Awantury wokół uwolnienia zakładników ciąg dalszy
Władze w Paryżu poinformowały o
zatrzymaniu dwóch współpracowników Didieria Julii, francuskiego
deputowanego, który na początku października przeprowadził
nieudaną akcję w celu uwolnienia dwóch dziennikarzy z Francji
porwanych w Iraku. Dziennikarze wrócili do kraju tydzień temu
dzięki staraniom francuskiego wywiadu.
Po powrocie Christiana Chesnota i Georges'a Malbrunota we Francji wybuchła słowna przepychanka między Julią a ministrem spraw zagranicznym Michelem Barnier. Szef dyplomacji powiedział, że to m.in. awanturnicza akcja Julii spowodowała, iż niewola zakładników trwała ponad cztery miesiące. Zażądał, aby deputowany wytłumaczył się ze swoich działań.
Julia zarzucił z kolei Barnierowi "nieudolność" i zapowiedział, że przedstawi dowody, że jego misja była bliska powodzenia. Jednak sami dziennikarze zaprzeczają jego słowom - wbrew temu, co Julia twierdzi, zapewniają, że w niewoli nie mieli kontaktu z wysłannikami deputowanego.
Śledztwo w sprawie misji samozwańczego negocjatora wszczęła paryska prokuratura 24 grudnia. Wspólników Julii, Philippe'a Bretta i Philippe'a Evanno, zatrzymano w poniedziałek w Paryżu. Żaden z nich nie stawiał oporu. Zostali natychmiast doprowadzeni na przesłuchanie.
Prokuratura bada sprawę pod kątem używanego w czasach zimnej wojny zarzutu współpracy "z obcym mocarstwem albo jego przedstawicielami i narażenia na szwank fundamentalnych interesów narodu". Grozi za to kara do 10 lat więzienia i 150 tys. euro grzywny.
Sam Julia nie jest objęty dochodzeniem, ponieważ wymagałoby to uchylenia jego immunitetu, czym musi zająć się parlament. Deputowany w wypowiedzi dla agencji France-Presse uznał działania wymiaru sprawiedliwości za "manewr polityczny", który ma uniemożliwić powołanie parlamentarnej komisji śledczej do zbadania sprawy uwolnienia zakładników. Zgodnie z prawem jest to niemożliwe, póki trwa dochodzenie sądowe w tej sprawie.
Michał Kot