu. Na Ukrainie jest inaczej, co pokazały chociażby wybory z 2002 roku.

- Partia prezydenta Leonida Kuczmy zdobyła wtedy drugi wynik wyborczy, ale ze względu na liczbę deputowanych z okręgów większościowych, to ona miała największy klub parlamentarny. Tu wchodzą w grę duże pieniądze - nie chcę powiedzieć, że kupowanie wyborców, ale tworzenie różnych akcji i instrumentów, które sprawiają, że nawet wyborca, który w wyborach proporcjonalnych nie poparłby tej czy innej partii, w wyborach większościowych na tego konkretnego kandydata zagłosuje - tłumaczy.

Rozmawiał Tomasz Bednarzak, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (0)