Awantura w sądzie; proces europosła Tomczaka odroczony
Do 16 marca odroczył Sąd w Ostrowie Wlkp. proces eurodeputowanego Witolda Tomczaka, oskarżonego o znieważenie w 1999 r. miejscowych policjantów, którzy zatrzymali go do kontroli drogowej.
Tomczak był obecny na rozprawie. Z powodu egzaminów na uczelniach nie pojawili się jego dwaj synowie, którzy są głównymi świadkami obrony.
W tej sytuacji sąd postanowił odczytać zeznania świadków, złożone w śledztwie. Tej decyzji sprzeciwili się obrońcy. Doszło do ostrej wymiany zdań obrony z przewodniczącą składu orzekającego Małgorzatą Zimorską-Abdullaev. W rezultacie sąd ukarał grzywnami po 1000 złotych mecenasów Mikołaja Króla i Janusza Wojciechowskiego.
Postanowił też wydalić obrońców z sali na czas odczytywania zeznań świadków. Niemal w tym samym czasie obecni na sali rozpraw sympatycy oskarżonego zaczęli śpiewać hymn państwowy i pieśni religijne. Za naruszenie powagi sądu zostali usunięci z sali. Opuścił ją także Tomczak, który uznał, że w tej sytuacji nie ma zapewnionej obrony. "Za dwukrotne ubliżenie sądowi w trakcie rozprawy" na Tomczaka nałożono karę 2 tys. zł grzywny.
Podczas trwającej prawie siedem godzin rozprawy przewodnicząca składu orzekającego wielokrotnie zwracała uwagę obrońcom na niewłaściwe zachowania, głównie za zabieranie głosu bez jej zgody. Obrońcy i sam oskarżony złożyli kilka wniosków, z których większość sąd oddalił. Żądali m.in. przekazania sprawy Sądowi Najwyższemu, aby ten - ze względu na dobro wymiaru sprawiedliwości - przekazał sprawę z Ostrowa do innego sądu.
Wnosili też - po raz kolejny - o wyłączenie ze sprawy wszystkich sędziów ostrowskiego sądu, w tym przewodniczącej składu orzekającego. Podkreślali, że sąd odstępując od przesłuchania osób będących bezpośrednimi świadkami wydarzeń, w rażący sposób narusza prawo do obrony. Król powiedział wręcz, że "mamy do czynienia ze skandalicznym zachowaniem sądu".
Obrońcy zwrócili się też do sądu o powołanie drugiego biegłego językoznawcy, który miałby ocenić, czy wypowiedziane rzekomo przez Tomczaka wobec policjantów słowo "palant" jest zniewagą funkcjonariusza publicznego. Sąd odrzucił ten wniosek.
Na kolejny wniosek obrońców sąd postanowił o ponownym przesłuchaniu pokrzywdzonych policjantów, ale tylko w zakresie pytań postawionych w poniedziałek przez obrońców. Odmówił ponownego przesłuchania świadków obrony, uznając, że wniosek obrony w tej sprawie w "sposób oczywisty zmierza do przedłużenia postępowania".
Sąd nie zgodził się także na konfrontację między świadkami obrony i pokrzywdzonymi policjantami oraz przeprowadzenia eksperymentu na ulicy, gdzie doszło do rzekomego znieważenia policjantów.
Sąd powiadomi Okręgową Radę Adwokacka w Łodzi o rażącym naruszeniu przepisów przez obrońców oskarżonego. - Odpis zawiadomienia zostanie przesłany ministrowi sprawiedliwości - poinformowała przewodnicząca.
W czerwcu 1999 r. Tomczak został zatrzymany w nocy przez policjantów, którzy zauważyli, że auto którym kierował, jedzie "pod prąd" jednokierunkową ulicą w Ostrowie Wlkp. Według oskarżenia, miało wtedy dojść do znieważenia funkcjonariuszy. Europoseł przyznaje się do złamania przepisów o ruchu drogowym, ale od początku zapewnia, że nikogo nie znieważył.
Tomczak, z zawodu lekarz medycyny, kandydował do PE z okręgu kalisko-leszczyńskiego. Wcześniej był posłem z tego okręgu, z ramienia Porozumienia Polskiego, a później z LPR. Od 2005 r. należy do frakcji "Niepodległość i Demokracja". Rozpoczęcie procesu europosła stało się możliwe po odebraniu mu rok temu przez Parlament Europejski ochrony immunitetowej.
Jego sprawa może się przedawnić w końcu czerwca.