Awantura pod Sejmem. Były szef BOR: "Na to jest paragraf"
- Jeśli politycy PiS naruszyli nietykalność cielesną funkcjonariuszy Straży Marszałkowskiej, na to jest paragraf – mówi o przepychankach pod Sejmem były szef Biura Ochrony Rządu gen. Marian Janicki.
07.02.2024 13:40
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Środowe posiedzenie Sejmu rozpoczęło się od porannej awantury i przepychanki parlamentarzystów PiS ze Strażą Marszałkowską.
Powód? Politycy PiS próbowali wprowadzić na obrady Mariusza Kamińskiego oraz Macieja Wąsika. Kilka minut po godz. 9 grupa posłów z prezesem Jarosławem Kaczyńskim zebrała się pod pomnikiem Bohaterów Armii Krajowej. Następnie przeszli pod Sejm, gdzie po okrzyku "Panowie, jedziemy!", zaczęli napierać na kordon utworzony przez Straż Marszałkowską. Tam doszło do przepychanek.
Kiedy prezes PiS poprosił o przejście dla posłów Kamińskiego i Wąsika, Straż Marszałkowska odpowiedziała, że zaprasza ich do biura przepustek, gdzie "dostaną odpowiednie uprawnienia i wejdą na teren Sejmu". Ostatecznie, po kilkunastu minutach obaj politycy wycofali się przed wejście do gmachu przy ul. Wiejskiej, gdzie później zorganizowali konferencję prasową.
Zdaniem gen. Mariana Janickiego, byłego szefa BOR, Straż Marszałkowska zachowała się w tej sytuacji profesjonalnie. - Zapewne komendant straży dostał wcześniej w tej sprawie wytyczne od szefa Kancelarii Sejmu Jacka Cichockiego i je wykonywał. Takich scen można było przecież uniknąć. Kamiński i Wąsik mogli wejść, ale przez biuro przepustek, jako byli posłowie, bądź zaproszeni goście. I zasiąść na sejmowej galerii, a nie na sali obrad – mówi Janicki.
I jak przypomina, od jakiegoś czasu Straż Marszałkowska posiada uprawnienia na równi z innymi służbami mundurowymi, w tym z policją. – W tym przypadku działała zgodnie ze swoimi kompetencjami i uprawnieniami – podkreśla były szef BOR.
Jego zdaniem, w żaden sposób funkcjonariusze Straży Marszałkowskiej nie eskalowali napięcia, a wykonywali swoje zadania. – Na terenie Sejmu to Straż jest od zaprowadzenia porządku. Policja na sejmowym terenie nie interweniuje. Nie ma takich uprawnień. Poza tym dobrze, że w okolicach gmachu przy ul. Wiejskiej byli jedynie nieliczni policjanci, bo mogłoby to zaognić sytuację – mówi nam były szef BOR.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po incydencie pod Sejmem marszałek Szymon Hołownia zapowiedział analizę nagrań z udziałem polityków PiS. Poranne wydarzenia nazwał "politycznym chuligaństwem" i zaapelował o szacunek dla munduru Straży Marszałkowskiej. - Wydałem polecenie analizy nagrań sprzed Sejmu. Chcę dowiedzieć się, czy doszło do naruszenia nietykalności funkcjonariuszy Straż Marszałkowskiej – mówił Hołownia.
Zobacz także
Zdaniem byłego szefa BOR gen. Mariana Janickiego, w tej sytuacji nie powinno być taryfy ulgowej, tylko dlatego, że w przepychankach uczestniczyli parlamentarzyści.
- Na to jest paragraf. Jeżeli po analizie nagrań przez marszałka Sejmu Szymona Hołownię okaże się, że politycy PiS naruszyli nietykalność cielesną, bądź znieważyli funkcjonariuszy Straży Marszałkowskiej, będzie to argument i uzasadnienie do wszczęcia postępowania wobec tych posłów. Najpierw w prokuraturze, a później na sejmowej sali w sprawie uchylenia immunitetu – uważa gen. Janicki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski