Awaryjne lądowanie na Okęciu bada państwowa komisja
Pięcioosobowy zespół z Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych bada incydent, do którego doszło na lotnisku Warszawa-Okęcie. Na pierwszy rzut oka samolot po lądowaniu "na brzuchu" nie wygląda na bardzo uszkodzony - powiedzieli członkowie komisji.
01.11.2011 | aktual.: 02.11.2011 09:09
Jak powiedział wiceprzewodniczący PKBWL Maciej Lasek, komisja zakończyła oględziny kabiny, zabezpieczyła rejestratory pokładowe - rozmów, parametrów lotu i szybkiego dostępu, pomogła policji w przeprowadzeniu jej oględzin oraz zabezpieczyła dokumentację operacyjną i techniczną. - Będziemy ustalali dalszy plan, związany z podnoszeniem samolotu i transportem do hangaru - powiedział Lasek, który uczestniczył w pracach na Okęciu.
Według komisji jest za wcześnie, by mówić o wstępnych przyczynach zdarzenia. - Generalnie wiadomo, że przyczyną jest prawdopodobnie niesprawność układu hydraulicznego, ale to jest skutek czegoś innego. Przyczyna musi być bardziej szczegółowa - wyjaśnił przewodniczący komisji Edmund Klich, który jednak nie brał udziału w pracach komisji na lotnisku.
"Teraz najważniejsze jest podniesienie samolotu"
- W tej chwili najważniejsze jest podniesienie samolotu, odblokowanie lotniska. Myślę, że to może potrwać jeszcze ładnych parę godzin. Nie jestem nawet w stanie podać jakiegoś przypuszczalnego terminu - powiedział Lasek.
Przed komisją teraz odczytanie i analiza zapisów rejestratorów, a także analiza dokumentacji technicznej i, po przetransportowaniu samolotu do hangaru, oględziny instalacji maszyny, szczególnie podwozia. - Dopiero na tej podstawie będziemy mogli postawić jakieś hipotezy, co się stało - podkreślił wiceprzewodniczący PKBWL.
W jego ocenie samolot "na pierwszy rzut oka nie wygląda na bardzo uszkodzony". Jednak, jak podkreśla Lasek, maszynę czekają dopiero dokładniejsze oględziny w hangarze. Na razie komisja zastanawia się, jak zakwalifikować wtorkowe zdarzenie na Okęciu. - Po analizie uszkodzeń samolotu będziemy mogli powiedzieć, czy to jest wypadek, czy to jest poważny incydent - powiedział Lasek.
Zadaniem komisji jest ocena zabezpieczenie lotniska i pracy służby ruchu lotniczego oraz zbadanie działań załogi stanu technicznego samolotu.
O sytuacji komisja została powiadomiona, zanim samolot wylądował, dlatego przystąpiła do pracy w kilkadziesiąt minut po ewakuacji pasażerów.
Komisja jest zobowiązana do wydania raportu pośredniego po miesiącu. - Myślę, że więcej danych będzie wcześniej. Jednak nie mogę określać tego terminu - powiedział PAP Klich.
Pierwszy raport już w środę?
Praca Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, inżynierów i praktyków na lotnisku jest teraz najważniejsza. Być może jutro po południu będzie można spróbować sięgnąć po pierwszy raport - powiedział wiceminister infrastruktury Tadeusz Jarmuziewicz.
Samolot polskich linii lotniczych LOT Boeing 767 wylądował awaryjnie na warszawskim lotnisku im. Chopina. Maszyna nie mogła wysunąć podwozia i lądowała "na brzuchu". Na pokładzie było 220 pasażerów i 11 członków załogi; nikt nie został ranny. Samolot leciał z Newark (USA) do Warszawy.
- Jestem pod wrażeniem tej akcji, choć nie chciałbym nigdy przeżywać czegoś takiego. Nie wiem jak wyglądały pierwsze chwile, natomiast w finale z zimną krwią wdrożono procedury, jakie obowiązują w takiej sytuacji - to jest największa wartość tego lotniska i tej załogi - powiedział Jarmuziewicz, który w resorcie odpowiada za lotnictwo.
Jak ocenił, w najbliższych godzinach to nie politycy powinni się angażować w sprawę najbardziej. - Teraz jest czas i miejsce na pracę Komisji Wypadków Lotniczych, inżynierów i praktyków - tam, na lotnisku - podkreślił.
- Pewnie jutro, po południu będzie można spróbować sięgnąć po ich pierwsze raporty, ale w tej chwili pojawienie się tam jakiegokolwiek polityka, byłoby tylko wprowadzaniem chaosu - podkreślił.
Jak dodał, procedury potrzebne do wykorzystania w takich wypadkach "są zapisywane krok po kroku, leżą na półkach i szufladach i wszyscy mają nadzieję, że nie będzie potrzeby, aby po nie sięgać".
- Dzisiaj przyszedł taki moment, skorzystano z tych procedur. I zostało to przeprowadzone bezbłędnie. Najwyższe słowa uznania dla kapitana Wrony - widziałem jak on zbliżał się do ziemi, jakby chciał dotknąć jej bardzo delikatnie, centymetr po centymetrze - ocenił.
Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych, usytuowana przy ministrze infrastruktury, bada wszystkie wypadki i poważne incydenty lotnicze, do jakich doszło na terenie Polski w lotnictwie cywilnym. Komisja ma ustalać ich przyczyny i okoliczności, nie orzeka co do winy i odpowiedzialności, natomiast na podstawie wyników badań proponuje odpowiednie środki dla zapobiegania wypadkom w przyszłości. Raporty i zalecenia komisji stanowią podstawę do podjęcia przez prezesa Urzędu Lotnictwa Cywilnego decyzji ws. podjęcia działań profilaktycznych.